Tomasz Wiktorowski: Agnieszka Radwańska do ściany nie doszła

- Wierzę, że momentów, w których przejmuje inicjatywę, będzie coraz więcej. Trenujemy, aby to osiągnąć. Dziś, wczoraj, w zeszłym tygodniu. Nieustannie o tym myślimy - mówi Tomasz Wiktorowski, trener czwartej tenisistki świata.

JAKUB CIASTOŃ: Od wtorku Agnieszka występować będzie w Mistrzostwach WTA w Stambule, ostatnim turnieju w roku. Jak się czuje? Sezon był wyczerpujący, zagrała już 72 singlowe mecze, więcej - 79 - rozegrała tylko raz, przed rokiem.

TOMASZ WIKTOROWSKI: Agnieszkę pobolewa trochę bark, odzywa się stary problem z dłonią, ale po tylu meczach to normalka. Nie dzieje się jednak nic, co mogłoby przeszkodzić w grze i wyjeździe do Stambułu. Do Masters przygotowywaliśmy się w Krakowie, od kilku dni w Warszawie, w czwartek lecimy do Turcji.

Wystąpi tam osiem najlepszych zawodniczek sezonu minus kontuzjowana Maria Szarapowa. Agnieszka, jako numer trzy, może trafić do grupy z Sereną Williams (1) albo Wiktorią Azarenką (2). Kogo byście woleli?

- Wolelibyśmy uniknąć Sereny, a poza nią wszystko jedno. Amerykanka w tym sezonie wyraźnie odstaje od reszty, miała sezon marzenie. Każda dziewczyna jej się obawia i czuje respekt.

Obecny sezon Agnieszki to niemal kopia poprzedniego. Prawie taki sam bilans zwycięstw i porażek - 59-19 do 56-16, trzy wygrane turnieje, czwarta pozycja na świecie, ale jeśli przyjrzeć się uważnie, to jest jednak ciut słabszy, widać to choćby po tym, że w 2012 r. pokonała więcej zawodniczek z czołówki niż teraz.

- To nie takie proste. Nie zapominajmy, że Agnieszka zaczynała 2012 r. jako ósma rakieta świata i z tenisistkami z pierwszej dziesiątki siłą rzeczy grała częściej, bo trafiała na nie już w ćwierćfinałach, a nie dopiero w półfinałach czy finałach - zapracowała na to. To bonus za to, że jest w stanie cały czas być w czubie rankingu. Nie znam dokładnych liczb, ale jestem pewien, że procentowo nic się nie zmieniło [w 2012 - zwyciężyła w 8 meczach z 20 z rywalkami z pierwszej dziesiątki, czyli 40 proc., teraz - w 5 z 13, czyli 38 proc.]. Ludzie patrzą na tenis jednowymiarowo, liczą wyniki, rankingi, a nie tylko o to chodzi.

Czyli Agnieszka nie stoi w miejscu?

- Cały rok utrzymała się w pierwszej czwórce, co na pewno nie jest prostą sprawą. Jeśli przeanalizujemy sezon, to okaże się, że tylko Serena Williams, Wiktoria Azarenka, Maria Szarapowa i nieznacznie odstająca od tej trójki Agnieszka grały równo przez cały rok. Poza nimi wyraźnie wybijała się jeszcze Na Li [31-letnia Chinka awansowała z 7. na 5. miejsce rankingu], która zdaniem swoich trenerów gra najlepszy tenis w życiu, lepszy nawet od tego, gdy zwyciężyła w Rolandzie Garrosie. Reszta miała ogromne upadki i wzloty. Układ sił w czołówce został zachowany. Nie chcę oceniać, czy ten sezon był minimalnie lepszy, czy gorszy, ale wiem jedno - mogę podać nazwiska co najmniej dziesięciu dziewczyn, które w ostatnich latach przebijały się do czołowej czwórki czy piątki, a za chwilę z niej wypadały. Agnieszka jest w ścisłym topie już ponad półtora roku. Utrzymanie się w nim to spełnienie celu, który zakładaliśmy przed sezonem.

Ale od czołowej trójki Agnieszka odbija się jak od ściany. Dwa tygodnie temu z Sereną w Pekinie znów nie była w stanie nawiązać walki. Skończyło się 2:6, 2:6. Niektórzy mówią: "Nic się nie zmienia".

- Ciekawe, co mówiła sobie Szarapowa, która przegrała z Sereną w finale igrzysk olimpijskich 0:6, 1:6? Powinna chyba skończyć z tenisem. Serena to inny wymiar, a jeszcze kończy najlepszy sezon w karierze. Gdybyś stanął na korcie naprzeciwko niej, nie zdążyłbyś się nawet zakryć gazetą. Serena posyła piłki o kosmicznych prędkościach, nikt nie jest w stanie odepchnąć jej od linii końcowej. Serena wszystko odbija w korcie, tak naprawdę ona nie tylko najlepiej atakuje, ale też najlepiej na świecie się broni. Idzie do przodu, gdy jest w defensywie. To jest tenis przyszłości. Nikt dziś się tak nie broni, może czasem próbują Agnieszka i Andżelika Kerber.

Pierwsza trójka zawsze będzie poza zasięgiem?

- Nie jestem od tego, żeby zmieniać sposób myślenia tych, którzy tak uważają. Każdy ma prawo do swojej opinii. Moim zdaniem Agnieszka jest w stanie osiągać w tenisie największe sukcesy, wygrywać Szlema, inne duże turnieje, jest w stanie pokonać zawodniczki z pierwszej trójki. Ale nie chcę się powtarzać, wiele razy już o tym rozmawialiśmy.

Największym problemem wciąż pozostaje znalezienie równowagi między obroną a atakiem? Fundamentem tenisa Agnieszki jest obrona, świetna technika i wyczucie, ale żeby wygrać z Azarenką czy Szarapową, musi być na korcie bardziej drapieżna.

- To jest klucz. I element, który wciąż czasem zawodzi. U Agnieszki zawsze będzie więcej obrony niż ataku, to się nie zmieni, bo taki ma styl, tak została wychowana, takie ma warunki fizyczne, nawyki itd. I co najważniejsze - ten styl gry przyniósł jej sukces. Ale żeby wspiąć się jeszcze o stopień wyżej, proporcja na rzecz ofensywy powinna być nieco wyższa.

Czy to się kiedyś zmieni?

- To nie jest może idealny przykład, ale o Rafaelu Nadalu też mówiono kiedyś, że tylko się broni i że nigdy nie wygra nic poza Rolandem Garrosem. Hiszpan to przykład gracza, który na bazie znakomitej defensywy potrafi świetnie kontratakować. Daje się zepchnąć, by potem jedną piłką przejść do ataku. Agnieszka też umie to robić, oczywiście przy pomocy innych narzędzi niż Nadal, ale potrafi. Wierzę, że momentów, w których przejmuje inicjatywę, będzie coraz więcej. Trenujemy, aby to sięgnąć. Dziś, wczoraj, w zeszłym tygodniu. Nieustannie o tym myślimy. Jeśli będziemy to robić konsekwentnie, na pewno się uda.

Czytał pan wywiad z Robertem Radwańskim, ojcem Agnieszki, w "Gazecie"? Wypowiadał się bardzo krytycznie o pana współpracy z córką.

- Czytałem. Każdy ma prawo do własnych opinii. Nie będę jednak komentował jego słów. To są sprawy prywatne i zawodowe, nie do dyskusji na forum publicznym.

Radwański dał do zrozumienia, że nie macie już kontaktu i że nie ma już wspólnych treningów Agnieszki z nim, wbrew temu, co niedawno mówiła dziennikarzom sama Agnieszka.

- Bez komentarza.

W kończących sezon Mistrzostwach WTA w Stambule Agnieszka Radwańska...
Więcej o:
Copyright © Agora SA