PŚ w biegach narciarskich. Nowa królowa zimy

Jest najmłodszą w historii biegów narciarskich medalistką mistrzostw świata, statystycznie na podium tych zawodów staje częściej i od Justyny Kowalczyk, i od Marit Bjoergen. Teraz chce przyćmić obie królowe zimy. - W ostatnich miesiącach zrobiłam wszystko, żeby wygrać Tour de Ski i zdobyć choć jedno złoto w Soczi - mówi Therese Johaug tuż przed startem olimpijskiego sezonu. W piątek sprint stylem klasycznym w Kuusamo. Relacja na żywo w Sport.pl od godz. 12.15.

W lutym przyszłego roku Krasnaja Polana będzie miejscem najpewniej ostatnich olimpijskich starć dwóch największych biegaczek ostatnich lat. Bjoergen (dwa złota, dwa srebra, jeden brąz) i Kowalczyk (złoto, srebro, dwa brązy) w indywidualnych startach na igrzyskach wywalczyły do spółki tyle medali, ile w sumie nie ma cała reszta zawodniczek ze światowej czołówki. Mimo to Norweżka i Polka nie mogą być pewne kolejnych sukcesów.

Czas poszukiwaczy złota

Kikkan Randall ostrzy sobie zęby na złoto w sprincie, który rozegrany zostanie jej ulubionym stylem dowolnym. Kiedy jesienią opublikowała w internecie krótki film ze swoich treningów, zrobiła wrażenie nawet na Kowalczyk. - Od czasów juniorskich zawsze powtarzam sobie: "jeszcze jeden interwał, jeszcze jedna seria pompek". Widząc to, koleżanki stwierdziły, że jestem zwierzęciem, i to takim, jakiego w życiu nie widziały. Dlatego nazwały mnie Kikkanimal - opowiada bezsprzecznie najlepsza "dowolna" sprinterka świata. Kiedy w 2009 roku zdobyła w Libercu srebro mistrzostw globu, "New York Times" napisał, że za jej sprawą do Alaski przybywają poszukiwacze śniegu, jak kiedyś zjeżdżali ci, którzy chcieli się wzbogacić na złocie i ropie naftowej. Teraz złota szuka Randall. - Dla wielu Amerykanów dowodem, że coś się zrobiło w sporcie, jest olimpijski medal - mówi. - Wiem, że zostając mistrzynią olimpijską, bardzo wypromowałabym w naszym kraju biegi narciarskie - dodaje.

W swoim kraju blask kobiecym biegom ma przywrócić Charlotte Kalla. - Znamy się od lat. W październiku trenowałyśmy razem, wtedy zauważyłam wielkie zmiany. To nie jest ta sama Charlotte co w ubiegłym sezonie. Dzisiaj to szwedzka lokomotywa, która moim zdaniem zdobędzie złoty medal w Soczi - twierdzi Bjoergen.

Wybornej "łyżwiarki" trzeba się obawiać, bo na rosyjskich igrzyskach właśnie łyżwa będzie stylem wiodącym. W ostatnich sezonach Kalla nie błyszczała, ale potencjał ma niesamowity. Inaczej nie zostałaby mistrzynią olimpijską już w swym pierwszym starcie na igrzyskach.

Szwedka złoto w olimpijskim debiucie zdobyła w 2010 roku w Vancouver, wygrywając bieg na 10 km "łyżwą". Miała wtedy dopiero 22 lata. Podobnie z mistrzowską imprezą przywitała się Heidi Weng. Urodzona w 1991 roku Norweżka zdobyła brąz w biegu łączonym podczas tegorocznych mistrzostw świata w Val di Fiemme. We Włoszech po brąz - na 10 km stylem dowolnym - sięgnęła też Julia Czekaliewa. Dla 29-letniej Rosjanki był to dopiero pierwszy medal wielkiej imprezy w karierze. O kolejnym ma prawo myśleć, bo formę wyraźnie ustabilizowała na najwyższym poziomie - w minionym sezonie zaczęła meldować się na podiach Pucharu Świata.

W Soczi, gdzie pogoda zmienia się często, spędzając sen z powiek serwismenom, o medale powalczyć mogą nie tylko wymienione zawodniczki. Olimpijskie trasy są trudne, triumfować na nich powinni wyłącznie najlepiej przygotowani sportowcy, ale jeśli nie dostaną dobrze przygotowanych nart, będziemy świadkami dużych niespodzianek.

Zmiana warty?

Bjoergen i Kowalczyk o wszystkich wymienionych zagrożeniach wiedzą. Doskonale orientują się też, że największym - poza sobą nawzajem - będzie dla nich Therese Johaug.

Kilka dni temu Bjoergen w pierwszym starcie w sezonie wyraźnie przegrała z młodszą koleżanką. W biegu na 10 km techniką dowolną w zawodach Pucharu FIS w Beitostoelen była gorsza o 18,9 sekundy. Dzień wcześniej, tłumacząc się przeziębieniem, obserwowała, jak Johaug miażdży konkurentki na 10 km "klasykiem". Drugą na mecie Astrid Uhrenholdt Jacobsen wyprzedziła o 54 sekundy, trzecią Weng - o minutę i siedem sekund.

- Mam jeszcze rezerwy - zapewnia filigranowa Norweżka. - Czuję, że jestem w stanie zostać pierwszą Norweżką w historii, która wygra Tour de Ski. Format tej imprezy jest wyjątkowo wyczerpujący, ale mimo to później zamierzam walczyć o medale w Soczi i stanąć tam na najwyższym podium po co najmniej jednym biegu indywidualnym - dodaje Johaug.

Ambitnie, jak zwykle. A czy realnie? W styczniu bieżącego roku, pod nieobecność Bjoergen, Johaug samotnie walczyła z Kowalczyk, przegrywając z nią w całym, morderczym cyklu o zaledwie 28 sekund. Rok wcześniej do najlepszej i wówczas Polki straciła cztery, a do drugiej wtedy Bjoergen - trzy i pół minuty.

Postęp widoczny gołym okiem, a trener norweskiej kadry twierdzi, że w tym sezonie jego młoda gwiazda będzie jeszcze lepsza.

- Therese nigdy w swojej karierze nie trenowała tak intensywnie i nie osiągała tak świetnych wyników testów jak przed tym sezonem. Przy odpowiednim ustawieniu treningów i zawodów Pucharu Świata Tour de Ski może być dla niej świetnym przetarciem przed igrzyskami - przekonuje Egil Kristiansen. - Wierzę, że jest w stanie wygrać tę etapową imprezę i również jeden z biegów olimpijskich - dodaje.

"Tereska przed sezonem wygląda tak. Strach się bać" - napisała niedawno Kowalczyk na Facebooku nad zdjęciem prezentującym fantastycznie wyrzeźbiony treningiem brzuch Johaug. - Widziałam, jak trenuje, i wiem, że w tym sezonie może być mocniejsza ode mnie i od Kowalczyk - twierdzi Bjoergen. Starsza koleżanka Johaug twierdzi też, że Therese może w jednym sezonie wygrać TdS i zdobyć olimpijskie złoto, skoro w przeszłości dokonała tego Polka.

Johaug najlepsza

Oczywiście nietrudno zauważyć, że wielka mistrzyni lubi zdejmować z siebie presję. Bjoergen również przed rokiem przegrała z Johaug wewnętrzny, przedsezonowy sprawdzian i również wtedy mówiła podobnie. Johaug poprzedniej zimy najlepsza jeszcze nie była, ale to nie znaczy, że nie była świetna.

O Puchar Świata z Kowalczyk ścigać się nie mogła, bo jej piętą achillesową były sprinty. - Kowalczyk i Bjoergen to ostatnie, naprawdę wszechstronne biegaczki. W tym sporcie jest prosty podział. Są tacy zawodnicy, którzy trenują specjalnie pod sprinty, bo czują, że tylko w nich mogą wziąć swój wymarzony kawałek tortu, i tacy, którzy w sprintach się nie liczą, ale są bardzo mocni na dystansach. Wśród mężczyzn przykładem jest Czech Lukas Bauer, wśród kobiet właśnie Johaug - mówi Janusz Krężelok, najlepszy w historii polski sprinter, zwycięzca zawodów Pucharu Świata.

Johaug - choć z każdym rokiem się poprawia - w sprintach szans na medale nie ma. Ale na tegorocznych mistrzostwach świata nie przeszkodziło jej to zostać multimedalistką. Podczas gdy Kowalczyk zdobyła we Włoszech jeden, srebrny medal, 25-letnia Norweżka do złota wybieganego w sztafecie indywidualnie dorzuciła złoto, srebro i brąz. W bezpośrednim pojedynku na 10 km "łyżwą" pokonała starszą i bardziej utytułowaną Bjoergen (Kowalczyk w tym biegu nie wystartowała).

W ten sposób zaskoczyła, jak dwa lata wcześniej, kiedy na mistrzostwach w Oslo w biegu na 30 km "łyżwą" sięgnęła po złoto, godząc Bjoergen i Kowalczyk.

Po zawodach w Val di Fiemme Johaug legitymuje się znakomitym bilansem indywidualnych startów w mistrzostwach globu. W 10 próbach zdobyła aż sześć medali (2 złote, 1 srebrny, 3 brązowe). To dorobek imponujący nawet w porównaniu ze znakomitymi osiągnięciami Polki (w 20 indywidualnych startach Kowalczyk wywalczyła siedem medali - 2 złote, 3 srebrne i 2 brązowe) i rewelacyjnymi wynikami Bjoergen (w 23 startach 12 krążków - 8 złotych, 3 srebrne i 1 brązowy).

Warto zauważyć, że Johaug medalistką seniorskich mistrzostw została, jeszcze zanim zdążyła zadebiutować w mistrzostwach świata juniorów. Kiedy w biegu na 30 km "klasykiem" zdobywała brązowy medal w Sapporo w 2007 roku, nie miała jeszcze ukończonych 19 lat.

- W historii narciarstwa biegowego nie brakuje zawodniczek, które medale zdobywały już na swoich pierwszych mistrzostwach świata. Ale żadna z nich, nawet najlepsza w dziejach Jelena Valbe, nie zaczynała kolekcjonować ich w tak młodym wieku - zauważa bodaj największy w kraju autorytet w dziedzinie biegów narciarskich, prof. Szymon Krasicki.

Wykładowca krakowskiej AWF, a w przeszłości trener kadry polskich biegaczek, od dawna ceni Johaug. - Ona ma świetną technikę, bardzo dobrze radzi sobie zarówno ze stylem dowolnym, który woli, jak i z klasycznym. Jest niesamowicie waleczna - komplementuje Norweżkę. - No i jest sporo młodsza od Bjoergen i od Kowalczyk. Jej organizm szybciej się regeneruje. W imprezach etapowych i mistrzowskich, gdzie startuje się z bardzo dużą intensywnością, ona rzeczywiście może być najgroźniejsza - podsumowuje Krasicki.

Początek sezonu ze Sport.pl

Sezon w biegach startuje już w ten weekend w fińskim Kuusamo. Justynę Kowalczyk czeka najpierw sprint stylem klasycznym (piątek od 12.30), potem bieg na 5 kilometrów stylem klasycznym (sobota od 10) i 10 kilometrów stylem dowolnym (niedziela od 10.30). Relacje Z Czuba i na żywo oczywiście w Sport.pl.

W Kuusamo mamy swojego wysłannika. Zapraszamy do śledzenia Sport.pl, a także bloga Pawła Wilkowicza , gdzie znajdziecie wszystkie ciekawostki i przemyślenia autora.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.