Nowy Pele strzela nawet z lektyki. A w domu krzyk radości

Wayne Rooney wrócił do składu reprezentacji Anglii, zdobył gola na wagę ćwierćfinału Euro 2012 i zrzucił z siebie klątwę wielkich turniejów.

Wypełnij sobie Euro - wytypuj wyniki!

Ostatni raz gwiazdor zagrał w kadrze w listopadzie, gdy po brutalnym faulu w meczu z Czarnogórą został zawieszony na dwa oficjalne spotkania przez UEFA. Podczas Euro 2012 Rooney oglądał pojedynku z Francją i Szwecją z trybun, a selekcjoner Roy Hodgson szukał optymalnego ustawienia ataku bez snajpera Manchesteru United.

Brytyjscy dziennikarze bili na alarm, zwłaszcza, że w sześciu meczach bez Rooneya Anglia tylko raz strzeliła więcej niż gola (w towarzyskim meczu z Holandią), ale przegrała 2:3. Ale w siódmym spotkaniu ze Szwecją powołani przez Hodsona Danny Welbeck i Andy Caroll błysnęli i obaj trafili do siatki.

Pierwszy wyszedł przeciwko Ukrainie, drugi musiał usiąść na ławce, bo do składu wrócił Rooney. Ani trener, ani kibice nie wyobrażają sobie pierwszej jedenastki bez gwiazdora. - On może być jak Pele dla Brazylii - przekonywał Hodgson przed spotkaniem z Ukrainą.

Z tego powodu "The Sun" opublikował nawet ironiczny rysunek, na którym na pojedynek z Andriejem Szewczenką i jego kolegami Rooneya niesiono w lektyce. Snajper odpłacił się Hodgsonowi za zaufanie pozytywną recenzją, jakoby reprezentanci w końcu "doczekali się trenera z Anglii".

Na boisku jednak był mniej kreatywny. W pierwszej połowie popisał się kilkoma ładnymi podaniami do kolegów i mało precyzyjnym strzałem głową. Wystarczyło jednak ładne podanie Stevena Gerrarda oraz seria kiksów obrońców i bramkarza Ukrainy, by Rooney wepchnął piłkę do siatki.

Jego żona błyskawicznie napisała na Twitterze, że w ich domu niesie się "krzyk radości". Potem napastnik miał jeszcze okazję, ale raz uderzał niecelnie, a potem spowolnił jedną z akcji. Gdy schodził z boiska, angielscy fani wstali i bili gromkie brawa.

Snajper zrzucił z siebie klątwę wielkich turniejów: dwa gole zdobył 17 czerwca 2004 roku w meczu ze Szwajcarią i od tego czasu w ważnych imprezach był... nieskuteczny do bólu. Podczas mundialu w 2006 roku został antybohaterem meczu z Portugalią, gdy wyleciał z boiska. Z kolei w trakcie mistrzostw świata w RPA znów podpadł kibicom i stał się symbolem upadku wyspiarskiej piłki. Z uśmiechem krytykował buczenie angielskich fanów. Na Euro 2012 wystarczyło 47 minut, by cieszył się z gola na wagę awansu do ćwierćfinału.

Zobacz wideo

W reprezentacji Anglii wielka motywacja. Jeśli wygrają...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.