Radwańska dla Sport.pl: Królowej nie spotkałam. Isner z Mahutem? Pełen szacunek

- Zdążyłam pójść na trening, a oni grali, potem poszłam na fizjoterapię, a oni grali, potem jadłam kolację, a oni ciągle grali, potem byłam w internecie, a oni ciągle grali. Następnego dnia zagrałam mecz, a oni ciągle grali. Moim zdaniem przepisy powinny się jednak zmienić i od jakiegoś momentu powinien być grany tie-break. To nie ma sensu - mówi Sport.pl Agnieszka Radwańska o spotkaniu Johna Isnera z Nicolasem Mahutem.

Radwańska pokonała w czwartek w II rundzie Wimbledonu Włoszkę Albertę Brianti 6:2, 6:0. Razem z Rosjanką Marią Kirilenko awansowała też do II rundy debla po wygranej 6:4, 7:5 ze Szwedką Sofią Arvidsson i Niemką Angelique Kerber.

Agnieszka Radwańska dla Sport.pl:

Jestem zadowolona z mojej gry z Brianti. Włoszka grała nieźle, ale potem odskoczyłam, a ona chyba straciła wiarę w zwycięstwo. Na pewno nie czuła się zbyt dobrze na trawie, to nie jest jej nawierzchnia, a ja na trawie zawsze odżywam. O ile pamięć mnie nie myli, to nie straciłam jeszcze w turnieju swojego serwisu.

Sara Errani w kolejnej rundzie? Nawet nie wiedziałam, że wygrała. Teoretycznie też specjalistka od gry na ziemi, ale nigdy nic nie wiadomo. Na trawie nigdy z nią nie grałam, ciężko coś powiedzieć.

Wiem, że na kortach była dziś królowa Elżbieta, ale widziałam ją tylko w telewizji. Jakoś nie weszła mi w drogę przez cały dzień, ale w sumie ciężko by było, bo ja cały czas byłam na korcie (śmiech). Po singlu grałam jeszcze przecież debla.

Maraton Mahuta z Isnerem? Jasne, że oglądałam, wszyscy oglądali. Zwróciłam uwagę na ten mecz chyba jak było 20:20. Zdążyłam pójść na trening, a oni grali, potem poszłam na fizjoterapię, a oni grali, potem jadłam kolację, a oni ciągle grali, potem byłam w internecie, a oni ciągle grali! Dziś znów jem obiad, a oni znów grają, tyle, że jest już 68:68. Coś niesamowitego, pełen szacunek dla obu. Moim zdaniem przepisy powinny się jednak zmienić i od jakiegoś momentu powinien być grany tie-break. Jaki to ma sens, że Isner wygrał, skoro w nogach ma 11 godzin i w kolejnej rundzie właściwie nie ma już szans, będzie ledwo żywy.

'Jestem optymistą, ale nie wybiegam dalej' - mówi trener Radwański  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.