Polska - Szkocja 2:2. Zachodny: Trudne decyzje Nawałki

O ile remis ze Szkocją (2:2) po przebiegu spotkania w Warszawie trzeba przyjąć ze zrozumieniem, tak wszystkich problemów reprezentacji Polski nie można wytłumaczyć tylko zmęczeniem po zwycięstwie w sobotę. Dlatego przed Adamem Nawałką kilka ważnych decyzji.

Chociaż kibice zdecydowanie chcieli kolejnych trzech punktów w eliminacjach do Euro 2016, Polacy wydawali się zespołem zbyt ograniczonym, by wystawiać takie żądania. Oczywiście, w końcówce wręcz powinni zagwarantować sobie zwycięstwo, gdy najpierw Kamil Grosicki, a później Sebastian Mila nie trafiali do siatki z klarownych sytuacji. Jednak przez większość spotkania reprezentacja grała chaotycznie, bez pomysłu i dyscypliny.

To nie wynikało tylko ze zmęczenia. Już po pierwszym kwadransie, chociaż gospodarze prowadzili, to grę oddali Szkotom. Wystarczył ostrzejszy pressing Szkotów w środku boiska, by zniechęcić Krychowiaka oraz Mączyńskiego do pokazywania się środkowym obrońcom. Jedyny skuteczny schemat Polaków wyglądał tak, że Glik podawał do Szukały, ten zmuszony był już szukać ratunku, zagrywając do Szczęsnego, który wybijał piłkę jak najdalej.

A przecież oczekiwaliśmy tego od Krychowiaka, piłkarza Sevilli, który w Hiszpanii miał nie tylko rozwijać się jako defensywny pomocnik, ale też poprawić swoje rozegranie. Tymczasem ani on, ani jeszcze bardziej schowany za plecami rywali Mączyński po prostu nie widzieli potrzeby takiego wsparcia. Przykładem dla nich powinien być Scott Brown, jeden z najlepszych zawodników na boisku, który potrafił dyrygować swoim zespołem, schodząc między obrońców, zmieniając kierunek akcji i uspokajając niepotrzebny chaos.

Wiedzieliśmy, że mamy lepszych piłkarzy - w wyjściowym składzie rywali było aż sześciu zawodników grających na drugim poziomie rozgrywkowym - ale kompletnie nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Dopiero po godzinie gry, gdy rywale rozpędzali się, coraz pewniej sobie poczynając na połowie Polaków, odpychając ich od bramki niepewnego dziś Davida Marshalla, Nawałka zmienił niewidocznego na skrzydle Waldemara Sobotę.

I tu jest kluczowy punkt do dyskusji o kształcie reprezentacji Polski w kolejnych meczach eliminacyjnych. Reprezentacja po prostu potrzebuje Sebastiana Mili czy innego zawodnika na pozycji rozgrywającego, by tym samym wyrównać siły w środku pola. Milik całkiem nieźle wspierał pomocników w meczu z Niemcami, lecz spotkań, w których Polska będzie zmuszona głównie do gry obronnej, pozostaje niewiele. Wyjazd do Niemiec, może także w Szkocji. Jednak w listopadowej wizycie w Gruzji dzisiejszy problem wróci.

Pytanie jednak, co z Arkadiuszem Milikiem. Na pewno dzisiaj nie zawiódł, gdy mógł wymieniać się z Robertem Lewandowskim na lewym skrzydle, ale też w tych dwóch spotkaniach pokazał, że zasługuje na kolejne szanse w ataku. Z drugiej strony to niejako kłóci się z kolejnym "zwycięzcą", 32-letnim Milą, który dzisiaj miał nawet lepsze wejście niż z Niemcami. Tak, wtedy strzelił gola, ale to dziś pozwolił Polakom przejąć inicjatywę w ataku, uspokoić grę i szukać alternatyw dla długich podań od obrońców. Jego prostopadłe zagranie do Grosickiego było najlepszym polskim akcentem dzisiejszego meczu, znamionowało najwyższą klasę. Z możliwości "posiadania" w drużynie podań, których Krychowiak czy Mączyński nie potrafią posłać, będzie selekcjonerowi równie trudno zrezygnować.

Gdzie więc robić miejsce dla Sebastiana Mili? Może, tak jak dzisiaj, kosztem jednego ze skrzydłowych, którzy w pamięci kibiców nie zostaną po tym dwumeczu - jeśli już to zapiszą się wyłącznie pudłem Kamila Grosickiego. Czy jednak drużyna, której brakuje dyscypliny w przejściu z fazy obrony do ataku - i na odwrót - jest gotowa, by jej boiskowy "kształt" był zachwiany, przechylony do prawej strony?

Jedna odpowiedź ściera się z kolejną, każda możliwość wyklucza część problemów, by odsłonić kolejne. Dlatego jesień przyniosła siedem punktów, ale też wiele problematycznych pytań na które Adam Nawałka wciąż nie znalazł odpowiedzi. I kto powiedział, że wygrywanie oraz bycie liderem grupy eliminacyjnej jest łatwe?

Zobacz wideo

Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!

Więcej o:
Copyright © Agora SA