El. ME 2016. Boniek: Kuba Błaszczykowski wróci do kadry

- Gdyby Adamowi Nawałce nie zależało na Kubie Błaszczykowskim, nie jeździłby do niego dwa razy do Niemiec na rozmowy, tylko zwyczajnie nie powołał - mówi Zbigniew Boniek

Rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem, prezesem PZPN

Dariusz Wołowski: Trudno się oprzeć wrażeniu, że przy decyzji o niepowołaniu Kuby Błaszczykowskiego na mecz z Irlandią w eliminacjach Euro 2016 zagrała sprawa opaski kapitańskiej dla Roberta Lewandowskiego. To jest kość niezgody?

Zbigniew Boniek: Wierzę, że ta sprawa nie miała przy niepowołaniu Kuby żadnego znaczenia. W przeciwnym razie źle świadczyłoby to o wszystkich. Nie ma w tym żadnej winy Błaszczykowskiego, że przez rok leczył uraz. Ale powinien przyjąć do wiadomości, że kadra musiała sobie jakoś radzić bez niego, rozwijać się, zdobywać punkty w eliminacjach mistrzostw Europy. Ktoś go musiał zastąpić zarówno w roli skrzydłowego, jak w roli kapitana. Wracając do gry i starając się o powrót do kadry, Kuba musi zaakceptować decyzje trenera. Także te, które dotyczą pozycji kapitana. Nie mam wątpliwości, że Błaszczykowski będzie jeszcze tej drużynie potrzebny.

To dlaczego nie ma go w kadrze na Irlandię? Jest gorszy od młodego piłkarza z Jagiellonii, który w reprezentacji jeszcze nie grał?

- Kuba zagrał dopiero dwa całe mecze w Borussii Dortmund, widocznie trener Nawałka uznał, że potrzebuje jeszcze trochę czasu, by wrócić do sił i formy. Może nie chciał go powoływać tylko po to, by posadzić na ławce w Dublinie? Nie ma w tym żadnego drugiego dna. Nikt nie robi awantury o to, że Nawałka nie powołał Kamila Grosickiego, który jest po kontuzji, a jesienią grał w podstawowym składzie reprezentacji w eliminacjach Euro 2016. Tymczasem mnie się wydaje, że powód jest dokładnie ten sam. Dziennikarze mają prawo do dyskusji, tak jak Nawałka ma prawo do decyzji. On swoją kadrę firmuje, on za jej wyniki odpowiada i on ma prawo ją tworzyć. Czasy, gdy piłkarzy do kadry powoływali dziennikarze, a tak było moim zdaniem w ostatnich latach, już minęły. Dziś rządzi i decyduje selekcjoner. Gdyby mu na Błaszczykowskim nie zależało, nie jeździłby do niego dwa czy trzy razy do Niemiec i nie rozmawiał. Po prostu nie wysłałby powołania i koniec.

Martwi pana sytuacja z bramkarzami? Jesienią numerem jeden był Wojciech Szczęsny, teraz w Arsenalu stracił miejsce.

- Jesienią Artur Boruc i Łukasz Fabiański byli w kadrze po to, by wspierać Szczęsnego. Jego pozycja w klubie i w kadrze była niepodważalna. Teraz się zmieniła, więc Nawałka ma pełne prawo reagować. Boruc i Fabiański gwarantują zastępstwo wysokiej klasy. I mają pełne prawo rywalizować o miejsce w bramce na Dublin. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby Nawałka utrzymał między słupkami Szczęsnego.

Kadra ma problemy na skrzydłach: zarówno w obronie, jak w drugiej linii.

- Nie ma drużyn bez słabszych stron, nasza też je ma. Wiemy o nich i pracujemy nad nimi. Wydaje mi się, że przynosi to efekty, sądząc po wynikach jesiennych meczów. Ufam, że Kucharczyk, Rybus czy Żyro poradzą sobie w Dublinie. I wykonają kolejny krok do przodu z tą drużyną. Dyskutujmy nad powołaniami, spierajmy się, ale bądźmy ludźmi poważnymi, zaufajmy Nawałce. Jego wybory jesienią były trafne. Ci, którzy parskali śmiechem, kiedy stawiał na Milika czy Milę, dziś muszą przyznać mu rację.

Kamil Glik stał się osobistością w Torino, ale i znaczącą postacią całej Serie A. Jak ważny jest dla kadry Nawałki?

- Oglądałem go jeszcze w Bari i dziś ma rzeczywiście z tamtym obrońcą niewiele wspólnego. Glik zrobił wielkie postępy, gra w poważnej lidze w otoczeniu znakomitych piłkarzy, w której albo idziesz do przodu i przetrwasz, albo wylatujesz. Kamil przetrwał. A co do jego roli w kadrze to nie stawiajmy pomników w połowie drogi, bo to nie o to chodzi. Glik i drużyna Nawałki walczą dopiero o swoje, więc na razie to nieodpowiedni moment na fanfary.

Mecz z Irlandią to kolejna gra eliminacyjna czy jednak pojedynek kluczowy?

- Nie lubię stwierdzenia "kolejny mecz", bo brzmi zbyt letnio, byle jak. Dla kadry każdy mecz o punkty ma kapitalne znaczenie. Tu idzie gra o przyszłość drużyny narodowej. Jesienią wykonała krok do przodu, szkoda by było zrobić teraz krok wstecz i to zaprzepaścić. Mecz z Irlandią jest więc egzaminem, czy zespół idzie we właściwą stronę.

Polska jedzie po remis czy po zwycięstwo?

- Na pewno nie po porażkę, tego możemy być pewni. Trzeba zbierać punkty, marzeniem są trzy, ale marzenia podlegają czasem ostrej weryfikacji. Zobaczymy, jak mecz będzie przebiegał, jak trudne warunki postawią rywale. I wtedy będziemy wiedzieli, czy stać nas na remis czy na coś więcej.

Czego się pan spodziewa po Irlandczykach?

- Dobrej organizacji gry, serca do walki, siły i twardości w pojedynkach powietrznych. Grają w lidze angielskiej, więc technicznie też są poprawnie wyszkoleni. My musimy odpowiedzieć tym samym, czyli ambicją, wolą zwycięstwa i wybieganiem. Mój optymizm opieram na tym, że mamy w drużynie dwóch lub trzech piłkarzy zdolnych zrobić na boisku różnicę. To oczywiście czysta teoria, jak ona ma się do faktów, zobaczymy w Dublinie. Czasem można zagrać źle i osiągnąć cel lub przeciwnie. Ideałem jest grać dobrze i zbliżać się do celu krok po kroku.

Czego najbardziej potrzeba drużynie Nawałki?

- Pewności siebie. Jesienią polscy piłkarze przekonali się, że mogą rywalizować z najlepszymi. Stworzyła się w kadrze dobra atmosfera, chęć osiągnięcia celu, czyli wyjazdu na Euro 2016. Piłkarze Nawałki gonili, zdobywali punkty, sprawiali frajdę swoim kibicom. Atmosfera wokół kadry zmieniła się na lepsze, ale ta drużyna wciąż bardzo potrzebuje kolejnych pozytywnych bodźców. Pewność siebie dają zwycięstwa, punkty i cele, które się razem osiąga. Obyśmy wracali z Dublina, będąc choć o krok bliżej awansu do Euro 2016. Trzeba włożyć w ten mecz wszystkie umiejętności i siły, reszta już od nas nie zależy.

Zobacz wideo

Materiały partnerów Spokey Piłka Nożna Euro Ball Polska Błaszczykowski - Polska - strój komplet piłkarski ze skarpetami Puma Koszulka Borussia Dortmund

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.