Euro 2016. Niemcy - Włochy 1:1. Dwie godziny szachów, wielkie emocje w rzutach karnych

Dziewięć serii "jedenastek", w sumie siedem przestrzelonych strzałów z rzutu karnego. To był wynagradzający finał meczu, który tylko przez kilkadziesiąt minut mógł się podobać.

Niemcy w konkursie rzutów karnych nie przegrali od 1976 roku. Passa trwa. Emocje w rzutach karnych wynagrodziły poprzednie 120 minut, w których poza może dwoma kwadransami działo się niewiele. Prowadzenie przechodziło z drużyny na drużynę. Głównie przez olbrzymie błędy strzelców, a nie piękne parady bramkarzy. To, w jaki sposób do rzutów karnych podbiegali Simone Zaza (który wszedł w samej końcówce dogrywki) i Thomas Muller, przejdzie do historii piłkarskich partaczy. Obaj zrobili to nonszalancko, pierwszy przed piłką robił skipping, a drugi wręcz dreptał. Wszystko zakończyła dopiero dziewiąta seria. Matteo Darmian strzelił tak, że Manuel Neuer obronił. Jonas Hector, odnaleziony przez Joachima Loewa i stworzony dla reprezentacji, trafił do siatki. Piłka wleciała tuż pod pachą Gianluigiego Buffona.

Być może rzuty karne niesprawiedliwie wyłaniają zwycięzcę - tu największą rolę odgrywają szczegóły. Jak podał portal EkstraStats.pl - były to najdłuższe w historii ME rzuty karne. Ale ktoś jednak wygrać musiał.

Niwelacja przeciwnika

Przed spotkaniem obaj trenerzy - Joachim Loew i Antonio Conte - nie szczędzili sobie komplementów. Obaj twierdzili, że zespół rywali wygląda jak drużyna klubowa, a nie reprezentacja. Zgrana, pewna siebie. Zawodnicy mogą iść za sobą w ogień.

W pojedynku dwóch taktyków od zaskoczenia rozpoczął Niemiec. W tygodniu zdecydował się na zmianę ustawienia zespołu. Dotychczas skład wybierał trzymając się klasycznego dla współczesnej piłki 4-2-3-1. Na Włochów posłał jedenastkę złożoną z trzech środkowych obrońców, pięciu pomocników i dwóch napastników.

To istotna zmiana. Jak wpłynęła na mecz? Obie drużyny po prostu się zniwelowały, bo w niemal takim samym ustawieniu grają Włosi. Każdy zawodnik tuż obok siebie miał rywala, którego mógł kryć. I tak najczęściej przy piłce byli środkowy obrońcy obydwu zespołów.

Hummels podawał do Boatenga, a Chiellini do Bonucciego. I tak niemal bez końca. W pierwszej połowie sytuacji było niewiele, celne strzały były tylko dwa.

Pomalutku aż do skutku

W drugiej do ataków z większą werwą ruszyli Niemcy. Zgodnie z narodową zasadą: "langsam, langsam aber sicher", czyli pomalutku aż do skutku, zdobywali coraz większą przewagę. Próbował Thomas Muller, ale jego próbę prawie z linii bramkowej wybił pomocnik Włochów Alessandro Florenzi.

Mecz się ożywił, ale wciąż przeważali Niemcy. Prowadzili grę, spokojnie wymieniali podania. Aż w końcu, w 65. minucie, piłkę na prawej stronie dostał Mario Gomez, wyciągnął jednego z obrońców i dograł do wbiegającego w pole karne lewego skrzydłowego Jonasa Hectora. Ten popatrzył, dostrzegł ruch Mesuta Ozila, a rozgrywającemu Arsenalu zostało tylko po prostu trafić pod poprzeczkę.

Wówczas mecz wydawał się pod pełną kontrolą Niemców. Przecież po chwili Gomez miał kolejną sytuację. Ale Włosi byli niewzruszeni, grali tak, jak potrafią najlepiej.

Włoska robota

Na kwadrans przed końcem rozgrywali rzut wolny. Piłka leciała w stronę Giorgio Chielliniego, za którego plecami podskakiwał Jerome Boateng. Wsparł się na Włochu i tak szeroko rozpostarł ręce, że piłka trafiła w prawą, a Viktor Kassai musiał podyktować rzut karny. Włosi tylko czekali na błąd Niemców. Gdy go dostali, wykorzystali go bezlitośnie.

Dla Leonardo Bonucciego był to pierwszy rzut karny w profesjonalnej karierze. Mimo to, "jedenastkę" w meczu z Niemcami wykonał tak, jakby to była jego chleb powszedni. Uderzył mocno, tuż przy słupku, daleko poza zasięgiem długorękiego Neuera.

Rzuty karne pomyłek

Mecz wrócił do punktu wyjścia - piłkarskich szachów, choć już na ewidentnie zaciągniętym ręcznym hamulcu. Wysiłki całego meczu, turnieju, może nawet sezonu dały się we znaki. Sprintów było jak na lekarstwo, obie drużyny najczęściej po prostu podawałby piłkę z lewej na prawą stronę. Nie był to najwybitniejszy spektakl. Dogrywka tylko kilka razy poderwała widzów z foteli, zwykle na darmo, być może obie drużyny uznały strzał za zbędne ryzyko.

Rzuty karne trwały przez dziewięć serii. Piłkarze mylili się na potęgę. Przestrzelił nawet ten, który spokojnie wykorzystał "jedenastkę" w trakcie meczu - Bonucci. Oprócz niego pomylili się z Włochów: Zaza, Darmian i Pelle. U Niemców: Muller, Ozil i Schweinsteiger. Zadecydował rzut karny wykonany przez Hectora. Niemiec kopnął niepewnie i lekko, ale miał więcej szczęścia niż Buffon.

Niemcy zagrają w półfinale Euro 2016 7 lipca w czwartek o godz. 21 ze zwycięzcą meczu Francja - Islandia.

Oni po mistrzostwach Europy mogą być bohaterami wielkich transferów!

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA