Holandia na Euro 2012. Pomarańczowy koszmar, wydanie kolejne, poprawione

Pierwszy raz od 1984 r. Holendrzy nie zagrają w fazie pucharowej mistrzostw kontynentu, pierwszy raz w historii skończyli je bez punktu. Do katastrofy doprowadziły ich te same błędy co zawsze.

Każdy z nich uważa, że lepszego od niego boiska nie widziały, nie słuchają trenera. Biali nie lubią czarnych, gracze Ajaksu tych z Feyenoordu, kawalerowie żonatych.

Dwa lata temu, na mundialu w RPA, piłkarze od pierwszego dnia wkładali mnóstwo sił, by ominąć pułapki, w które zwykle wpadali ich poprzednicy. Wesley Sneijder przyjechał na zgrupowanie z mistrzostwem, krajowym Pucharem i Pucharem Europy, po naukach od trenerskiego pragmatyka José Mourinho. Opowiadał, że nie interesuje go, w jakim stylu będzie grała reprezentacja, ważne, by zwyciężała. Prosił kolegów, by - niezależnie od tego, jak bardzo będą demolować rywali - zbyt szybko nie uwierzyli, że mogą wygrać turniej. Holendrom pomagały siły nadprzyrodzone - Arjen Robben, największy egoista futbolu, przyjechał z kontuzją, na boisko wybiegł dopiero w ostatnim meczu fazy grupowej z Kamerunem. I wychodziło mu wszystko. Holandia wygrywała, więc ci odsyłani na ławkę nie mieli wielu argumentów, by przed kamerami narzekać na swój los.

Na Euro 2012 miała przyjechać drużyna jeszcze lepsza. I być może taka była. Nie dowiemy się, bo Holendrzy zeszli na ścieżkę, która już niejeden raz doprowadziła ich do klęski.

Przed turniejem najgorętszym tematem w Holandii był ogrom bogactwa w ataku. Prasa zastanawiała się, w jaki sposób Bert van Marwijk utrzyma w dobrym humorze króla strzelców ligi angielskiej (Robin van Persie) albo króla strzelców ligi niemieckiej (Klaas-Jan Huntelaar). Nie było mowy, by grali obaj, bo selekcjoner wstawia do składu tylko jednego snajpera. Wybrał van Persiego, ten zmarnował kilka świetnych szans na gole, Holandia przegrała z Danią, więc Huntelaar narzekał. A nawet nie musiał robić tego głośno. Wystarczyło, że federacja ogłosiła, że napastnik Schalke nie będzie rozmawiał z prasą.

Więcej o kłótniach i nieporozumieniach dowiemy się wkrótce. Na razie można się tylko domyślać, że zbyt wesoło na zgrupowaniu nie było. Mark van Bommel mówił, że "wiele rzeczy się zmieniło i atmosfera jest inna niż na mundialu w RPA", a Arjen Robben przekonywał dziennikarzy, że "problemy z szatni powinni zostać w szatni i że mówić o nich nie będzie".

Ale niezbyt przychylnie piłkarzy w pomarańczowych koszulkach potraktowały też siły nadprzyrodzone. Erik Pieters, w eliminacjach pierwszy lewy obrońca Holendrów, na ME nie pojechał z powodu kontuzji. Van Marwijk uznał, że potrafiący grać na tej pozycji Urby Emanuelson (Milan) i Vurnon Anita (Ajax) nie przydadzą mu się, wolał zafundować błyskawiczny kurs futbolowego dorastania 18-letniemu Jetro Willemsowi. Najmłodszy gracz w historii mistrzostw Europy nie utonął w meczu z Duńczykami, ale już w starciach z Mario Gomezem wyglądał na początkującego adepta pływania.

Niewiele lepiej poszło bardziej doświadczonemu i uważanemu za jednego z najzdolniejszych prawych obrońców w Europie Gregory'emu van der Wielowi. Trzy mecze na Ukrainie z pewnością nie pomogą w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Jeśli dodamy do tego słabiutki środek obrony (fatalny turniej Johna Heitingi), okaże się, że w reprezentacji Holandii nic nie działało tak dobrze jak dwa lata temu w RPA.

Trener van Marwijk próbował ratować drużynę w niespotykany sposób. Na mecz z Portugalią wystawił aż pięciu piłkarzy odpowiedzialnych za ofensywę, zmieścił w jedenastce i van Persiego, i Huntelaara. Pomysł sprawdził się przez 20 minut, po których Holendrzy prowadzili, ale później dominowała już Portugalia.

Nie wiadomo, co będzie dalej, holenderska federacja ogłosiła, że nie chce zmieniać selekcjonera, ale nie wiadomo, czy van Marwijk wciąż będzie zainteresowany pracą z kadrą. Plotek, jakoby miał stracić panowanie nad zespołem, nie brakuje.

Dwa ostatnie wielkie turnieje pokazują historię holenderskiego futbolu w pigułce. Dwa lata temu w RPA piłkarski świat zachwycał się 16-milionowym kraikiem potrafiącym wychować graczy, którzy trzeci raz wywalczyli awans do finału mundialu. Dziś próbuje pojąć, dlaczego mając tak wybitnych specjalistów, Holendrzy nie osiągnęli więcej.

Niepewny los trenera Berta van Marwijka ?

Galeria z meczu Portugalia - Holandia ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.