Radwańska (WTA 4) awansowała do finału prestiżowego turnieju na Florydzie nazywanego "piątą lewą Wielkiego Szlema" z pulą nagród 4,8 mln dol. W sobotę o 18.30 polskiego czasu zmierzy się w nim z Rosjanką Marią Szarapową, drugą rakietą świata, trzykrotną zwyciężczynią turniejów wielkoszlemowych. W półfinale Polka pokonała w nocy z czwartku na piątek 6:4, 6:2 Francuzkę Marion Bartoli (WTA 7), która dzień wcześniej wyeliminowała liderkę rankingu WTA Wiktorię Azarenkę.
Tomasz Wiktorowski: - Ale Bartoli zagrała bardzo dobry mecz. Szczególnie w I secie zawiesiła bardzo wysoko poprzeczkę. Dużo długich wymian, grała niezwykle szybką piłką. Kluczem do zwycięstwa było zmuszenie jej do biegania i wygranie wszystkich niestandardowych akcji [np. pod siatką]. "Iśka" dobrze się spisała. Nie dała się zepchnąć, grała agresywnie i bardzo blisko linii.
- "Bałem się" to za mocne słowo. Widziałem takie zagrożenie. Moim zadaniem było pomagać utrzymać Agnieszce koncentrację. I starałem się to robić. Podczas coachingu, powiedziałem kilka słów zachęty, cały czas dawałem pozytywne znaki. Agnieszka świetnie zniosła te wydarzenia, które potencjalnie mogły ją z równowagi wytrącić. Bartoli kulała, ale z drugiej strony, wciąż biegała bez problemu. Była "meganapompowana", zmotywowana, żeby Agnieszkę pokonać. Ale "Iśka" się nie dała.
- Nie ma to znaczenia. W kobiecym tenisie wszystko się zmienia. Każdy mecz to inna historia. Raz tenisistka gra pewnie, innego dnia pewność uderzeń zupełnie traci. Nic nie jest przesądzone. Agnieszka broni się bardzo dobrze, jest w stanie wytrzymać mocne piłki. Dużo będzie zależało od samej Agnieszki. Jeśli odegra Rosjance stojącą piłkę, w środek kortu, łatwą do ataku, to Szarapowa może zdobyć przewagę. Ale jeśli pokieruje piłki w wymianie tak, że przegoni Szarapową, otworzy sobie kąty, będzie w stanie zagrać przeciw nogom, czy wzdłuż linii i - co bardzo ważne - nisko, wtedy otworzy się szansa na zwycięstwo.
- Staram się niczego nie spodziewać, nie analizować. Żyjemy z tygodnia na tydzień, dbamy o treningi, o odnowę biologiczną, o wszystkie drobiazgi, o to, by Agnieszka miała optymalne warunki, i tyle. Nie analizujemy.
- Wszystkiego po trochu. Agnieszka się rozwija, nie stoi w miejscu. Podam prosty przykład. Kiedyś przegrywała na zawołanie z Franceską Schiavone, bo nie umiała sobie poradzić z topspinową piłką, która zatrzymywała się i trzeba było samemu przyłożyć, żeby coś z niej zrobić. Przegrywała, przegrywała, aż w końcu nauczyła się grać z Włoszką. I zaczęła z nią wygrywać. Pamiętam nawet taki set 6:0 w Miami. Agnieszka uczy się i wyciąga wnioski.
- Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Agnieszka nie założy szpilek, żeby być o głowę wyższa, ani nie napompujemy jej mięśni, żeby była cięższa. Granice są. Ale w ich ramach, Agnieszka się rozwija, idzie do przodu. Szanse rosną, bo przybywa argumentów. Agnieszka ma np. ewidentnie lepszy serwis niż kiedyś i umie grać lepiej wymiany mocną piłką, co w meczu z Szarapową będzie miało znaczenie. Dokłada więcej winnerów. Z roku na rok te średnie rosną. W meczu z Bartoli było kilka takich ofensywnych uderzeń z wysokości barku, jakich kiedyś nie oglądaliśmy.
Znów będą docinki między zawodniczkami - Radwańska zagra z Szarapową ?
Radwańska w finale turnieju w Miami! Zobacz jak pokonała Marion Bartoli [ZDJĘCIA]