- Francuzi powiedzieli, że zostaną tak długo jak Niemcy - powiedział tymczasowy prezes niemieckiej federacji piłkarskiej Reinhard Rauball. - To był niesamowity gest koleżeństwa.
Wybuchy były słyszalne i odczuwalne na stadionie już podczas meczu - przy bramach stadionu wybuchło kilka bomb oraz granatów - lecz ten nie został przerwany. Piłkarze dowiedzieli się o wszystkim dopiero po końcowym gwizdku (gospodarze wygrali 2-0).
- Piłkarze byli przerażeni. Nie chcieliśmy podejmować żadnego ryzyka, nie wiedzieliśmy, które przejścia są bezpieczne - powiedział dyrektor niemieckiej kadry Oliver Bierhoff. Piłkarze opuścili stadion dopiero nad ranem w kilku busach i wrócili do kraju. Dostali dzień wolnego. Wtorkowy mecz towarzyski z Holandią w Hannoverze ma odbyć się zgodnie z planem.