Rosie Swale Pope. Żelazna kobieta, która obiegła ¶wiat

IL
03.11.2015 16:27
Rosie Swale Pope

Rosie Swale Pope (Ľródło: westportnow.com)

Co można zrobić w ci±gu pięciu lat, gdy jest się po 50-tce? Wysłać dzieci na studia, nauczyć się języka obcego lub... obiec cał± kulę ziemsk± maj±c przy sobie jedynie niewielki bagaż. Poznajcie najtwardsz± kobietę ¶wiata.
Rosie Swale Pope to szczupła, skromna kobieta. Urodziła się w 1946 roku, jednak jej wiek zdradza jedynie siateczka zmarszczek na twarzy i dłoniach. Zawsze była aktywna i chętna do podejmowania biegowych podróży, które realizowała wraz z mężem. Do czasu. W 2002 r jej małżonek zachorował na raka prostaty i w krótkim czasie zmarł. Przed śmiercią powiedział: "Chcę być żeglarzem, włóczyć się daleko po szerokich oceanach. Chcę dosiąść wielbłąda, słoni (...). Chcę odwiedzić Indie, zobaczyć Taj Mahal, a potem zdobyć szczyty Europy". źródło: phaseworldwide.org Rosie mogła zrobić dwie rzeczy: albo spokojnie opłakiwać męża i pielić w ogródku, albo zrobić coś wielkiego, co pomoże nie tylko jej, ale również ocali innych przed zbyt wczesną śmiercią. Mając 56 lat wyruszyła w samotną podróż dookoła świata. Założyła sobie, że nie będzie korzystać ze środków lokomocji. Jedynie tam, gdzie to było konieczne (oceany) przeprawiała się samolotami lub statkami. Nie korzystała z tej opcji jednak zbyt często. Rosie wydłużając drogę pokonywaną pieszo, dotarła m.in. na Grenladię, Alaskę. Po co? Podczas całej wyprawy uświadamiała ludzi o konieczności wykonywania badań profilaktycznych, które mogą uratować życie. Przez 5 lat zebrała 250 tys. dolarów, które ofiarowała wiosce dziecięcej w Kiteżu. Kobieta wyruszyła spod własnego domu w Tenby, pokonała łącznie 32 tys km. Zużyła 56 par butów. Zimą dotarła do Polski i dalej skierowała się na wschód. Spała w przydrożnych lasach i u napotkanych, życzliwych ludzi. Początkowo zabrała ze sobą duży, podróżny plecak, z którym na przemian szła i biegła. Z czasem od przyjaciół dostała wózek, który ciągnęła za sobą podczas biegu. Nie obyło się bez komplikacji. Chorowała na zapalenie płuc, na Alasce przewróciła się, łamiąc żebra. Ostatnie kilometry pokonywała o kulach. Do domu wróciła po 5 latach. źródło: dailymail.co.uk "Tę podróż dedykuję wszystkim ludziom na świecie. Wróciłam do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Gdybym po śmierci Clive'a zwyczajnie się poddała i pieliła grządki w ogródku, nic wielkiego by się nie stało, ale nie dokonałabym czegoś ważnego. Wyprawa zajęła mi wprawdzie kilka lat, ale być może zwróciłam uwagę na bardzo ważną sprawę, która uratuje chociaż kilku ludzi. Czuję, że spełniłam misję."