Nielegalny Football Camp powstaje na poznańskim Górczynie

Mimo sprzeciwu władz miasta i województwa, kontenerowe miasteczko Hotelioni Football Camp Poznań cały czas jest budowane. Mają tu mieszkać i bawić się kibice w czasie Euro 2012.

Przy ul. Węglowej stoi już kilka kontenerów i namiot, który prawdopodobnie będzie centrum rozrywkowym. Wszystko otoczone jest betonowym płotem z bramą, na której widnieją dwa napisy: "Teren prywatny" i Wstęp wzbroniony".

Niebawem mają tu zamieszkać kibice. Noclegi nie są tanie: cena za pokój czteroosobowy to 500 zł za noc w dni niemeczowe i 1,5 tys. w dni meczowe. Dostawka to 400, a śniadanie 40 zł. Rezerwacji można dokonywać na stronie: hotelioni.pl.

Tymczasem Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego robi co może, by przeszkodzić inwestorowi w przyjęciu gości. We wtorek dyrektor inspektoratu Paweł Łukaszewski wydał decyzję o wstrzymaniu budowy. Zamierza też zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa. Po konsultacjach z Zarządem Dróg Miejskich i innymi służbami zapowiada też, że stawiane będą znaki drogowe uniemożliwiające dalszy dowóz kontenerów.

Inwestor zaplanował kontenerowe miasteczko jako budowę tymczasową. Według przepisów prawa kontenery postawione na takich zasadach mogą stać do 120 dni, a ich budowa nie wymaga pozwolenia. Konieczne jest jedynie zgłoszenie w urzędzie miasta. Gdy zgłoszenie wpłynęło prezydent sprzeciwił się jednak inwestycji. - Brakowało dokumentacji. Zgłoszenie nie zawierało np. uzgodnień dotyczących doprowadzenia mediów, inwestor nie udowodnił też, że kontenery będą nadawały się do zamieszkania, nawet tymczasowego - wyjaśnia Łukaszewski.

Inwestor odwołał się od decyzji prezydenta do wojewody, ale ten podtrzymał sprzeciw. W tej sytuacji budowa jest samowolą.

- We wtorek wydałem decyzję o wstrzymaniu inwestycji. Taką decyzję podjąłem nie tylko ze względu na to, że jest to samowola, ale również dlatego, że mieszkanie w kontenerach byłoby niebezpieczne dla mieszkających tam osób ze względu na warunki sanitarno-higieniczne, przeciwpożarowe, czy dotyczące ewakuacji - mówi Łukaszewski. I dodaje: - Nawet jeśli inwestor nie odbierze tego pisma, po drugim awizo uznam, że został skutecznie zawiadomiony. Potem wydam decyzję o rozbiórce. Jeśli i ona będzie nieskuteczna zlecę wykonanie prac rozbiórkowych w asyście policji.

Inspektor zaznacza, że w takiej sytuacji goście hotelowi musieliby zostać przekwaterowani w inne miejsca: - Rozmawialiśmy już na ten temat ze sztabem antykryzysowym wojewody - zaznacza. Nie wyklucza jednak, że - ze względów formalnych - rozbiórka będzie możliwa dopiero po mistrzostwach.

Szef firmy budującej kontenerowy hotel Filip Aryanowicz, młody biznesmen z Gdańska, nie chciał rozmawiać z "Gazetą". - Na ten temat nie mam nic do powiedzenia - uciął

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.