Reprezentacja. Piszczek: Mam do siebie pretensje za Szkocję

- Mieliśmy lepszy pomysł na grę ze Szkocją niż w marcowym sparingu. Nie przyjeżdżamy na kadrę posiedzieć w hotelu i się pośmiać, tylko pracujemy. Ale ja mam do siebie pretensje za ten mecz - mówi prawy obrońca reprezentacji Łukasz Piszczek po remisie 2:2 ze Szkocją.

W marcu reprezentacja grała sparing ze Szkocją też na Narodowym i przegrała go 0:1. Pół roku później udaje się zremisować mecz eliminacyjny 2:2. W podstawowym składzie u Adama Nawałki grało siedmiu tych samych zawodników, w Szkocji ośmiu. Wynik świadczy o drobnym postępie, a gra?

- Wtorkowy mecz był zdecydowanie lepszy w naszym wykonaniu. Mieliśmy lepszy pomysł na grę niż w tamtym spotkaniu. Szkoci grali praktycznie w ten sam sposób, starali się długo rozgrywać piłkę, a w decydujących momentach szybko odegrać ją do napastnika. Zmieniła się nasza gra. Mówię tu o drugiej połowie.

Sprawdziło się ustawienie z dwoma napastnikami w niewielkiej odległości od siebie, którym w drugiej połowie selekcjoner dorzucił ofensywnego pomocnika, Sebastiana Milę. Pół roku temu graliśmy jednym napastnikiem, z którym próbował - trochę nieudolnie - zrozumieć się Ludovic Obraniak.

- Rozwijamy się. Nie przyjeżdżamy na kadrę, żeby posiedzieć w hotelu i się pośmiać, tylko trenujemy. Taka jest wizja drużyny selekcjonera. Natomiast dziś trudno jeszcze wyrokować, czy lepiej czujemy się na boisku, gdy obok dwóch napastników gra jeszcze ofensywny pomocnik. Może tylko tak się ułożył ten mecz? Gdy przegrywaliśmy, po prostu umiejętnie zareagowaliśmy na przebieg meczu. Powiedzieliśmy sobie, że musimy wszyscy przesunąć się wyżej. Nie baliśmy się podjąć ryzyka i mogliśmy nawet strzelić gola na 3:2. Ale tak jak mieliśmy szczęście w meczu z Niemcami, tak zabrakło go ze Szkocją.

Czyli w przerwie wyciągnęliście wnioski.

- W pierwszej połowie za długo badaliśmy się ze Szkotami. Po strzelonym przez nas golu, zachowywaliśmy się jakby ta bramka nas uśpiła. Zamiast pójść za ciosem, czekaliśmy na to, co zrobią Szkoci. Między nami zrobiły się za duże odległości i straciliśmy bramkę na 1:1. Na drugą połowę wyszliśmy bardziej pobudzeni, z lepszym nastawieniem.

No dobrze, ale czy taka była taktyka w pierwszej połowie - wchodzimy w mecz spokojniej, bo nie mamy sił po meczu z Niemcami? Czemu dopiero w drugiej części zobaczyliśmy agresywną reprezentację?

- Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że żadna drużyna nie chciała rozgrywać piłki. Szkoci bali się trochę nas, a my trochę ich. Graliśmy na początku za bardzo zachowawczo. W ogóle nie wykorzystaliśmy tego, że strzeliliśmy pierwsi gola, nie poszliśmy za ciosem. A przecież mogliśmy rozgrywać piłkę trochę spokojniej od tyłu, utrzymywać się przy niej. Szkoci musieliby biegać więcej za nią. Takie jednak podjęliśmy decyzje. Gdy znajdziemy się w takiej sytuacji w następnych meczach eliminacyjnych, trzeba będzie zachować się inaczej.

Jesteście lekko zmieszani po tym meczu.

- Raczej doceniamy to, że po tak trudnym meczu nie daliśmy im wywieźć trzech punktów.

Po meczu miałeś markotną minę także dlatego, że masz pretensje do siebie za tracone gole?

- Mam do siebie pretensje. Przy pierwszym straconym golu byłem źle ustawiony. Mogłem tę piłkę wybić przynajmniej na aut. Przy drugim golu wszyscy mogliśmy ją przeciąć wcześniej. Wyszło tak, że... źle stałem. Czasami robi się dobre rzeczy dla drużyny, jak asysta z Niemcami, a czasami nie. Trzeba to wziąć na klatę. Za miesiąc czeka nas mecz w Gruzji. Jeśli tylko będziemy tak walczyć jak w drugiej połowie ze Szkocją, to przywieziemy trzy punkty.

Zobacz wideo

Internauci o meczu Polska - Szkocja [MEMY]

Więcej o:
Copyright © Agora SA