Po wygranych mistrzostwach świata do eliminacji Euro 2016 Joachim Loew był zmuszony do wielu zmian w swojej reprezentacji. O tym, jak wpłynęły one na zwycięzców brazylijskiego mundialu, jakie inne problemy ma selekcjoner rywali Polaków oraz skąd wezmą bocznych obrońców, opowiada Ulrich Hesse, autor cenionej historii niemieckiego futbolu "Tor" oraz dziennikarz ESPN.
Ten mecz z Brazylią był tak niesamowity, że zawsze będzie się go wspominać. Nasz zespół z 1972 roku też jest częściej wspominany z meczu z Anglią na Wembley (3:1) w ćwierćfinałach ówczesnych mistrzostw Europy niż z wygranego meczu finałowego. Jeden z dziennikarzy angielskich powiedział mi, że powinienem napisać całą książkę tylko o tym półfinale z Brazylii!
Zgadzam się, głównie ze względu na obronę. Lahm był niesamowicie ważnym zawodnikiem... Na bokach obrony mamy olbrzymie problemy, dlatego też na mundialu graliśmy czwórką środkowych w linii defensywnej. One były przykrywane przez sam fakt jego gry, obecności. W 2006 roku grał jako lewy obrońca, cztery lata później już po prawej, ale innych od niego dzieliła przepaść. Zresztą teraz Schweinsteiger przejął po nim opaskę kapitana, ale jest kontuzjowany...
Tak, w Niemczech nawet niektórzy trenerzy mówią, że z bramkarzy nie powinno wybierać się kapitanami, bo nigdy nie są w grze - nawet taki golkiper jak Neuer! Będąc środkowym pomocnikiem, możesz lepiej przekazywać uwagi, rozmawiać cały czas, gdy bramkarz wydaje się zbyt oddalony, osamotniony.
Też, a jeszcze inni trenerzy twierdzą, że golkiperzy są po prostu inni. To muszą być ludzie z mocnym charakterem, muszą być pewni siebie i każdej decyzji. I w Niemczech mieliśmy dobrych bramkarzy-kapitanów, jak choćby Oliver Kahn, ale Neuer znacznie się od niego różni. Wynika to także z tego, że nie mamy już naturalnych liderów jak Matthaus, Effenberg, ale zwłaszcza na mistrzostwach świata kibice i dziennikarze dostrzegli, że Schweinsteiger może być taką osobowością. On poświęcił się, grając w finale z kontuzją.
Kiedy na przełomie wieków zmienialiśmy całe szkolenie, inspirację czerpaliśmy z podróży do krajów, które są bardzo znane z tego, zwłaszcza do Holandii. Ponieważ sam trenowałem wtedy zespoły młodzieżowe, to pamiętam, że jedną z ich zasad było szkolenie dzieci tak, by stały się pomocnikami albo napastnikami i w późniejszym wieku nauczyć ich gry w obronie, bo... to łatwiejsze. Nie można tego zrobić na odwrót, zmusić wyszkolonego obrońcę do gry kombinacyjnej. To może być jeden z powodów, bo korzystamy z tego modelu, uczymy młodzież taktyki, kreatywności. Kevin Grosskreutz jest graczem tak uniwersalnym, że na mundial był rezerwową opcją na prawej obronie. Jeszcze lepszym przykładem jest jego kolega z Dortmundu, który pewnie w sobotę zagra na lewej stronie. Erik Durm, przychodząc do Borussii, był napastnikiem, następnie przekwalifikowanym na pomocnika, by w pierwszym zespole teraz grać jako obrońca! On pokazuje, że ta filozofia może działać, bo radzi sobie całkiem nieźle, chociaż bardzo daleko mu do klasy Philippa Lahma.
Kolejnym jest zakończenie kariery przez Miroslava Klose. Nie jesteśmy w tym sami, że oprócz bocznych obrońców brakuje nam też najwyższej klasy napastników. Można się śmiać, że tak naprawdę produkujemy samych pomocników, bo taki Mats Hummels, przy jego talencie do wyprowadzania piłki, jest niemal rozgrywającym. Jednak po części jest to zgodne z kierunkiem, w jakim podąża światowy futbol - czy może podążał kilka lat temu? Fałszywe "dziewiątki", ofensywni pomocnicy w ataku... Dobrze wiemy, jak wpływowym zespołem była Barcelona Guardioli. Na pewnym etapie jego zespół w ogóle nie próbował dośrodkowań, nawet przy rzutach rożnych, które wykonywane były krótko, by można było grać kombinacyjnie. Wydawało się, że napastnicy nie są już potrzebni.
Nagle widzimy coraz więcej drużyn grających klasycznym 4-4-2, z dwójką napastników z przodu. Myślę, że ta zmiana w Bayernie wynika głównie z pozyskania Lewandowskiego. Mandzukić był bardziej ograniczony, niezły w wykańczaniu akcji, ale nie w typie odpowiadającym Guardioli. Polak jest znacznie bardziej uniwersalny. Kilka lat temu rozmawiałem z Lewandowskiem. Mówił mi, że kiedy przychodził do Dortmundu, to pierwszym napastnikiem był Lucas Barrios, a skoro nie mógł przebić się do podstawowego składu, to występował jako ofensywny pomocnik. Tłumaczył, że nie czuł się z tym komfortowo, ale wtedy, po dwóch, trzech latach przyznał, że znacznie pomogło mu to rozwinąć jego styl gry. Wiele się nauczył i jest bardziej kompletnym zawodnikiem. W weekend strzelił dwa typowe gole dla napastnika, ale w całym meczu wykonał wiele sprintów poza swoją pozycję, jak zawsze.
To, czego nie możesz robić jako selekcjoner, to brać piłkarzy z różnych klubów i następnie uczyć ich zupełnie innego systemu. Czasem sytuacja tego wymaga, ale to raczej w indywidualnych przypadkach. Loew będzie blisko obserwował Bayern, jak piłkarzy używa Guardiola, ale przed i w trakcie mundialu wszystko sprowadzało się głównie do Lahma. On wiele razy w przeszłości mówił, że może grać na każdej pozycji, ale chce wcześniej wiedzieć, a nie ciągle zmieniać miejsce na boisku. Więc Loew obiecał mu, że będzie grał tam, gdzie występuje w Bayernie. Gdy Guardiola wystawił go w środku pomocy, to całkowicie odmieniło także reprezentację, wpłynęło na jej rytm gry, ustawienie. I było to zbyt skomplikowane. Teraz problemem jest jednak nieobecność Lahma.
Kramer wciąż jest młody i bardzo utalentowany, pewnie wkrótce zostanie drugim czy trzecim wyborem w środku pola i musi dostawać swoje szanse. Z całym szacunkiem dla rywali, ale te eliminacje są świetną okazją, by sprawdzać innych zawodników. Przy tylu spotkaniach o stawkę ma to po prostu sens. Przecież nawet przegrana z Polską nie będzie tragedią, nie będzie oznaczała końca szans reprezentacji Niemiec. Przy tak bezsensownie rozwiniętej formule mistrzostw Europy, dla zespołu takiego jak nasz, to niemal niemożliwe, by się nie zakwalifikować.
To raczej dzieje się w klubach i jest to proces tak płynny... By pokazać to najlepiej, chyba musimy cofnąć się do czasu, gdy Bastian Schweinsteiger, niemal zawsze obecny w reprezentacji, grał na prawym skrzydle. Ludzie narzekali, że, owszem, jest dobry, ale nie tak dobry, jak mógłby być. Ja nie widziałem go na żadnej innej pozycji. I wtedy Louis van Gaal pojawił się w Bayernie, spojrzał raz na niego na treningu i powiedział, że przecież jest defensywnym pomocnikiem. I tam go ustawił, zresztą to samo zrobił z Alabą, któremu wprost powiedział, że będzie grał na lewej obronie. I Loew zrobił to samo ze Schweinsteigerem w reprezentacji, ten jest teraz jednym z najlepszych na tej pozycji na świecie. Granice między pozycjami na boisku ciągle się zacierają.
Jeśli chodzi o Arsenal, to według mnie gra dobrze, ale na pewno nieporównywalnie z tym, jak prezentował się w pierwszych kilku miesiącach po transferze do Londynu. Podobnie było na mistrzostwach świata, ale dla Niemiec nigdy nie potrafił utrzymać formy na tak imponującym poziomie, jak w klubach. Zresztą przez długi czas Loew grał systemem bliskim 4-4-2, który przejął po Klinsmannie, potem zmieniając go na 4-2-3-1, głównie przez to, że Mesut Oezil był w tak wysokiej formie i on stał się rozgrywającym reprezentacji. Zespół dopasowano do niego, ale nigdy nie okazał się tak ważny w ostatnich dwóch, trzech latach. W Niemczech wielu uważa, że powinien stracić miejsce w składzie. Toni Kroos również może tam grać, choć z racji braków w składzie pewnie w sobotę wystąpi jako defensywny pomocnik. Do tego Mario Goetze, Marco Reus. Z Oezilem wydaje się, że jakby coś go powstrzymywało przed lepszą grą, ale nikt nie wie, o co chodzi.
Zdecydowanie - po pierwsze, kilku piłkarzy jest kontuzjowanych. Marco Reus musi być we Francji, po prostu on czeka na swój świetny turniej w reprezentacji. Jednak jak pokazuje historia, często do składu wskakują piłkarze, którzy błysnęli w sezonie poprzedzającym mistrzostwa. Powołany po raz pierwszy Karim Bellarabi... Cóż, ja go nie widzę na dłużej w drużynie Loewa. Można go sprawdzić, ale nie jestem przekonany, że może utrzymać obecną formę. Bardziej spodziewałbym się młodszych piłkarzy. Do niedawna w Niemczech był wymóg posiadania rezerw, drużyn z piłkarzami do lat 23. Ale Bayer Leverkusen oprotestował ten wymóg i już go nie ma. Oni i Eintracht rozwiązali te zespoły. Wszyscy się dziwili, ale ich logika była oczywista - w tych zespołach grali 22-, 23-latkowie, którzy po prostu nie mieliby szans się przebić. W Leverkusen i we Frankfurcie stwierdzono, że w tym wieku odpowiedni piłkarz już powinien grać w Bundeslidze. Stąd przez ominięcie tej jednej przeszkody może któryś z młodych piłkarzy pokaże się w najbliższym czasie w najwyższej lidze. Może nawet będzie to napastnik!
U nas nawet mówi się, że najlepsze reprezentacje w historii były budowane na jednym lub dwóch klubach. Czy to Kaiserslautern w latach pięćdziesiątych, czy Bayern i Borussia Muenchengladbach w siedemdziesiątych, albo dołączając do monachijczyków zespół z Dortmundu. Borussia powinna mieć znacznie więcej piłkarzy w Brazylii, ale byli oni kontuzjowani, np. Reus czy Gundogan. To, że teraz również kadra jest oparta na klubach z Monachium czy Dortmundu, nie musi być złe, wręcz przeciwnie. Trudno powiedzieć, jak to wpłynie na ligę. Trzeba się zgodzić, że tam sytuacja jest rozstrzygnięta. Przed sezonem wydawało się, że zwłaszcza na początku inne zespoły mogą wykorzystać zmęczenie czy kontuzje w Bayernie, przecież oczekiwano, że Borussia wypracuje sobie jakąś przewagę. A jednak jest inaczej. Byłem w sobotę na meczu w Monachium, patrzyło się na ławkę rezerwowych gospodarzy - Lahm, Goetze i Boateng - a mimo to po kilkunastu minutach było po sprawie.
Wiesz, pochodzę z Dortmundu i miałem okazję oglądać Lewandowskiego przez kilka ostatnich lat, zaznajomiłem się z jego grą i talentem. Dlatego sądzę, że to fantastyczny zawodnik i ilekroć mój ulubiony zespół gra przeciwko temu, w którym na ataku jest Polak, nie jestem zbyt pewny swego. Z kimś takim jak on, a także grając u siebie, Polacy naprawdę mogą zaatakować, zagrać odważniej. Musimy pamiętać, że chociaż ci Szkoci bronili się pod własnym polem karnym i raz po raz wybijali piłkę, to ostatecznie przegrali. Bo my mieliśmy Thomasa Muellera.