Radwańska jak zwykle stoczyła z Pawliuczenkową długą wyrównaną batalię. Co prawda z pięciu poprzednich spotkań Polka wygrała cztery, ale dwa ostatnie mecze także kończyły się po trzech setach.
W pierwszej partii Polka pierwsza dała się przełamać na 2:3, ale po chwili odrobiła straty. Kolejnego przełamania na 4:5 już nie odrobiła i przegrała seta.
W drugim to Radwańska przejęła inicjatywę i wyszła na prowadzenie 3:1, które utrzymała do końca. Przed ostatnim setem Pawliuczenkowa poprosiła o przerwę medyczną i założenie opatrunku na palec. Wydawało się, że to może przeważyć, bo straciła swój serwis w pierwszym gemie. Zaraz jednak odrobiła straty i zaczęła się zażarta walka, zakończona w tie-breaku. W nim Rosjanka odskoczyła, przy stanie 6-3 miała trzy piłki meczowe, z których Polka obroniła tylko pierwszą. Przegrała ostatecznie po dwóch godzinach i 24 minutach.
Porażka Radwańskiej nie powinna niepokoić. W silnie obsadzonym turnieju Polka w pierwszym w tym sezonie meczu na trawie trafiła na bardzo wymagającą rywalkę. W poprzednich edycjach turnieju Radwańska też odpadała w pierwszej rundzie, w 2012 z Bułgarką Cwetaną Pironkową a przed rokiem z Amerykanką Jamie Hampton. Nie przekładało się to na formę w Wimbledonie, w którym dochodziła do finału i półfinału.
Tak relacjonowaliśmy gem po gemie
Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy