Menedżer: Zakładamy i to, że Robert Lewandowski zostanie w Lechu

- Brak podpisów pod umową transferu do Borussii nie jest złym rozwiązaniem dla Roberta. Dla Lecha już tak, bo za rok ewentualna transakcja może być znacznie mniej korzystna finansowo - mówi Cezary Kucharski, menedżer czołowego polskiego piłkarza

Wideo, bramki i skróty z ekstraklasy w serwisie Ekstraklasa.tv ?

Przemysław Iwańczyk: Czy Robert Lewandowski przejdzie do Borussii Dortmund?

Cezary Kucharski: To prawdopodobne, ale nie oczywiste. Umowa między klubami została dopracowana, czeka na podpisy. Prezes Lecha Jacek Rutkowski to jednak twardy negocjator, do końca stara się walczyć o każde euro, mimo ewidentnych oznak zniecierpliwienia Borussii. Zakładamy wszystkie warianty, także ten, że do transferu nie dojdzie i Robert zostanie w Lechu przez kolejny rok.

Brzmi jak szantaż wobec Lecha: nie puścicie go teraz, za rok dostaniecie za niego niewiele, bo Lewandowski będzie mógł odejść na mocy prawa Webstera za 150 tys. euro.

- Takie są przepisy FIFA. Prezes Rutkowski zdaje sobie sprawę, że to może ostatni moment, kiedy dostanie za ten transfer wielomilionową kwotę. Z drugiej strony Robert może w znacznym stopniu przyczynić się do ewentualnego awansu do Ligi Mistrzów. Potencjalne wpływy z tego tytułu prawdopodobnie znacznie przewyższą kwotę transferu. W związku z tym decyzja dotycząca transferu jest bardzo trudna.

Jeśli nie dojdzie do transferu, zapewniam, że przez najbliższy rok Robert zrobi tyle, by na zakończenie sezonu kibice Lecha pożegnali go brawami na stojąco. Da z siebie wszystko. Nie będzie tak, jak sugerują niektórzy dziennikarze, że z niewolnika nie ma pracownika. Rok temu prezes Rutkowski też nie pozwolił mu odejść, a on wykonywał pracę najlepiej, jak umiał. Przekonywałem wtedy Roberta, że pożegnanie kibiców za to, co zrobi dla nich, jest więcej warte niż jego boczenie się na prezesa. Bo to jest w interesie piłkarza, a ja nie jestem agentem, który będzie namawiał gracza, by obraził się na klub, jak miało to miejsce w przypadku Lecha i Rengifo.

Dlaczego właściwie Lewandowskiego wciąż nie ma w Dortmundzie, skoro kluby się dogadały, a piłkarz przeszedł testy medyczne w Borussii?

- Wszyscy czekamy teraz na umowę, o której wspominał w jednym z wywiadów prezes Rutkowski. Przed wyjazdem do Dortmundu pięć razy pytałem prezesa tego klubu pana Hansa-Joachima Watzke, czy wszystko jest dogadane i możemy przyjeżdżać na testy. Usłyszałem, że tak, łącznie z terminami płatności za transfer...

4,5 mln euro, do tego 250 tys., jeśli Borussia awansuje do fazy grupowej Ligi Europejskiej, oraz mecz towarzyski między Lechem i Borussią?

- Nie potwierdzę tego, ponieważ nie byłem stroną w tych rozmowach.

Z sumy transferowej po 10 proc. prowizji ma dostać pan i Lewandowski, co jest kością niezgody z Lechem.

- Ustalenia zawarte w umowach objęte są klauzulą poufności, więc nie wiem, kto i dlaczego wyciąga takie rzeczy.

O prowizji byłaby mowa, gdyby Robert był pośrednikiem w tej transakcji. A nie jest. Więc to nie jest prowizja, tylko wynagrodzenie zapisane w kontrakcie. Zapis, na który - przypomnę - zgodzili się szefowie Lecha.

Prezydent Borussii mówił "Gazecie", że problem ma Lewandowski z Lechem.

- Lewandowski nie ma problemu, bo nic od Lecha nie chce, poza tym, co ma zapisane w kontrakcie.

Może trzeba było wpisać klauzulę odstępnego i teraz nie byłoby takich problemów?

- Nie wpisaliśmy klauzuli, bo od początku wierzyłem, że Robert stanie się wielkim graczem, który zostanie sprzedany za wielkie pieniądze. Nie chciałem ograniczać jego rosnącej wartości.

Inaczej negocjuje z nowym klubem piłkarz wart 4,5 mln euro, a inaczej ten, który przychodzi za małe pieniądze.

Sławomir Peszko ma klauzulę odstępnego i zaraz odejdzie za niewielkie pieniądze do Panathinaikosu Ateny.

- Wierzę, że zapisy w kontrakcie Roberta są korzystne zarówno dla niego, jak i dla klubu, który ma szansę dokonać najwyższego transferu w historii polskiej ligi.

A gdybyście poszli na kompromis i zrzekli się tego wynagrodzenia?

- Nie zrobimy tego, bo respektujemy umowy, jakie podpisujemy. Czy z czegoś się nie wywiązaliśmy? Mówiłem dwa lata temu, że Robert stanie się najdroższym piłkarzem odchodzącym z ligi polskiej, że Lech razem z Robertem sięgnie po mistrzostwo. W imię czego Robert miałby z czegokolwiek rezygnować? Pozostanie Roberta w Lechu nie jest gorszym rozwiązaniem niż odejście do Borussii.

Wypowiedzi pana i prezesa Rutkowskiego wyglądają jak przeciąganie liny. Proszę powiedzieć wprost, jakie są szanse, że Lewandowski odejdzie do Borussii?

- Jeśli prezes Rutkowski będzie chciał sprzedać Roberta, zrobi to. Jest dobrym biznesmenem, który zwykle osiąga swoje cele. Myślę, że ceni sobie wiarygodność i skoro obiecał transfer Robertowi tego lata oraz porozumiał się z Dortmundem, wywiąże się ze swoich słów. Tym bardziej że była to publiczna deklaracja.

Na warunki polskie oferta Borussii to godne pieniądze. Podejrzewam, że suma ta może być znaczącą częścią budżetu Lecha na następny rok. Prezes Rutkowski jest przecież jedynym właścicielem klubu w Polsce, który nie dokłada do interesu, więc chyba nie zrezygnuje z takiego wpływu.

A może to Lech idzie na rękę Lewandowskiemu, pozwalając mu odejść tam, gdzie chce, a nie tam, skąd zapłacono by o wiele więcej niż 4,5 mln euro.

- Myślę, że to słowa prezesa Rutkowskiego wypowiedziane na potrzeby negocjacji, które miały zwiększyć presję na Robercie. Nikt nikomu w tej transakcji nie idzie na rękę, tu wszyscy wygrywają.

Poza Borussią, Blackburn i Genoą nie było żadnych ofert, każdy sygnał sprawdzałem kilkoma kanałami. Tej z Szachtara Donieck - co ostatnio słyszałem - też nie było, sprawdziła to również Borussia.

Prosiłem prezesa Rutkowskiego, by pokazał mi na piśmie oferty dla Roberta, nigdy tego nie zrobił. To działanie menedżerów. Wielu z nich mówiło mi o propozycjach dla Roberta, ale gdy prosiłem ich o oferty na piśmie, więcej nie zadzwonili.

Robert to piłkarz na tak wysokim poziomie, że powinien współdecydować o swojej przyszłości. Teraz uważa, że najlepszym wyjściem może być transfer do Borussii, klubu bardzo podobnego do Lecha, co podkreśla prezes Rutkowski.

Do kiedy dajecie sobie czas? Borussia może w końcu powiedzieć "pas".

- Wierzę w rozsądek szefów obu klubów, że w końcu podpiszą ustalone warunki transferu. Ale świat się nie zawali, jeśli Robert zostanie, bo ani sportowo ani finansowo nie powinien na tym stracić.

A gdyby Lech zaproponował Lewandowskiemu nowy, lukratywny kontrakt?

- Nie sądzę, żeby w obecnych okolicznościach Robert był zainteresowany nową umową z Lechem.

Trener Jacek Zieliński ? jedzie na mundial

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.