Szkocja - Polska. Skończyć z przedmeczowymi brudnymi gierkami

Im bliżej meczu Szkocji z Polską, tym bardziej absurdalnie wygląda dyskusja wokół spotkania. Trwa wzajemne oskarżanie się o brutalną grę i agresywny styl. Początek meczu o 20.45, relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE

Co z tego, że Adam Nawałka podkreśla "europejski" styl gry reprezentacji Szkocji i odejście od kopaniny, z którą brytyjskie zespoły są od dawna kojarzone. Co z tego, że Gordon Strachan chciałby mówić o potrzebie posiadania piłki i takim układaniu planu gry, skoro i tak na konferencję przedmeczową musiał przygotować statystyki fauli i żółtych kartek, bo przewidział pytania dziennikarzy. Temat "agresywności", "brudnej gry" jest przerzucany od kilku dni, choć od faulu Gordona Greera minął niemal rok, a obrońca zapewne nie zagra z Polską. I ten "brutalny styl" jest traktowany jak gorący kartofel - Szkoci udają zdziwionych takimi synonimami, potem robią to Polacy, trwa odbijanie kolejnymi argumentami. Były też przeinaczane cytaty w szkockiej prasie albo mocna nadinterpretacja słów trenera Nawałki. Kompletnym absurdem są twierdzenia o próbach nacisku na węgierskiego sędziego Viktora Kassaiego ze strony PZPN, jak to przedstawia się w tutejszych mediach. A przecież na konferencji jeszcze w Polsce, gdy jeden z dziennikarzy spytał o możliwość wysłania pisma do federacji z prośbą o "bardziej uważne sędziowanie", Nawałka zdecydowanie zaprzeczył, by takie coś ktokolwiek robił.

I w Polsce też zapomina się, jak fajną piłkę potrafią grać Szkoci. Może dlatego, że w najsłabszym swoim meczu eliminacji w Gruzji nie potrafili stworzyć zagrożenia, a z Niemcami głównie się bronili, idąc inną drogą niż drużyna Nawałki. I, po prawdzie, nie byli dalej od urwania mistrzom świata punktów niż biało-czerwoni. "Dishing dirt" - taki jest tytuł artykułu w czwartkowym "Daily Express" o statystykach przytaczanych przez Strachana. Nie ma gazety, która nie wspomniałaby o tym epizodzie z konferencji szkockiego szkoleniowca. On, mówiąc to, wyglądał jakby był zmęczony samym pytaniem o ostrą grę i całą tą debatą. Nie można mu się dziwić. Ledwo kilka tygodni temu cieszyliśmy się, że Polacy grają z Niemcami w piłkę, a nie chcą wyłącznie wykopywać piłki z własnej "szesnastki", jak to miało miejsce w pierwszym spotkaniu w Warszawie. I ktokolwiek przypominając sobie mecz ze Szkocją, który odbył się cztery dni później, to warto zaznaczyć, jak fajnie oglądało się dwie drużyny grające kombinacyjnie, szybko oraz dołem. Dla drużyny Strachana był to najlepszy występ tych eliminacji, a Polacy - biorąc pod uwagę, ile mieli do stracenia po meczu z Niemcami i z wynikiem 1-2 w drugiej połowie - również pokazali charakter i połączyli go ze stylem, by nikt nie miał pretensji, że skończyło się "tylko" remisem.

Zobacz wideo

To chyba jeszcze wynika z charakteru, który - jak tłumaczył nam taksówkarz wczoraj w drodze z hotelu naszej reprezentacji na Hampden - jest bardzo podobny. Postawa agresywnej, ostrej odpowiedzi w obliczu zagrożenia cechuje i Szkotów, i Polaków. Nie ma kulenia się, ale też nie ma akceptacji dla określania nas/ich w ten sposób. Swoje robi stawka spotkania. Szkoci muszą wygrać, bo na szali jest ich reputacja i kilka lat pracy Strachana, które klęska w eliminacjach przekreśli. Polacy mają dwie piłki meczowe, ale nikt nie chce, by z Irlandią trzeba było walczyć o miejsce choćby w barażach. Klęska po eliminacjach, w których wygraliśmy z Niemcami i długo byliśmy liderami, byłaby nie do przeżycia. Straszenie Greerem czy statystykami fauli i upomnień jest kompletnie zbędne. Przed nami świetny wieczór na pełnym Hampden, wyczekiwany finisz eliminacji oraz zespoły, których trenerzy dalecy są od chęci nastawiania swoich piłkarzy na wojnę. Strachan i Nawałka po prostu chcą, by ich ludzie grali w piłkę. Dlaczego chociaż w tych naprawdę ostatnich godzinach przed pierwszym gwizdkiem fajnie byłoby skupić się na tym, a nie brudnych gierkach.

Szkoci śmieją się z Lewandowskiego? A to on powinien się z nich śmiać! [5 POWODÓW]

Kto wygra?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.