- Gołota miał bardzo silny cios, bił naprawdę mocno. Boksersko był taki sobie, ale jego cios ważył dużo. Adamek z kolei odwrotnie, jest bardzo szybki, dobry boksersko, ale nie ma ciosu - wyjaśnia Grant. - Gołota wyszedł do mnie i chciał mi zrobić krzywdę, chciał się bić. Adamek tego nie zrobi, nie sądzę, żeby zdecydował się na takie rozwiązanie. Ja mam potężny cios, więc Adamek mógłby nadziać się na coś, na co nadziać by się nie chciał. "Duży" Michael wierzy w swój sukces i przyznaje, że gdy przedstawiono mu propozycję starcia ze zmierzającym po mistrzowski tytuł trzeciej kategorii wagowej Adamkiem, nie zastanawiał się ani chwili nad odpowiedzią.
- Dostałem telefon pod koniec maja i od razu się zgodziłem. Moje przygotowania trwały osiem tygodni i jestem gotowy na wielkie rzeczy. Kluczem do wygranej będzie mój lewy prosty, naprawdę często będę go używał. Lewy prosty to największa broń w arsenale każdego pięściarza, tak będzie też dzisiaj wieczorem. Zamierzam wciągnąć Adamka na głębokie wody wagi ciężkiej, tam gdzie jeszcze nie pływał. Zobaczymy, czy utrzyma się na powierzchni czy też utonie i pójdzie na dno. Nie będę mówił, że wdepczę go w ziemię, ale to będzie test, jakiego jeszcze nie miał - zapewnia były pretendent do mistrzowskiego tytułu "królewskiej" dywizji.
Michael Grant ostatnią zawodową porażkę poniósł ponad siedem lat temu, przegrywając przez nokaut z Dominikiem Guinnem. Od tego czasu stoczył osiem wygranych walk. Ogółem w 49 występach zanotował 46 zwycięstw, 34 razy nokautując swoich rywali.
Więcej o boksie przeczytasz na Ringpolska.pl >