Euro 2016. Gilewicz: Z Niemcami ani o życie, ani o honor

Niemcy uważają, że taka gra jak z Ukrainą na zwycięstwo nad Polską im nie wystarczy. Ale są zespołem turniejowym, co znaczy, że każdy mecz grają lepiej - mówi Radosław Gilewicz, były reprezentant Polski i piłkarz klubów Bundesligi. W czwartek mecz Polska - Niemcy, początek o godz. 21.

Dariusz Wołowski: Czy mamy problem z Robertem Lewandowskim? Przemęczony? Gdy mówimy, że robił miejsce pod bramką dla Arkadiusza Milika, część kibiców kręci głową bez przekonania.

Radosław Gilewicz: A dlaczego Arek miał aż trzy doskonałe sytuacje do zdobycia bramki? Bo przy Robercie stało dwóch lub trzech rywali. Przypomnijmy sobie akcję bramkową. Gdy Błaszczykowski dobiega z piłką do pola karnego, Lewandowski odciąga obrońców od Milika i rusza w stronę bramki Irlandczyków. Dzięki temu Kuba może podać do Arka, a on ma czas i przestrzeń, by oddać najważniejszy strzał w meczu, który zapewnił Polsce zwycięstwo. Co by nam z tego przyszło, gdybyśmy mieli gwiazdora w zespole, który przegrywa?

Przywołam świeży przykład z poniedziałku, kiedy włoska maszyna przemieliła na miazgę belgijskie indywidualności. Hazard, De Bruyne, Lukaku i inni chcieli rozbić włoski blok indywidualnymi szarżami. Gracze Antonia Contego pokazali im, co znaczy perfekcyjna organizacja na boisku. To samo dotyczy Polaków. Dopóki siłą naszej reprezentacji były jednostki: Robert, Kuba, Łukasz Piszczek, dopóty przeżywaliśmy rozczarowania. Adam Nawałka stworzył zespół o atutach wykraczających poza sumę umiejętności trójki z Dortmundu i dopiero to pozwoliło gwiazdom grać na miarę ich możliwości. Nikt nie może stać ponad drużyną i, co najważniejsze, Robert jest tego świadomy.

Bartek Kapustka będzie odkryciem Euro 2016?

- Powoli. Wyzdrowiał Kamil Grosicki i nie byłbym w szoku, gdyby w meczu z Niemcami Nawałka posadził Kapustkę na ławce. To jest morderczy turniej, a Bartek ma 19 lat. Tak młody piłkarz miewa duże wahania formy. Tylko Nawałka wie, ile kosztował go mecz z Irlandią Północną i czy na czwartek będzie gotowy. Bartek może wyjść z ławki, gdy Niemcy będą zmęczeni, i uniknąć fizycznej walki z silniejszymi dzięki swojej szybkości, zwinności i inteligencji.

Artur Jędrzejczyk jest piłkarzem prawonożnym, ale po kontuzji Macieja Rybusa zastępuje go na lewej obronie. W defensywie radził sobie z Irlandią Północną świetnie, lecz w ataku było widać, że nie umie dośrodkować lewą nogą. Z kolei Michał Pazdan popełnił błąd w 71. min, po którym rywale o mało nie wyrównali. Coś by pan zmienił w polskiej defensywie na Niemcy?

- Nic. Linia obrony to delikatna konstrukcja, wyjątkowo wrażliwa na zmiany i eksperymenty. Był na nie czas w sparingach. Obrońcy muszą znać swoją grę na pamięć. Błąd Pazdana? Nie ma na świecie obrońcy nieomylnego. Wady obrońcy da się zamaskować, asekurując go, pomagając mu. Taki makijaż na boisku robi każdy rozsądny zespół.

Do niemieckiej obrony na mecz z Polską wraca Mats Hummels, gracz kluczowy, który zna Lewandowskiego jak młodszego brata.

- W meczu z Ukrainą zastąpił go Shkodran Mustafi, który zdobył pierwszą bramkę. To pokazuje siłę Niemców. Wchodzi piłkarz z ławki, wszyscy myślą, że osłabi zespół, nawet rywale tak przewidują, a on go wzmacnia.

Do niedawna dawało się przewidzieć to, że kiedy nasi grają z Niemcami, to dają z siebie wszystko, ale i tak schodzą pokonani...

- Bogu dzięki ten okres mamy za sobą. W czwartek faworytem będą mistrzowie świata, ale nie jest to zespół nietykalny. Ma swoje problemy, choćby z bocznymi obrońcami i środkowym napastnikiem. Trener chce, by odpowiedzialność za gole wzięli na siebie wszyscy po trochu. To wada i zaleta Niemców, nie mają klasycznego środkowego napastnika, ale dzięki temu stali się mniej przewidywalni. To drużyna uniwersalna chyba najbardziej na świecie, zdolna grać w ataku pozycyjnym jak Hiszpanie lub z kontry jak Włosi. W tym samym meczu. Trzeba na to uważać, bo gdy ich rywal czuje, że zaczyna panować na boisku, najczęściej traci bramkę. Zmarnowane okazje na gole z Niemcami są grzechem niewybaczalnym. Polacy nie mogą tego powtórzyć, trzeba wykorzystać każdy cień szansy na gola. Najważniejsze jednak, że wiemy, jak się wygrywa z Niemcami, znamy tego smak, bo wtedy gra się z przekonaniem, wiarą w powodzenie.

Czyta pan prasę niemiecką. Co piszą o Polakach?

- Uważają, że taka gra jak z Ukrainą na zwycięstwo nad Polską im nie wystarczy. Ale są zespołem turniejowym, co znaczy, że każdy mecz grają lepiej. Niemiecki plan na Francję obliczony jest na siedem spotkań. Polska to dziś taki zespół - piszą - że wyeliminowanie z gry gwiazd nie załatwia sprawy. Niemcy nie rzucą się do przodu na ślepo, będą okresy gry, gdy to zespół Nawałki będzie prowadził atak pozycyjny, dominował. Wiedzą, że siłą Polaków jest kontra, szybka gra na wolnej przestrzeni, będą więc robić wszystko, by nam nie dać miejsca.

Wygramy, zremisujemy, przegramy?

- Mam nadzieję, że zremisujemy, choć oczywiście zagramy o zwycięstwo.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.