Jerzy Engel: Nie sprawdzałem statystyk, czy jeśli wciąż obowiązywałaby stara formuła, to też byśmy awansowali [Polska grałaby w barażach, według starych zasad do turnieju kwalifikowali się zwycięzcy grup, najlepsza ekipa spośród tych, które zajęły drugie miejsca, a pozostali wiceliderzy grali w barażach - red.]. Z pewnością jednak, gdyby było mniej drużyn, to byłoby trudniej. To nie ulega wątpliwości. Przede wszystkim cieszę się, że doceniamy to, co zrobiła UEFA dla europejskiego futbolu. Reforma Platiniego - o rozszerzeniu turnieju o 8 drużyn - pomogła krajom "średniego kalibru", m.in. Polsce. Zainteresowanie turniejem będzie kolosalne. Blisko połowa członków UEFA będzie teraz w finałach, a także dostanie wielką dotację, kilkanaście milionów euro. To jest istotne, szczególnie dla "średniaków".
Reprezentacji nie buduje się w jeden dzień, ale awans na Euro 2016 to zasługa jedynie Adama Nawałki. Nikt nie ma prawa dopisywać sobie zasług do tego awansu. Tak jak ja nie dopisywałem swojej działki do Janasa czy Beenhakkera. A przecież grali tam moi gracze, w tym ci, których wymyśliłem do kadry, np. Żewłakow, Krzynówek czy Olisadebe. To jest sukces jedynie Nawałki, jego sztabu i piłkarzy.
Trzon to jedno... Najważniejszy jest fakt, że Adam Nawałka wrócił do tego, co miała moja kadra, a odeszli od tego moi następcy. Czyli gra dwoma napastnikami. To jest klucz do sukcesu w polskiej piłki nożnej. My nie produkujemy światowej klasy skrzydłowych, ale mamy dobrych bocznych pomocników. Jesteśmy drużyną, która potrzebuje duetu napastników. Milik i Lewandowski to para, która zapewniła nam awans. I między innymi tą właśnie decyzją - Nawałka wygrał eliminacje.
Gdybym dzisiaj jechał na mistrzostwa świata czy Europy, mówiłbym to samo. Tylko wtedy ta robota ma sens. Przekonywałbym zawodników, żeby w to uwierzyli. Jeżeli będzie pan wykrzykiwał, że: "nie mamy szans i jedziemy tylko po doświadczenie", kto by w to uwierzył? Kto będzie chciał o coś walczyć wtedy. Spotkałem się ostatnio z moimi starymi kadrowiczami, którzy spytali się mnie: "Panie trenerze, czy gdybyśmy dzisiaj znowu jechali na turniej, to też zapowiadałby pan walkę o złoto?". Odpowiedziałem, że tak. Oni na to: "Bardzo dobrze, inaczej nie wsiedlibyśmy z panem do samolotu". Ludzie tego nie rozumieją, ale sporty zespołowe rządzą się innymi prawami. Ważna jest wiara wewnątrz zespołu. Można przegrać, ale wiara w sukces to podstawa. Kiedyś moja kadra była krytykowana za swój występ. Przecież od tej pory (2002) żadna reprezentacja nie zrobiła więcej. Wyznaczyliśmy maksymalny aktualnie poziom naszego futbolu na arenie międzynarodowej - tym bardziej się cieszę.
Nie można tego porównywać. Każda kadra jest inna, a czasy się zmieniły. Nie ma co mówić o błędach. Ktoś powie, że: "za mocno trenowaliśmy". Tak, ale co - 4 dni ciężko trenowaliśmy? Miałem bardzo krótki czas przygotowań. Dzisiaj trener ma czas, żeby wykonać to, co sobie zaplanował. To właśnie my, selekcjonerzy, walczyliśmy po MŚ o to, by zespół miał zapewnione minimum 4 tygodnie przygotowań. To były inne czasy i inne przygotowania.
Wreszcie mamy w kadrze gwiazdy światowego formatu, wokół których można zbudować zespół. Za moich czasów tego nie było. Nie mieliśmy takich piłkarzy. Moja kadra była bardzo solidna, złożona z piłkarzy z wspaniałym charakterem. To była ich siła. Nie mieliśmy piłkarzy pokroju Lewandowskiego czy Krychowiaka, więc nie porównujmy, bo nie ma jak. Cieszmy się, że zaczęliśmy szkolić młodzież. Przecież: Milik, Rybus, Glik itd. - oni wszyscy przeszli wszystkie etapy młodzieżowych reprezentacji. Milik nie zebrał doświadczenia w europejskich pucharach z Górnikiem Zabrze, zebrał je z reprezentacjami U-19, U-21. To jest wielka zmiana w polskim futbolu.
Najważniejsze jest, żeby wykonać kolejny krok do przodu. Planem minimum zawsze jest wyjście z grupy. Jestem głęboko przekonany, że ten zespół może to osiągnąć.
Jesteśmy jedną z najciekawszych reprezentacji w Europie. Każdy może to poświadczyć. Lewandowski może zdobyć Złotą Piłkę! Kiedy polski piłkarz miał taką szansę? Szanujmy rzeczywistość i patrzmy optymistycznie w przyszłość.