Biegi narciarskie. Bjoergen i Johaug jadą odpoczywać

Marit Bjoergen i Therese Johaug wybrały się w czwartek do włoskiego Seiser Alm. - Trzeba zrobić przerwę, odpocząć - tłumaczy trener norweskich biegaczek Egil Kristiansen. Norweżki do startów w PŚ wrócą dopiero 29 grudnia. - Są zmęczone już po dwóch weekendach? Co najmniej dziwnie to brzmi - mówi prof. Szymon Krasicki. Relacje na żywo z biegów w Canmore w Sport.pl.

W piątek i sobotę kanadyjski Quebec nie będzie gościł żadnej z trzech najlepszych biegaczek świata. Poza Bjoergen i Johaug w sprintach drużynowym i indywidualnym nie wystąpi również Justyna Kowalczyk. Zajmująca trzecie miejsce w Pucharze Świata Polka będzie w tym czasie pracowała nad formą w Canmore.

Do ośrodka, w którym rozgrywano zawody w biegach narciarskich podczas Igrzysk Olimpijskich w Calgary w 1988 roku, nasza zawodniczka wyruszyła już w poniedziałek, zaraz po startach w Kuusamo.

Wyluzowanie i wygrywanie

Na trasach położonych na wysokości ok. 1500 m n.p.m. 13 grudnia odbędzie się bieg na 10 km stylem klasycznym ze startu wspólnego, dwa dni później zawodniczki będą rywalizowały w sprincie stylem dowolnym, a 16 grudnia wystartują w biegu łączonym (7,5 km "klasykiem" i 7,5 km "łyżwą"). W Canmore Kowalczyk startowała dotąd sześć razy i tylko raz nie stanęła na podium . Teraz, pod nieobecność Bjoergen i Johaug, będzie zdecydowaną faworytką do zwycięstw.

- Czasami trzeba zrobić przerwę, nawet jeśli z tego powodu straci się dużo ważnych punktów. Po zawodach w Kuusamo czuję się zmęczona, potrzebne jest mi wyluzowanie - tłumaczy Bjoergen.

W zmęczenie największej obecnie gwiazdy narciarstwa biegowego nie wierzy Krasicki.

- Ja mogę się zmęczyć, kiedy wchodzę po schodach na trzecie piętro, więc pewnie ktoś inny może się zmęczyć szybkim bieganiem w dwa pierwsze weekendy sezonu - żartuje profesor. - Coś trzeba było powiedzieć, bo media domagały się wytłumaczenia. My możemy przyjąć do wiadomości to, co mówią Bjoergen i jej trener, a swoje myśleć - dodaje.

Według Krasickiego treningami na wysokości nawet 2000 m n.p.m. norweskie biegaczki chcą dojść do takiej dyspozycji, by dominować w rozgrywanym na przełomie grudnia i stycznia Tour de Ski, którego trzy ostatnie edycje wygrała Kowalczyk.

- Norweżki pojechały do Włoch po bardzo dobry bodziec wysokościowy. W Seiser Alm mogą jeszcze mocniej popracować nad wydolnością niż Justyna w Canmore - tłumaczy profesor.

Czy to znaczy, że Kowalczyk i trener Aleksander Wierietielny popełnili błąd, decydując się na wyjazd do Kanady?

- Absolutnie nie. Justyna też trenuje na niezłej wysokości, a najważniejsze, że na miejscu weźmie udział w trzech biegach o dużą stawkę. Dla niej to niezwykle istotne, bo ona - inaczej niż Bjoergen - do swojej optymalnej dyspozycji dochodzi metodą startową. Wyjazd do Canmore to idealny wybór - przekonuje Krasicki.

Dużo zdrowia

Były trener kadry martwi się tylko o zdrowie Kowalczyk. - Zmianą strefy czasowej w tym przypadku nie warto się przejmować, bo ona odbija się na człowieku obniżonymi możliwościami wysiłkowymi tylko przez krótki czas. Justyna po powrocie do Polski będzie miała kilkanaście dni odpoczynku, więc na pewno zdąży się powrotnie zaaklimatyzować w Europie. Pewne zagrożenie widzę tylko w tym, że jest skazana na samolot, a w nim spędzi kilkanaście godzin razem z dużą grupą osób. Trzeba jej życzyć, żeby nie złapała od nikogo przeziębienia, bo jak ja się zarażę, to po tygodniu katar mi przejdzie, a u niej takiego straconego tygodnia byłoby szkoda - tłumaczy Krasicki.

O zdrowiu Norweżek profesor rozmawiać nie chce, ale jest przekonany, że kiedy wrócą do rywalizacji, nie będą wyglądały na zmęczone.

- Bjoergen rok w rok na początku sezonu jest jakby z kosmosu, reszta zawodniczek przy niej człapie. W niedzielę w Kuusamo samotnie biegła w padającym śniegu i choć w takich warunkach zawsze najtrudniej jest temu, kto biegnie w pojedynkę, ona uzyskała najlepszy czas. Cóż, ma taki sposób przygotowywania się do sezonu, że biega bardzo mocno, później odpoczywa i znów wraca w najwyższej formie - analizuje profesor.

Według Wierietielnego Norweżki muszą robić przerwy, by dać odpocząć swoim organizmom od leków na astmę. - Czytałem artykuł, że tak mocnych leków nie można przyjmować non stop. Trzeba robić przerwy. W poprzednich sezonach Bjoergen opuszczała Tour de Ski i wybrane starty w PŚ, a potem na igrzyskach i mistrzostwach świata zdobyła złote medale - mówił trener po ostatnim Tour de Ski.

- Można mówić, że przerwy są spowodowane zmęczeniem, tłumaczyć, że Bjoergen przed sezonem musiała odbyć znacznie więcej bardzo ostrych, szybkich, intensywnych treningów i startów kontrolnych niż Justyna, żeby być w dużo wyższej formie. Ale i tak co najmniej dziwnie brzmi informacja, że zawodniczki tej klasy co Bjoergen i Johaug zmęczyły się tak szybko - kończy Krasicki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.