Nasi na Euro 2012: Ależ to dziecko kopie!

-Marcin zaczął wcześniej kopać niż chodzić. Poszliśmy do sklepu z zabawkami - wróciliśmy z piłką. Piłki dostawał w prezencie na imieniny, urodziny, Dzień Dziecka, Boże Narodzenie - bo tylko taki prezent chciał. Sąsiedzi na podwórku zaczęli nas zaczepiać: ?Ależ to dziecko kopie!? - opowiada Marzena Kamińska, pielęgniarka i działaczka związkowa w szpitalu w Koninie. Mama reprezentanta Polski na Euro 2012, Marcina Kamińskiego z Lecha Poznań

W rodzinie Kamińskich nie zdarzył się wcześniej podobny talent.

- Kiedy miał dziewięć lat, pomyślałam: niech go ktoś obejrzy, oceni. I zawiozłam do klubu Aluminium Konin. Trener w ogóle nie chciał z nami rozmawiać, powiedział, że Marcin jest za młody: "Niech przyjdzie za rok". Ale akurat był... trening. Uprosiłam, żeby pozwolił Marcinowi wbiec na boisko. Patrzę, jak trenerowi zmienia się twarz - przeciera oczy, otwiera usta... Po 10 minutach zaczął mnie całować po rękach: "Złoto pani mi tu przyprowadziła!". Nie chcieli go potem z Aluminium oddać, kiedy przyjechali łowcy głów z klubu Lecha. A potem stanęliśmy przed trudną decyzją: puścić go do gimnazjum sportowego w Poznaniu czy nie? Miał 13 lat, był jeszcze mały, tęsknił - opowiada.

Dołączył do młodzików Lecha Poznań.

- Z Marcinem pracuję od bardzo dawna. Nie wszyscy wiedzą, że na początku występował jako napastnik lub boczny pomocnik. Uznaliśmy jednak, że jeżeli ma kiedykolwiek wystąpić w ekstraklasie, grać na najwyższym poziomie, to jego optymalną pozycją będzie środek obrony. To był przełomowy moment w karierze, bowiem jego rozwój piłkarski potoczył się niezwykle szybko - mówi Mariusz Rumak, obecny trener Lecha Poznań, a wcześniej szkoleniowiec juniorów przy Bułgarskiej.

Zadebiutował w ekstraklasie jeszcze przed osiemnastką - jesienią 2009 roku. Kolejne półtora roku było trochę jak ręczny hamulec zaciągnięty na karierze młodziana, który wśród dorosłych kolegów nie zanotował ani jednego ligowego występu. Wszystko zmieniło się jednak ubiegłej jesieni. Kontuzje dopadły starszych obrońców "Kolejorza" z Manuelem Arboledą na czele, więc w składzie potrzebne były zmiany. - Młody zawodnik w dużych klubach zazwyczaj zaczyna tak jak ja, czyli wchodzi do gry, gdy inny zawodnik odnosi kontuzję. W takim momencie trzeba się pokazać z jak najlepszej strony - mówił Marcin Kamiński, w którego każdej wypowiedzi jest masa skromności. Nie mają one nic wspólnego z buńczucznością bijącą często z nażelowanych głów nastoletnich piłkarzy.

Nie inaczej było w grudniu, po pierwszym powołaniu do reprezentacji Polski. Marcin Kamiński mówił wtedy: - Jestem zaskoczony, bo dopiero przecież zaczynam grać w lidze, zagrałem kilkanaście spotkań. Gra na Euro 2012? To na pewno marzenie...

POZNAN.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS, TEJ!

Trudno w to uwierzyć, ale młody obrońca Lecha Poznań twierdzi, że nie śledził, jak Franciszek Smuda odczytywał nazwiska powołanych na Euro 2012. - Nie oglądałem w telewizji ceremonii ogłaszania kadry. Selekcjoner nie dzwonił do mnie i nie uprzedził mnie. O tym, że w niej jestem, dowiedziałem się z telefonów i SMS-ów od rodziny i przyjaciół - mówił Marcin Kamiński.

- Syn jest spokojny, my się bardziej denerwujemy! Kiedy Smuda wyczytywał kadrowiczów, zaczął się jąkać: K-a-m... A my w krzyk! Ale w tym momencie akurat chodziło o Kamila Glika - śmieje się mama Marcina.

- Będę chciał pokazać trenerowi, że nie powinienem być jednym z tych trzech piłkarzy, którzy odpadną z kadry - mówił spokojnie Kamiński, tuż przed ogłoszeniem ostatecznej listy kadry na Euro.

Być może ważnym argumentem dla Franciszka Smudy był fakt, że Marcin Kamiński gra w piłkę bardzo fair. Na tyle fair, że w 73 meczach dla Lecha Poznań (ekstraklasie, Młodej Ekstraklasie i pucharach) ani razu nie został ukarany przez sędziego żółtą kartką! W sumie, w rażący sposób nie przekroczył przepisów przez ponad 5,3 tys. minut! To prawdziwy ewenement jeśli chodzi o obrońców. - Kartka nie jest mi potrzebna, żeby odebrać piłkę. Można to zrobić, grając czysto. Staram się postępować właśnie w taki sposób. Nie potrzebuję kartki, choć pewnie w końcu mi się przydarzy - przyznaje zawodnik.

- Mocną stroną Marcina jest psychika i przygotowanie mentalne. Poza tym bardzo profesjonalnie podchodzi do zawodu, ma jasno określone cele. To bardzo inteligentny zawodnik, jest szybki, wysoki, pewne walory można wykorzystać w ofensywnie. Wyciąga też wnioski z popełnianych błędów. To, że Marcin znalazł się w szerokiej kadrze na Euro, jest jakby naturalnym etapem w jego karierze i na pewno go nie przytłacza - opowiada trener Lecha Poznań.

- Ma dobry charakter: wie czego chce, jest ułożony, spokojny, rodzinny. Bardzo wspiera Michała, młodszego o osiem lat brata, bo ten też chce zostać piłkarzem. Odwiedza nas często. Przyjechał właśnie teraz, w środę, na dwa dni, w czasie przerwy w zgrupowaniu. Tak, ma swoje ulubione dania, które mu gotuję. Ale nie powiem jakie, bo mnie zabije. Ma też dziewczynę. I na tym koniec tematu! - śmieje się mama Marcina. - Będziemy 8 czerwca w Warszawie, na inauguracyjnym meczu. Mam nadzieję, że wybiegnie na murawę! - ściska kciuki.

Czy Marcin Kamiński zagra na Euro 2012:
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.