Grecja na Euro 2012. Stylianos Giannakopoulos: Brazylią nie jesteśmy

- Nasza filozofia nie polega na tym, by bez przerwy atakować. Można cofnąć się bardzo daleko w historię greckiej piłki i przekonać się, że nigdy nie wygrywaliśmy po 3:0 albo 4:0 - mówi w rozmowie ze Sport.pl były reprezentant Grecji Stylianos Giannakopoulos, mistrz Europy z 2004 r.

Kuba Dybalski: Dla Grecji sukcesem będzie wyjście z grupy czy coś więcej?

Stylianos Giannakopoulos: Dużym sukcesem jest to, że znów gramy na wielkim turnieju. Grecki futbol zrobił ostatnio duży krok naprzód i utrzymuje się na wysokim poziomie. Nie chodzi tylko o zwycięstwo w 2004 r., od tamtej pory Grecja grała prawie w każdym turnieju. Teraz znów zagramy na Euro, choć trafiliśmy do mocnej grupy eliminacyjnej...

...ale losowanie grupy finałowej było szczęśliwe. Uniknęliście Niemców, Hiszpanów...

- W futbolu dzieje się mnóstwo rzeczy. Zanim nie zacznie się mecz, nigdy nie możesz powiedzieć, kto jest słaby, a kto silny itp. Każde 90 minut to osobna historia. Teoretycznie rzeczywiście nie wpadliśmy do najtrudniejszej grupy, ale to musi się jeszcze potwierdzić na boisku. Mam wrażenie, że wszystkie cztery zespoły stoczą niesamowitą walkę. Grecy mają umiejętności i zespołowego ducha, by awansować.

Dwa lata temu Otto Rehhagela zastąpił Fernando Santos. Zmieniła się filozofia gry?

- Rehhagel jest Niemcem, Santos to Portugalczyk. Obaj mają cechy, które można by powiązać z ich narodowościami. Rehhagel to dyscyplina i podporządkowanie się realizacji założeń. U Santosa drużyna bardzo powoli i dokładnie buduje akcje, od bramkarza i środkowych obrońców, przez bocznych, piłka przechodzi każdą formację, zwykle jest rozgrywana po ziemi. U Rehhagela grało się prościej.

Santos był oczywistym następcą Rehhagela?

- Tak. Osiągał sukcesy w PAOK-u, wcześniej w Panathinaikosie i AEK-u. Znał piłkarzy, mentalność Greków. To była dość łatwa decyzja dla obu stron - federacji i trenera.

Greckim Messim miał być Sotiris Ninis, który w Panathinaikosie zadebiutował jako 16-latek. Teraz ma 22 lata. Co się z nim dzieje?

- Mówili o nim wszyscy. Jednego dnia w gazetach były tytuły "Manchester chce Ninisa", następnego "Real chce Ninisa". Nagle od 17-latka zaczęto oczekiwać, że będzie kompletnym piłkarzem i liderem drużyny. A to w tym wieku niemożliwe. Nie był w stanie spełnić oczekiwań. Grał cały czas, w klubie, kadrze młodzieżowej i seniorskiej, więc urazy były naturalną konsekwencją. Ma też pecha. Doznał poważnej kontuzji kolana we wrześniu w meczu reprezentacji z Izraelem [wcześniej strzelił w nim jedynego gola], a gdy wrócił do gry w marcu, od razu złamał nos.

Co wiadomo w Grecji o reprezentacji Polski?

- Drużyna na podobnym poziomie do naszej. Polska jest doceniana, bo wielu piłkarzy gra w zagranicznych klubach. Ci są bardzo dobrze znani. Wojciech Szczęsny, Robert Lewandowski. W Grecji świetnie znany jest Michał Żewłakow, ale nie wiem, czy zagra przeciw nam.

Po sporze z trenerem kadry nie zostanie powołany.

- No cóż. Mimo wszystko spodziewam się bardzo trudnego meczu.

Zgodzi się pan, że dla Polski grają lepsi piłkarze, a Grecja, która wygrała grupę eliminacyjną, tworzy lepszą drużynę?

- Oba zespoły mają gwiazdy, i to duże. Georgios Samaras gra w Celticu. Bramkarz Alexandros Tzorvas we Włoszech. Jest młody obrońca Schalke Kyriakos Papadopoulos. Starsi piłkarze Karagounis i Katsouranis grali w Portugalii, ten pierwszy też w Interze Mediolan. To kombinacja piłkarzy grających za granicą i w Grecji, wielu ma za sobą świetną karierę i wciąż ją rozwija, niektórzy mają naprawdę piękną przyszłość.

Samaras strzelił w tym sezonie tylko cztery gole w lidze, mało skuteczni są też inni napastnicy - Salpingidis i Charisteas, w kwalifikacjach Grecja w dziesięciu meczach strzeliła tylko 14 goli. To problem?

- Jeszcze w czasach, gry zdobywaliśmy mistrzostwo Europy, filozofia zespołu nie polega na tym, by bez przerwy atakować. Nie jesteśmy Hiszpanią ani Brazylią. Celem jest nie stracić gola i wykorzystać okazje, które sobie stworzymy. Można cofnąć się bardzo daleko w historię greckiej piłki i przekonać się, że nigdy nie wygrywaliśmy po 3:0 albo 4:0.

W eliminacjach Grecja nie przegrała meczu, choć trzy razy pierwsza traciła gola. Wyróżnia was też waleczność?

- Zdecydowanie tak. W tej reprezentacji jest coś w futbolu niezmiernie ważnego, to znaczy piłkarze z charakterem, którzy tworzą ducha zespołu. Dzięki temu Grecy są w stanie odrabiać straty.

Zobacz wideo

To zasługa wyborów Fernando Santosa, Rehhagela?

- Od ośmiu-dziesięciu lat w kadrze są piłkarze, którzy nadają jej charakter. Każdy ma we krwi przywództwo. Kapitan Giorgos Karagounis bardzo emocjonalnie podchodzi go gry, stara się mobilizować wszystkich dookoła, kreuje go nie tylko opaska na ramieniu, ale też sposób postępowania. On i Katsouranis są w tym momencie najbardziej doświadczonymi piłkarzami. Są piłkarze, którzy aspirują do roli kapitanów w przyszłości - jak Samaras czy Vasilis Torosidis.

Santos w rok sprawdził ośmiu bramkarzy. Jest problem po zakończeniu kariery przez Antoniosa Nikopolidisa?

- On był jednym z najlepszych bramkarzy w historii Grecji. Udowodnił to w kadrze, Panathinaikosie i Olympiakosie. Poziom, do którego muszą równać jego następcy, jest bardzo wysoki. Kilku ma szansę. Michalis Sifakis, Alexandros Tzorvas, bardzo utalentowany nastolatek z Panathinaikosu Stefanos Kapino. Dionisios Chiotis ma za sobą imponujący sezon w Lidze Mistrzów z APOEL-em. Mamy wielu niezłych bramkarzy.

Sifakis jest po długotrwałej kontuzji, Tzorvas siedział na ławce w Palermo. Kto będzie pierwszym?

- W Grecji to zgadywanka. Przez kłopoty, o których pan wspomniał, nie wie tego nikt, może poza trenerem.

Zobacz wideo

W naszej reprezentacji gra kilku piłkarzy, którzy niedawno dostali polski paszport. A grali i tacy, którzy w ogóle nie mieli polskich korzeni. Santos rozważał powołanie do reprezentacji Vieirinhi - portugalskiego pomocnika PAOK-u. Jak takie pomysły są przyjmowane w Grecji?

- Uważam, że jesteś Polakiem, jeśli twoja mama i tata są Polakami. Jesteś Grekiem, jeśli mama i tata są Grekami. Wtedy możesz grać w kadrze. Jeśli mama jest Greczynką, a tata na przykład Brazylijczykiem, masz dwa paszporty, wtedy sprawa się komplikuje.

Vieirinha byłby dużym wzmocnieniem kadry, ale nie jest Grekiem. Z drugiej strony, jeśli czułby się Grekiem - w domu, prywatnie czułby się częścią tego narodu, na boisku dawałby z siebie wszystko, przede wszystkim serce do walki - to chyba nie ma przeszkód. Kibice na pewno nie mieliby z tym problemu, liczy się przede wszystkim sukces.

Kryzys w Grecji wpłynie na kadrę?

- Dla piłkarzy to nie jest problem. Grają za granicą, a jeśli grają w Grecji, też mają wysokie kontrakty. Kibice problem mają. Transport, noclegi i jedzenie kosztują. Przeciętny Grek pewnie chciałby zobaczyć piękną Polskę i piękną Ukrainę, ale będzie musiał się nad tym głęboko zastanowić.

Specjalny magazyn Sport.pl na Euro 2012

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.