Euro 2016. Peszko: Milik nie musi za nic przepraszać

Po dwóch meczach Polacy są niemal pewni awansu do fazy pucharowej Euro 2016. Mecz z Niemcami był jednym z najlepszych za kadencji Adama Nawałki. - Z ławki dobrze mi się oglądało drużynę walczącą o każdy centymetr boiska. Były trudne momenty, ale trzeba je było przecierpieć. Niemcy to drużyna, która potrafi stłamsić, przyprzeć do muru. Wytrzymaliśmy, kilka razy wyprowadziliśmy kontry. Czasami zabrakło szczegółów. Ale mi się podobało - mówił Sławomir Peszko, który pojawił się na boisku w drugiej połowie.

- Bohaterem jest cała defensywa. I nie chodzi mi o tylko o czwórkę obrońców, ale o całą drużynę: Lewandowskiego, Arka Milika, który się cofał i grał za Lewandowskim.

Nie wiem, czy to był nasz najlepszy mecz z Niemcami, nie pamiętam tego wygranego w Warszawie, bo mnie tam nie było. Na pewno było dziś trudniej niż w eliminacyjnym spotkaniu we Frankfurcie. Niemcy to drużyna turniejowa, potrafi się rozkręcać - dodawał.

- Warto zaznaczyć, że nie straciliśmy jeszcze we Francji gola. Odległa przyszłość przed nami, a po drodze jeszcze mecz z Ukrainą. Tam trzeba przypieczętować wyjście z grupy. Musimy postawić kropkę nad i wygranym meczem - mówił o kolejnym spotkaniu biało-czerwonych.

Najlepsze sytuacje miał w tym spotkaniu Arkadiusz Milik. - Arek nie musi nas za nic przepraszać, ja też kiedyś zmarnowałem trzy setki z Niemcami. On miał dwie. Atmosfera w szatni jest dobra, po meczu przyszedł do nas prezes Zbigniew Boniek, pogratulował. Przed meczem większość remis brałaby w ciemno. Teraz jest zadowolenie, że kolejny raz gramy z Niemcami jak równy z równym. Trzy-cztery lata temu szybko dostalibyśmy trzy gole, a potem Niemcy graliby z nami w dziada. Teraz karta się odwróciła - skończył.

Niemcy - Polska. Kto wygrał konkurs na miss trybun? [ZDJĘCIA]