Pod koniec pierwszej połowy, kiedy blisko 40 tys. kibiców z zapartym tchem oglądało na trybunach mecz Polska-
Niemcy, a wiele milionów przed telewizorami, uwagę kilku osób w jednym z narożnikowych sektorów przykuło coś zupełnie innego niż piłkarze.
Na konstrukcji stalowej dachu, w specjalnych klatkach prowadzących na catwalk, czyli pomost serwisowy (znajduje się pod dachem i można po nim obejść cały stadion. To z niego zawieszono m.in. flagi UEFA i Fair Play, które wisiały nad trybuną żółtą), pojawili się ludzie. Na początku nie wyglądało to na nic specjalnego, gdyż osoby te ubrane były w pomarańczowe i żółte kamizelki, takie same jak ochrona na meczu. Gdy jednak po kilku minutach przyszli tam ochroniarze, policjanci i strażacy, wiadomo było, że coś jest nie tak. Jak się okazało, ludźmi w kamizelkach okazali się być działacze Greenpeace'u.
- Jeden z policjantów znajdujący się na trybunie po drugiej stronie stadionu zauważył, że nad telebimem są jakieś osoby i natychmiast przystąpiliśmy do działania - opowiada Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Po chwili do akcji wkroczyli ochroniarze i ruszyli za ekologami wspomnianą klatką. Ci byli jednak na to przygotowani i klapy broniące dostępu do poszczególnych poziomów zabezpieczali plastikowymi zaczepami - ochroniarze nie mogli ich łatwo sforsować.
Po kolejnych kilku minutach udało się im jednak dostać wyżej i wspólnie z policją sprowadzić działaczy Greenpeace'u na dół.
- Na szczęście dzięki szybkiej interwencji udało się uniknąć międzynarodowego skandalu, jakim zapewne skończyłaby się ta akcja - dodaje Sokołowski.
Policja zatrzymała siedem osób: trzech Polaków, dwóch Węgrów, Szweda i Fina. Odpowiedzą oni przed sądem za złamanie przepisów ustawy o imprezach masowych poprzez przebywanie w miejscu nieprzeznaczonym dla publiczności. Grozi im za to grzywna w wysokości co najmniej 2 tys. zł.
Działacze Greenpeace'u chcieli wywiesić na catwalku transparent. - Rozwieszając go na oczach milionów telewidzów i dziesiątek tysięcy kibiców, chcieliśmy wezwać ich do nacisku na polityków, by w kampanii wyborczej opowiedzieli się za rozwojem odnawialnych źródeł energii - informuje organizacja (więcej o problemie na
www.myodnawialni.pl).
Policja jednak twierdzi, że przy zatrzymanych osobach nie znaleziono żadnych transparentów.
- W plecakach mieli m.in. liny i karabińczyki, tak więc zapewne chcieli podwiesić się pod konstrukcję dachu - uważa Sokołowski.
W jaki sposób osoby te wniosły na stadion
plecaki pełne lin i karabińczyków i co najważniejsze, jak dostały się na pomosty serwisowe pod dachem?
- To jest pytanie do ochrony stadionu - odpowiada rzecznik KGP.
Komentarza firmy Taurus, która zabezpieczała mecz, nie udało nam się w środę uzyskać. Zaraz po incydencie z działaczami Greenpeace'u wejścia do klatki prowadzącej na catwalk zaczęło pilnować dwóch ochroniarzy.