Ćwierćfinały Euro 2012. Czech nadzieją Czechów

Awans Czechów do ćwierćfinału był niespodzianką, gdyby w czwartek wyeliminowali Portugalię, byłaby sensacja. Rywale grają świetnie, a trener Bento potrafił sprawić, że Ronaldo w reprezentacji zachwyca tak jak w klubie. Relacja Z Czuba i na żywo od 20.45 na Sport.pl.

Czy Czesi mają szansę pokonać Portugalię? Dyskutuj na forum Euro 2012/Sport.pl ?

Oba zespoły przed turniejem za faworytów nie uchodziły. Portugalia trafiła do grupy śmierci, gdzie wyżej oceniano szanse wicemistrzów świata Holendrów i brązowych medalistów Niemców. Ale prawdziwą niespodziankę sprawili Czesi. Nawet pamiętając, że mierzyli się z prawdopodobnie najsłabszym zestawem w historii tej imprezy. Wystarczyły im zwycięstwa nad Polską (62. miejsce w rankingu FIFA) i Grecją (15.).

Czechy zostały pierwszym zespołem w historii ME, który wygrał grupę, choć więcej goli stracił, niż strzelił. Wygrał grupę, choć największa gwiazda (Petr Czech) popełniła błąd w meczu drugim, a najlepszy gracz z pola (Tomasz Rosicky) nie zagrał w meczu trzecim.

Michal Bilek w ostatniej chwili zdecyduje, czy rozgrywającego Arsenalu wystawić z Portugalią. I pomyśleć, że to ledwie czubek jego problemów.

- Jeszcze tego meczu nie przegraliśmy. Jeśli mamy dobry dzień, możemy pokonać każdego - mówi 47-letni selekcjoner, ale trudno znaleźć argumenty przemawiające za jego ekipą.

Gdybyśmy zastanowili się, ilu Czechów znalazłoby miejsce w pierwszej jedenastce rywala, okazałoby się, że Paulo Bento przyjąłby tylko Petra Czecha. Owszem, Hélder Postiga za napastnika klasy światowej nie uchodzi i po ME raczej się to nie zmieni, ale w ataku Czechów nieskutecznością straszy Milan Barosz.

W portugalskiej szatni siedzą zawodnicy bijący się o zwycięstwo w Lidze Mistrzów, w dodatku grający na ME lepiej niż w klubach. Fábio Coentr o przez cały sezon słyszał, że José Mourinho popełnił błąd, wydając na niego 30 mln euro, ale w Polsce i na Ukrainie znów wygląda na najlepszego lewego obrońcę Starego Kontynentu. Pepe, któremu w Madrycie zdarza się tracić rozum i w trudnych momentach osłabiać zespół, nie tylko zachwyca w obronie, ale także zagraża bramkarzom rywali. Po dwóch meczach w ojczyźnie znów narzekano na Ronaldo, ale ten uciszył wszystkich w jedyny znany sobie sposób - strzelił dwa gole i był bohaterem meczu z Holandią.

Wtedy odetchnął też pewnie Paulo Bento, bo oskarżano go już, że podobnie jak poprzednicy nie ma pomysłu, jak wykorzystać taki skarb w reprezentacji. A 43-letni trener od pierwszego dnia zgrupowania stawał na głowie, by dziennikarze nie wymagali od gwiazdy Realu trzech asyst i dwóch goli w każdym meczu. Zanim zaczął się turniej, tłumaczył, że nogi Ronaldo do wyjścia z grupy nie wystarczą, po meczu z Holandią chwalił drużynę za świetny występ, lidera wyróżnić nie chciał.

To także zła wiadomość dla Czechów, bo gdyby Portugalczycy przywieźli do Polski kadrę indywidualistów skupionych na zachwycaniu publiczności fajerwerkami technicznymi, a nie mozolnym budowaniem ataków, ich szanse byłyby większe. Mogliby również przywieźć zespół, w którym brakuje piłkarzy zainteresowanych przerywaniem akcji rywali, w którym największym problemem jest zmieszczenie wszystkich zawodników myślących tylko o nacieraniu na bramkę. Nie tym razem, w ostatniej dekadzie grą Portugalii w środku pola rządzili tacy czarodzieje jak Rui Costa i Deco. Teraz przed obrońcami stoi trzyosobowy mur. Miguel Veloso, Raul Meireles i Jo o Moutinho potrafią zepsuć wieczór nawet najbardziej kreatywnym rozgrywającym.

A przypomnijmy, że u Czechów tego najbardziej pomysłowego prawdopodobnie nie będzie.

By uzasadnić ich szanse awansu, można - tak jak Bilek - odwoływać się do piękna sportu, w którym nie zawsze wygrywa faworyt, albo wskazać piłkarzy dających nadzieję na występ wybitny. Takowe stwarza Petr Czech, nawet pamiętając, że po świetnym sezonie w Lidze Mistrzów na Euro już tak pewnie nie broni, oraz Theodor Gebre Selassie. 25-letni obrońca Slovana Liverec, którego ojciec jest Etiopczykiem, wyrósł na jedno z odkryć turnieju. Jeśli zatrzyma Ronaldo, będzie gwiazdą.

Obie drużyny w ostatnich 20 latach po dwa razy grały w półfinale mistrzostw kontynentu. Za każdym razem, gdy trafiali tam Portugalczycy, wydawało się, że powinni osiągnąć więcej. Awans Czechów do czwórki zawsze był niespodzianką. I może to jest powód, dla którego nie można odmawiać im szans?

"Nie odkryjemy się w meczu z Portugalią" - Michal Bilek o meczu Czechy - Portugalia ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.