Bartosz Kapustka: Zdążyłem się już przyzwyczaić, że zabawa nie kończy się na klubach i urlop rozpoczynam później niż koledzy, jeździłem przecież na zgrupowania kadr juniorskich. A teraz tym bardziej nie czuję przesytu futbolem. Wszystko jest dla mnie nowe i wyjątkowe, a zgrupowanie w Juracie to sama przyjemność - mieszkamy świetnie, boisko idealne i w dodatku mogłem przyjechać z dziewczyną, jeszcze bardziej wszyscy się zintegrujemy w reprezentacji. Fajnie.
- Powiem szczerze, że już właściwie nie wiem, bardzo szybko się to wszystko zmienia. Kiedyś grałem - i myślałem, że już tak zostanie - za napastnikiem, a ostatnio biegam albo na boku, albo wycofany, bardziej jako defensywny pomocnik. To moja zaleta, jestem uniwersalny, potrafię się przystosować. W przyszłości chciałbym zostać ukierunkowany na jedną pozycję, ale dzisiaj nie umiem nawet przewidzieć, co trenerzy dla mnie wymyślą. I w ogóle się tym nie martwię.
- Trochę tak. Nigdy nie spodziewałem się, że będę miał aż tyle możliwości, przed tym sezonem nie pomyślałbym, że zostanę przerzucony na skrzydło. I że potem wrócę do środka, ale już gdzie indziej. Mam nadzieję się niebawem ustabilizować i skupić się na ćwiczeniu schematów na konkretną pozycję, a zarazem cieszy mnie, że będę miał warianty rezerwowe.
- Zawsze uwielbiałem patrzeć na Ronaldinho. Na jego luz, odwagę do niekonwencjonalnych zagrań. O to chodzi!
- Byłoby super. Nie przeczę, że mnie też najwięcej przyjemności dają gole czy asysty, ale zdaję sobie sprawę, że to trenerzy zdecydują, jak najlepiej wykorzystać moje atuty. I dobrze, nauczyłem się już, że w futbolu niczego nie da się przewidzieć, na razie nawet nie wiem, jaką rolę w reprezentacji da mi ostatecznie trener Nawałka.
- Raczej się ekscytuję. I czuję radość. Tremy trochę jest, ale przed meczem, na boisku znika. Kiedyś było inaczej, w młodszych grupach młodości denerwowałem się przed meczami. Poradziłem sobie z tym. Bez pomocy psychologa, to była naturalna reakcja. Dojrzałem, poczułem, że umiem grać i teraz po prostu wychodzę robić to, co kocham.
Krychowiak jak Boniek. Oto najlepsi Polacy w europejskich pucharach.