Po nieudanym mundialu w 1982 r., którego byli gospodarzami, lecz odpadli już w drugiej rundzie, kibice i media żądały spektakularnego awansu na mistrzostwa Europy. Hiszpanie trafili do trudnej grupy z Holandią, Irlandią, Islandią i Maltą.
Cztery dni przed meczem Hiszpanii z Maltą Holendrzy pobili Maltańczyków 5:0 i zakończyli eliminacje z 13 pkt oraz bilansem bramkowym 22-6. Kolejkę przed końcem Hiszpanie mieli o 2 pkt mniej i gorszy bilans bramkowy (12-7).
Aby zatem awansować, Hiszpanie musieli nie tylko wygrać z Maltą, ale też strzelić przynajmniej o 11 goli więcej niż rywale. I choć uchodzili za zdecydowanych faworytów, to w zwycięstwo aż tak spektakularne wierzyli nieliczni.
Maltańczycy zdołali co prawda wygrać w eliminacjach ledwie raz (z Islandią 2:1), a w pozostałych meczach regularnie dostawali lanie, ale podczas ich największej przegranej, w Irlandii, stracili tylko osiem bramek.
A Hiszpanie w siedmiu kolejkach strzelili w sumie 12 goli. - 11 nie byliby w stanie wbić dziecięcej drużynie - mówił John Bonello, bramkarz reprezentacji Malty.