Znów trójka do zera

Lech Poznań - Górnik Zabrze 3:0. "Trójka do zera i w Zabrzu zmiana trenera" - śpiewali kibice Górnika, a Lech wygrał z tą drużyną piąty raz, odkąd w "Kolejorzu" pracuje Franciszek Smuda

Ostatnie minuty sobotniego meczu na Bułgarskiej: popędzani przez swoich kibiców piłkarze Górnika walczą choćby o honorową bramkę. Ale mają problemy z rozegraniem piłki przed własnym polem karnym. Lechici naciskają, choć zwycięstwo zapewnili sobie o wiele wcześniej.

"Kolejorz" wygrywa dziś mecz za meczem, ale nie zapomina o stylu. Ilu piłkarzy z ekstraklasy, przy prowadzeniu dwu- czy trzybramkowym, nie uległoby pokusie poleżenia na boisku, by ukraść trochę czasu i przez to zbliżyć się do zwycięstwa? Lechici nie ulegają. Kto wie, czy więcej ludzi nie przychodzi na Bułgarską, by zobaczyć sposób, w jaki piłkarze Franciszka Smudy wygrywają, a nie same zwycięstwa.

Akurat to z Górnikiem przyszło łatwo. Goście przyjechali do Poznania z nożem na gardle, który przystawili im kibice. Już przed meczem spora grupa sympatyków Górnika dała wyraźny sygnał, że ma dość fuszerki, którą na starcie sezonu odstawiają piłkarze. Zespół, który miał być groźny nawet dla drużyn z czołówki, wlecze się w ogonie ekstraklasy, a przecież to Lech był dla zabrzan pierwszym mocnym rywalem. Goście nie wytrzymali presji. "Kolejorz" dość swobodnie przedzierał się prawą stroną i zanim zdobył gola, zdążył narobić problemów obronie Górnika. Bramka z 10. min była zasługą niezawodnego snajpera Roberta Lewandowskiego. Wyczucie w polu karnym i precyzja strzałów jakoś nie pasują do piłkarza, który w czwartek skończył zaledwie 20 lat! Lewandowski dopadł do piłki, którą spod nóg dryblującego Semira Stilicia wybił Tomasz Hajto, i pięknym, silnym, mierzonym strzałem posłał ją do bramki, tuż obok słupka.

Pełny stadion eksplodował ze szczęścia, ale chyba nikt nie przypuszczał, że był to ostatni powód do radości przed przerwą. Pomni doświadczeń z meczu z Bełchatowem, lechici ani myśleli rzucić się na rywali. Problem w tym, że ani nie atakowali, ani też specjalnie nie bronili. Górnik postawił się Lechowi w drugiej linii i kilka razy wdarł się w pole karne. Zagrozić bramce na serio jednak nie był w stanie. Odpowiedzią poznaniaków było uderzenie głową Hernana Rengifo, po którym piłka uderzyła w poprzeczkę, ale było to akurat po wrzucie z autu.

Przy skromnym prowadzeniu szalę przeważył Semir Stilić. Młody Bośniak nie był tym razem gwiazdą wieczoru, ale pokazał, że mało kto bije w naszej lidze rzuty wolne tak jak on. Dośrodkowanie z rzutu wolnego z 58. min było tak dokładne, że gola mogli zdobyć i Manuel Arboleda i Bartosz Bosacki. Trafił ten drugi i dał drużynie nowe siły. Zabrzanie nie mieli już czego bronić (przy 1:0 mogli jeszcze liczyć na choćby przypadkową akcję, która da im gola), więc odważniej zaatakowali. A dysponujący ogromną siłą w ofensywie Lech skwapliwie z tego skorzystał. To był najlepszy okres gry "Kolejorza", któremu agresywna obrona już na połowie rywala dawała kolejne okazje bramkowe. Dziesięć minut po trafieniu Bosackiego Luis Henriquez wybił piłkę obrońcy Górnika, a Rafał Murawski wpakował ją do siatki pięknym strzałem zza pola karnego.

Kibice Górnika mieli dość, zebrali się w swoim sektorze jak najbliżej ławki rezerwowych i zaczęli krzyczeć. "Trójka do zera i w Zabrzu zmiana trenera" - to jedno z haseł, akurat takie, które można w pełni zacytować. Adresat tych okrzyków, Ryszard Wieczorek, robił co mógł. Wprowadził Tomasza Zahorskiego, który miał wspomóc byłego lechitę Przemysława Pitrego. Wszystko na nic. Lech dopuścił tylko do jednego groźnego strzału, ale Krzysztof Kotorowski miał okazję do efektownej parady po strzale Dariusza Kołodzieja. Wcześniej, przy 1:0, bramkarz Lecha nie miał szans na obronę strzału Hajty, ale wtedy akurat piłkę sprzed linii bramkowej wybił Murawski.

Jednak to poznaniacy byli bliżsi podwyższenia prowadzenia, niż Górnik strzelenia honorowej bramki i zwyciężyli absolutnie zasłużenie. Cały czas prowadzili przy tym otwartą grę, tak, aby nikt nie miał wątpliwości, że grają dziś - jak to ujął trener Wieczorek - "najlepszą piłkę w Polsce".

Lech Poznań - Górnik Zabrze 3:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Lewandowski (10. min, bez asysty), 2:0 Bosacki (58., głową po dośrodkowaniu Stilicia), 3:0 Murawski (68., po podaniu Henriqueza).

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henr~quez - Bandrowski, Murawski - Peszko (83. Cueto), Stilić (63. Injac), Lewandowski (81. Reiss), Rengifo.

Górnik: Nowak - Pavlenda, Hajto Ż , Danch (65. Kołodziej), Papeckys - Bonin (64. Zahorski), Pazdan (76. Smirnovs), Bajić Ż , Brzęczek Ż , Madejski Ż - Pitry.

Sędziował Yuichi Nishimura z Japonii

Widzów: 16 tys.

Dla Gazety

Franciszek Smuda, trener Lecha

Górnik jest zespołem dla nas niewygodnym, o zwycięstwo z nim niełatwo. Były fragmenty gry, gdy rywale panowali na boisku. My mieliśmy taki sam moment jak w Białymstoku, gdy przy prowadzeniu 2:0 patrzyliśmy, jak przeciwnik rozgrywa piłkę. W meczu z Grasshopper panowaliśmy na boisku przez 90 min. W lidze też tak musi być, a na razie nie zawsze jest. Był moment w meczu z Górnikiem, że moi obrońcy chcieli grać jak Ronaldinho.

Ryszard Wieczorek

trener Górnika

Gratuluję Lechowi zasłużonego zwycięstwa. Graliśmy tylko fragmentami nieźle - po straconej pierwszej bramce i do utraty drugiej. Wtedy prowadziliśmy w miarę wyrównaną grę. To za mało na Lecha, który gra najlepszą piłkę w Polsce. Martwi mnie początek sezonu w naszym wykonaniu. Ale odpowiedzialność za wynik biorę na siebie.

Jerzy Brzęczek

pomocnik Górnika

Początek był bardzo słaby w naszym wykonaniu, nie mogliśmy się utrzymać przy piłce. Lech strzelił gola i zaczęło nam się grać coraz lepiej. Sam miałem okazję, by wyrównać. Już do końca pierwszej części spisywaliśmy się przyzwoicie. W drugiej części przekonaliśmy się, jaki bywa sport. Murawski wybił z linii piłkę po strzale Tomka Hajty - to na pewno nie była gorsza sytuacja od tej, w której Lewandowski uderzył niesamowicie na 1:0. Cóż, jesteśmy rozczarowani, ale zapewniam, że nasza gra i wyniki nie odzwierciedlają tego, co nasza drużyna potrafi.

Przemysław Pitry

napastnik Górnika, do niedawna piłkarz Lecha

Jesteśmy rozczarowani. Nie wiem, co się dzieje. Gdzieś zatraciliśmy skuteczność i styl ze sparingów. Ja też nie mogę strzelić gola, a przed sezonem parę zdobyłem. Mamy jeden remis w trzech meczach, to nie jest budujące, tym bardziej że mieliśmy w tym sezonie walczyć o wyższe cele.

Ale nie powiem, żeby Lech czymś nas zaskoczył. Styl się nie zmienił, odszedłem ja, Marcin Zając, Henry Quinteros, a przyszli zawodnicy o podobnych umiejętnościach. Nie uważam, żeby Lech był poza zasięgiem. Czy zazdroszczę Lewandowskiemu, że tak strzela? Jest w gazie. Ja w sparingach też miałem tak, że co strzeliłem, to wpadło. Teraz muszę się odblokować.

Robert Lewandowski

napastnik Lecha

To mimo wszystko nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Cieszę się z gola, ale jeszcze bardziej z tego, że udało nam się pewnie i wysoko wygrać mecz, w którym nie graliśmy dobrze przez całe 90 min. Zmarnowałem jedną sytuację - źle uderzyłem piłkę i drugiego swojego gola nie strzeliłem.

Piłka nożna: Cashback 55 PLN od BetClick.com - poleca Mateusz Borek ? - reklama

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.