Michał - Ekipa EkstRemalna, powered by Renault Captur
07.09.2015
17:34
Nigdy nie miałe¶ kontaktu z akrobatyk± sportow±? Wysokie skoki, salta, ¶ruby i inne figury akrobatyczne to dla ciebie rzecz nieosi±galna? Niekoniecznie. Jeżeli masz chęci i dwie godziny wolnego - możesz podj±ć wezwanie. Ekipa EkstRemalna w składzie: Damian i Julita przekonała się na własnej skórze, jak naprawdę jest z tym skakaniem. Odwiedzili¶my nowy warszawski park trampolin - Hangar 646.
Sobota, samo południe. Spotykamy się wszyscy przy naszym samochodzie. Damian,
Julita
, Franek - nasz fotoreporter oraz nasi przewodnicy w świecie batut, skoczni i trampolin -
Fit Lovers
, w składzie Pamela i Mateusz. Ja, czyli Michał, pełnię tym razem rolę organizatora i kierowcy. Niestety, drobna motocyklowa kolizja z samochodem wykluczyła mnie z tego eventu. Nawet nie wiecie jak żałuję.
Nie ma jednak co płakać, trzeba jechać. Wsiadamy w pięć osób w nasz samochód, a w nawigację pokładową wpisujemy lokalizację Hangaru:
Wał Miedzeszyński 646
.
Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu.
fot. F.Przeradzki
Kilka formalności w recepcji, dostajemy kluczyki do szatni oraz skarpetki antypoślizgowe. Przebieramy się i możemy skakać. Hola, hola, nie tak szybko. Przed wejściem na salę oglądamy film instruktażowy. W dwie minuty poznajemy zasady panujące na skoczniach, trampolinach i basenie z gąbkami. Pełen profesjonalizm.
Przygodę ze skokami zaczynamy od rozgrzewki, którą prowadzi Hubert, trener i opiekun naszej grupy pracujący w Hangarze. Skłony, wymachy ramion, skręty tułowia, przysiady - trzeba dobrze przygotować do pracy wszystkie stawy.
fot. F.Przeradzki
Potem spokojne skakanie na trampolinie. Na pozór łatwizna: prawo - lewo, przód - tył, ale tak się tylko wydaje... Niestabilna trampolina to dla członków Ekipy EkstRemalnej zupełnie nowe środowisko. Od razu widać, że ani Julita, ani Damian, nie czują się pewnie na sprężystej macie. Co innego nasi specjaliści z Fit Lovers. Pamela swobodnie wykonuje "zadaniówki" od trenera, a Mateusz... Mateusz nie skacze, on lata.
***
W Hangarze 646 znajduje się kilka tematycznie oddzielonych siatką działów. Przygodę ze skokami zaczynamy w części z kwadratowymi trampolinami. Można swobodnie skakać z jednej na drugą, jak i wykorzystywać te zamontowane prawie pionowo na ścianach.
fot. F.Przeradzki
Zabawa jest przednia, ale trzeba koniecznie uważać na innych uczestników. Chwila nieuwagi i zderzenie głowami gwarantowane.
Może się wydawać, że to zwyczajne hocki klocki, ale to strasznie męcząca zabawa. Po kwadransie wszyscy jesteśmy zlani potem. Zabawa na trampolinie angażuje wszystkie mięśnie i daje się to odczuć. Radzimy zabrać na salę ręcznik i butelkę wody.
Po chwili przerwy odkrywamy kolejne atrakcje Hangaru. Tu mamy "kozła", przez którego i z którego można skakać, podest, służący do skoków z większej wysokości, a między tymi zabawkami jeszcze kilka trampolin.
fot. F.Przeradzki
Po drugiej stronie znajdują się dwie długie na kilkanaście metrów batuty, na których można porządnie nabrać prędkości nie tylko wertykalnej, ale i horyzontalnej. Idealne miejsce zarówno do nauki podstawowej, jak i zaawansowanej akrobatyki. Można tu bez obaw spróbować rozmaitych śrub, półśrub, salt i innych tricków.
fot. F.Przeradzki
Co tutaj zaczął wywijać Mateusz, to tego nie da się opisać. Odsyłamy do filmu, a my za wzorowy styl przyznajemy mu 10/10. Patrząc na Mateusza staraliśmy się choć w minimalny sposób zbliżyć do jego kosmicznego poziomu. Julita próbowała przeskakiwać przez kozła, a Damian w każdy możliwie fikuśny sposób lądować na rozłożonym na batucie materacu.
fot. F.Przeradzki
Po kolejnej dawce zmęczenia i nauki skoków, przenosimy się do następnego działu Hangaru, czyli basenu z gąbkami, któremu powinno przyświecać hasło: "hulaj dusza, piekła nie ma". To miejsce, gdzie można naprawdę próbować najbardziej karkołomnych skoków i to bez większego zaprzątania sobie głowy lądowaniem. Trzeba być nierozgrzanym lub mieć wyjątkowego pecha, żeby zrobić sobie krzywdę. No to próbujemy. Zaczyna Julita,
fot. F.Przeradzki
po niej Damian...
fot. F.Przeradzki
Najpierw oboje nieśmiało, ale później coraz odważniej kręcą salta w tył. W końcu każde lądowanie kończą z nogami w dół. Jest progres, ale po chwili rozpędza się Mateusz, który zawstydza wszystkich saltowym mixem - podwójną śrubą połączoną z saltem...
fot. F.Przeradzki
Obok basenu z gąbkami znajdziemy również mocniejsze batuty, na których doświadczony gimnastyk może wybić się na kilka metrów. Ani Damian ani Julita nie potrafią zgrać się z batutem i wybić się bardzo wysoko. Może następnym razem. Natomiast Pamela niemalże pozuje zawisając wysoko w powietrzu...
fot. F.Przeradzki
Kolejną częścią Hangaru jest tzw. spring floor, czyli sprężysta podłoga, na której zaawansowani mogą robić wszystko to i wiele więcej, co początkujący na batucie czy trampolinach. O nowej miejscówce szybko może się zrobić głośno za sprawą freestylowców (snowboard, skate, bmx), którzy swoje próby skoków będą mogli kończyć w bezpiecznych basenach gąbkowych.
Po prawie trzech godzinach skakania na przyrządach, Ekipa była megazmęczona, ale też szczęśliwa.
fot. F.Przeradzki
Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że skakanie ze wspomaganiem trampoliny wymaga tak wielkiego wysiłku. Po oddaniu dziesiątek skoków z chęcią skorzystaliśmy z pryszniców, a następnie z "hangarowego" bufetu, gdzie zamówiliśmy pyszne i zdrowe jedzenie.
Ile kosztuje taka przyjemność? Jeżeli wejściówkę zarezerwujesz przez internet, godzina wynosi 29 zł (bez rezerwacji 5 zł). Najlepiej jest dogadać się ze znajomymi i wybrać się większą paczką (12 osób), godzinna zabawa będzie kosztowała 24 zł na osobę. Polecam zarezerwowanie sobie dwóch godzin na sali. Wiadomo, że wszystko zależy od kondycji, ale taka masa atrakcji jaka czeka na chętnych w Hangarze 646 wymaga czasu, czasu na zabawę.
Dziękujemy
Pameli i Mateuszowi z Fit Lovers
za pokazanie meandrów gimnastyki akrobatycznej oraz właścicielom
Hangaru 646
za udostępnienie wszystkich atrakcji.