Przed ostatnim etapem Kowalczyk miała ponad dwuminutową przewagę nad drugą w stawce Teresą Johaug. W ostatnim, niedzielnym etapie cyklu Norweżka miała lepszy czas od naszej zawodniczki, ale w ostatecznym rozrachunku zwyciężyła Kowalczyk. Polka przeszła tym samym do historii. Tour de Ski wygrała po raz czwarty z rzędu.
Do tej pory Kowalczyk startowała w Tour de Ski siedem razy. Najprawdopodobniej za rok Polka nie wystąpi w imprezie, bo będzie chciała odpowiednio przygotować się do igrzysk w Soczi.
Najpoważniejszą rywalką Kowalczyk była Petra Majdić. Polka wygrała starty na 10 km w Oberhoffie i 5 km w Dobiacco, ale przed finałowym biegiem w Val di Fiemme miała ponad 31 sekund straty do Słowenki. Różnicę zniwelowała podczas podejścia na morderczy stok Alpe Cermis, dzięki czemu triumfowała w całym cyklu.
Impreza rozpoczęła się dla Kowalczyk znakomicie. Królowa nart wygrała najpierw prolog, a później bieg na 10 kilometrów na dochodzenie. Fatalnie spisała się jednak kilka dni później w sprincie techniką dowolną, podczas którego odpadła już w ćwierćfinale. Kowalczyk równowagę odzyskała, wygrywając w biegu pościgowym na 15 km techniką dowolną. W Val di Fiemme Polka nie miała sobie równych w biegu na 10 km stylem klasycznym. Spora przewaga nad Włoszką Marianną Longą sprawiła, że wygrała całą imprezę, mimo że podczas wspinaczki na Alpe Cermis miała drugi czas.
Kolejny rok to zacięta rywalizacja z Marit Bjoergen. Kowalczyk wraz z Norweżką zdominowały imprezę. Obie zawodniczki odniosły po cztery zwycięstwa. Polka wygrywała trzy pierwsze biegi, potem cztery razy z rzędu najlepsza była Bjoergen. Decydujący okazał się przedostatni start w Val di Fiemme, gdzie znów triumfowała Kowalczyk, która w ostatecznym rozrachunku miała 80 punktów więcej od reprezentantki Norwegii.
Polka rozpoczęła od zajęcia trzeciego miejsca w prologu. Potem wygrała bieg na 9 km stylem klasycznym. W sprincie była siódma, ale nie miała sobie równych w trzech kolejnych startach. W niedzielnej "wspinaczce" w Val di Fiemme najlepszy czas miała Teresa Johaug, ale wynik Norweżki nie pozwolił jej w klasyfikacji generalnej prześcignąć świetnej Polki.