De Rossi z Romy, De Rossi z Turynu

Dwaj bohaterowie drugiego planu zdecydowanie pomogli Włochom dotrzeć do finału.

Tak się kibicuje! Trybuna Kibica otwarta dla wszystkich

We wcześniejszych meczach Włochów obserwowaliśmy już Andreę Pirlo oraz kreatywnych napastników Mario Balotelli - Antonio Cassano. Trener Cesare Prandelli zbudował drużynę, w której ci trzej piłkarze wraz z bramkarzem Gianluigim Buffonem odgrywają główne role. Są jednak w zespole także inni ważni zawodnicy, na których warto zawiesić wzrok.

Pierwszy z nich to Claudio Marchisio. To on mógł w czwartek postawić kropkę nad i, a może nawet dwie kropki nad ü, bo w 67. i 75. minucie dwa razy strzelał z rozpędu przy stanie 2:0 na bramkę desperacko atakujących Niemców. Oba strzały były mocno niecelne, ale mówiły o tym, jaką funkcję Marchisio w zespole spełnia. Tak naprawdę był ofensywnym piłkarzem biegającym lekko z prawej strony, łatającym wszelkie dziury. Podczas gdy Cassano i Balotelli oraz Montolivo brali na siebie ciężar gry z przodu, on czasami podał w przód, czasami w tył, wybił kilka piłek, ale głównie pilnował, żeby Bastian Schweinsteiger nie miał za dużo miejsca.

Nieco bardziej z tyłu operował Daniele De Rossi. Można go nazwać tylną strażą Pirlo, choć bardziej pasuje tu analogia wzięta z marynarki wojennej. Podczas gdy gwiazda Juventusu niczym kapitan (okrętu) na mostku wypatruje kierunku ataków, rozdziela role, a długą piłką uruchamia swoich najbardziej skutecznych artylerzystów, to właśnie De Rossi dba o to, żeby na wysokich obrotach pracowała śruba.

Defensywny pomocnik Romy pierwszy raz w meczu z Niemcami podał niecelnie w 9. minucie, a drugi - i ostatni - kiedy do końca meczu brakowało sekund. Wykonał przy tym 37 celnych podań, grając do przodu, szukając Pirlo i Cassano. Jak sfaulował, to raz, a porządnie (na żółtą kartkę w 84. minucie). Bez niego delikatny i zabawnie podskakujący w biegu Pirlo nie mógłby być sobą.

I w tym chyba właśnie tkwi statystycznie i taktycznie siła Włochów, że role są dobrze rozdane i świetnie wyegzekwowane. W końcu obie bramki w czwartek padły bez żadnego udziału opisywanych bohaterów drugiego planu. Ustawienie zespołu jest niesymetryczne, z akcentami tam, gdzie są gwiazdy (zwłaszcza Cassano), a każda próba przeciwstawienia się temu przez rywali kończy się słabo. Jak dla Niemców, których trener po świetnych meczach zaczął kombinować, a w czwartek kosztem prawoskrzydłowego Thomasa Müllera lub Marco Reusa wprowadził do gry biegającego po całym boisku bez większego sensu Toniego Kroosa. Kiedy na ostatnie 19 minut pojawił się w końcu Müller, przez kwadrans podał celnie więcej razy niż Kroos przez pół meczu. Ale wtedy już było za późno.

Prandellemu należą się gratulacje za to, że potrafił znaleźć miejsce na boisku dla wielu wykluczających się pozornie zawodników. Marchisio w Juventusie znany jest jako "De Rossi z Turynu", bo gra praktycznie w tym samym stylu, a ponadto - tak jak De Rossi w AS Roma - całą karierę związał z jednym klubem. W reprezentacji Włoch, także w meczu z Niemcami, na takich samych absolutnie nie wyglądali. Bez szkody dla Włochów.

Statystyki z meczu Włochy - Niemcy

Cesare Prandelli: ? Jestem dumny z chłopaków

Więcej o:
Copyright © Agora SA