Poznań wykorzystał szansę podczas Euro 2012 [OPINIA]

Nie wiem, czy w Poznaniu wystąpi tzw. efekt barceloński i czy nasze miasto po Euro 2012 stanie się celem wycieczek turystów z całej Europy. Ale wiem, że poznaniacy zrobili, co mogli, by tak się stało.

Barcelona do 1992 r. była tylko jednym z wielu miast południowej Europy - ładnie położonym, z ciekawymi zabytkami, ale jednak na tle kilku innych wspaniałych metropolii specjalnie się niewyróżniającym. Wszystko zmieniło się po igrzyskach olimpijskich - pierwszych od 1972 r. niezbojkotowanych przez żadne państwo - które z niemałym trudem zorganizowała. Świetna promocja imprezy, a także świetna promocja miasta przy jej okazji, spowodowała w następnych latach lawinowy przyrost ruchu turystycznego do Barcelony. I choć do samej organizacji igrzysk Barcelona i Hiszpania dołożyły, to jednak te straty udało się po wielokroć nadrobić. Na "efekt barceloński" często powoływały się władze Poznania w dyskusjach z przeciwnikami organizacji Euro 2012 w Poznaniu, uzasadniając w ten sposób konieczność wydawania kolejnych milionów na organizację imprezy.

To oczywiste, że aż tak dobrze, jak w Barcelonie, w Poznaniu nie będzie - igrzyska to impreza większa niż mistrzostwa Europy, rozczłonkowane w dodatku na osiem miast w dwóch krajach. Ale będę zdziwiony, jeśli jeszcze w te wakacje do Poznania nie przyjedzie wielu turystów z całego kontynentu, w których świadomości Poznań jako cel wypraw do tej pory w ogóle nie istniał. Z Poznania, przede wszystkim do Irlandii, poszedł jasny przekaz: Polska to nie jest kraj białych niedźwiedzi, w Poznaniu blisko całkiem ładnego centrum miasta jest jezioro, w którym można się kąpać, a dziewczyny są tu bardzo ładne. Nie bez znaczenia są też ceny - dla młodego Irlandczyka Polska i Poznań są po prostu tanie. Tu stać go na to, by piwo pić bez większych ograniczeń, a po mieście poruszać się taksówkami. Nie zapominajmy, że oni naprawdę zarabiają dużo lepiej niż młodzi Polacy.

Cieszę się, że Poznań i poznaniacy zrobili przez tych kilkanaście dni trwania Euro 2012 w naszym mieście naprawdę wiele, by kilkadziesiąt tysięcy gości z Irlandii, Chorwacji i Włoch czuło się u nas dobrze. W zdecydowanej większości byliśmy dla nich mili i pomocni. Często widywało się poznaniaka, który sam z siebie zatrzymywał się obok debatujących nad planem miasta cudzoziemców, po czym oferował pomoc. A już akcja wolontariuszy Euro 2012, którzy dziękowali w poniedziałek Irlandczykom za uczynienie z Poznania miasta bardziej barwnego niż zwykle, przejdzie chyba do historii mistrzostw.

Poznań dostał promocyjną szansę, jaka w naszym pokoleniu już się pewnie nie powtórzy. Choć sporo za nią zapłacił, dobrze, że jej nie zmarnował.

Więcej o:
Copyright © Agora SA