Lech rozgromił Grasshopper! 6:0!

- Grasshopper Zurych to nie jest słaba drużyna i mecze z nią nie będą spacerkiem - mówił przed pierwszym meczem 2. rundy eliminacji do Pucharu UEFA trener Lecha Poznań Franciszek Smuda. Ale czwartkowy mecz dla Lecha był spacerkiem. Spacerkiem niewiarygodnie wesołym - gospodarze strzelili aż sześć goli!

- Zagramy ofensywnie i chcemy strzelić bramkę - zapowiadał Smuda, który rywali ze Szwajcarii porównał do średniaków niemieckiej Bundesligi. Takich, jak Arminia Bielefeld czy Energie Cottbus. Jeśli wierzyć słowom trenera, to Lech w czwartkowej formie nawiązałby walkę nie tylko z niemieckimi średniakami, ale może i czołówką Bundesligi.

Już w 2. minucie Peruwiańczyk Rengifo strzelał mocno po dośrodkowaniu z prawej strony, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Dwie minuty później napastnik Lecha już cieszył się z całym zespołem z gola, bo strzał był lepszy. Cała akcja Lecha była lepsza - na prawe skrzydło do Sławomira Peszki podał Semir Stilić, a ten dośrodkował na dalszy słupek, gdzie obrońców wyprzedził Rengifo.

Poznaniacy nie zwolnili i choć Grasshopper kilka razy przedostał się z piłką w pole karne gospodarzy, to jednak ataki Lecha były groźne - strzelał Robert Lewandowski, piłki szukał pod bramką Rengifo, a nieźle rozgrywali ją Stilić i prawoskrzydłowy Grzegorz Wojtkowiak.

W 14. minucie rajd lewą stroną wykonał Rengifo - Peruwiańczyk strzelił za lekko, ale do piłki w polu karnym dopadł Lewandowski, który z bliska wpakował ją do pustej bramki. W 17. minucie mogło być 3:0. Stiliciowi do strzelenia gola zabrakło kilkunastu centymetrów (ubiegł go bramkarz), a po chwili po rzucie rożnym w boczną siatkę uderzył Rengifo. Stilić, 21-letni Bośniak, grał świetnie - nieźle rozgrywał, wymuszał faule, ale także groźnie strzelał. W 41. minucie pomocnik Lecha uderzył na bramkę gości niemal z połowy boiska. Bramkarz Grasshopper złapał piłkę w ostatniej chwili. Futbolówka leciała w okienko jego bramki.

Z czasem szwajcarski zespół zaczął grać lepiej i coraz częściej zbliżał się do bramki Krzysztofa Kotorowskiego, ale gościom brakowało wykończenia - nie oddawali groźnych strzałów. Także dlatego, że dobrze ustawieni w obronie byli Mauel Arboleda i Bartosz Bosacki. Zresztą, przewaga Lecha widoczna była także w statystykach - gospodarze oddali 10 strzałów, z czego 5 w światło bramki. Grasshopper uderzał 5 razy, ale ani razu w bramkę Kotorowskiego.

Drugą połowę Lech rozpoczął od zaskakującego strzału Rafała Murawskiego, który bramkarz gości w ostatniej chwili wybił na rzut rożny. Poznaniacy znowu natarli na rywali z dużym impetem, ale i Szwajcarzy dążą do bramki - w przerwie Senegalczyka Toure zmienił napastnik Raul Bobadilla. I zaczął od groźnych akcji blisko pola karnego Lecha.

W 54. minucie w zamieszaniu w polu karnym strzelał także wprowadzony po przerwie Zuber, ale Kotorowski dobrze rzucił się na ziemię i zatrzymał piłkę lecącą do bramki.

Grasshopper atakował, a gola strzelił Lech! Kontra zakończyła się strzałem Stilicia, ale Bośniak trafił w słupek. Do odbitej piłki dopadł jednak Lewandowski i kopnął ją do pustej bramki. - Będziemy chcieli jeszcze coś strzelić - mówił w przerwie 19-letni Lewandowski. Dotrzymał słowa.

Od tego momentu Grasshopper przestał istnieć. O ile w pierwszej połowie Szwajcarzy mieli momenty, kiedy przez kilka minut potrafili cisnąć gospodarzy na ich połowie, to w ostatnich 30 minutach nie potrafili zrobić nic. Lech dominował.

4:0 powinno być już w 62. minucie - świetne podanie z prawej strony zmarnował Murawski. Zmarnował, bo pomocnik Lecha wyprzedził obrońców i strzelając z pięciu metrów miał przed sobą tylko bramkarza. Uderzył w jego nogi. Chwilę później sam na sam z golkiperem wychodził Peszko, a sędzia niesłusznie odgwizdał spalonego.

Lech ciągle groźnie atakował - kwadrans przed końcem Lewandowski doskonale zagrał zewnętrzną częścią stopy do wychodzącego na pozycję Stilicia. Prostopadłe podanie było idealne, ale strzał Bośniaka już nie - pomocnik Lecha uderzył mocno, ale po ziemi i trafił w nogi bramkarza. Ale co się odwlecze, to nie uciecze - dwie minuty później Stilić bardzo mocno wbił piłkę z lewej strony pod bramkę Jakupovicia, a stojący metr przed nią obrońca Vallori wbił piłkę do siatki. Samobój i 4:0 dla Lecha!

Niewiarygodne, ale to nie był koniec pięknego wieczoru w Poznaniu! Dimitrje Injać, który w 80. minucie zmienił Lewandowskiego, w 84. minucie dopadł poza polem karnym do wybitej piłki i uderzył mocno w prawy róg bramki Jakupovicia. Rengifo zmienił Piotr Reiss, który w 88. minucie trafił w poprzeczkę. Do siatki piłkę głową wbił Peszko. 6:0. Słownie: sześć zero.

W rewanżu za dwa tygodnie Lech nie powinien mieć problemów z utrzymaniem takiej przewagi.

Lech Poznań - Grasshopper Zurych 6:0 (2:0): Rengifo (4.), Lewandowski (14., 56.), Vallori (77. samobójcza), Injać (84.), Peszko (87.). Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Peszko, Murawski, Bandrowski, Stilić - Lewandowski (80. Injać), Rengifo (86. Reiss). Grasshopper: Jakupović - Voser, Vallori, Colina, Toure (46. Zuber), Salatic Ż, Cabanas, Calla (46. Bobadilla), Lulic Ż, Zarate, Bobadilla.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.