Łukasz Kubot dla Sport.pl: Duże nadzieje wiążę z Pucharem Davisa

- Duże nadzieje wiążę z Pucharem Davisa, ponieważ z tą drużyną, jaką mamy, jeśli wszyscy będą zdrowi, możemy powalczyć - mówi Łukasz Kubot w rozmowie ze Sport.pl. Polak awansował w poniedziałek do ćwierćfinału debla na turnieju w Sydney.

W poniedziałek Łukasz Kubot i Francuz Jeremy Chardy pokonali Australijczyków Jamesa Duckwortha i Chrisa Guccione 6:4, 7:5 i awansowali do ćwierćfinału turnieju ATP w Sydney.

Michał Maciejasz: Jaki jest twój cel występu w Sydney, czy tylko przystosowanie się do australijskiej pogody? Zgłosiłeś się tylko do gry podwójnej.

Łukasz Kubot: Planowałem wystąpić również w eliminacjach singla, ale dotarłem za późno z Kataru. Ponieważ przyjechałem w dniu rozpoczęcia, nie chciałem ryzykować. Zdecydowałem wystąpić tylko, a może aż, w deblu. W tym roku jest bardzo gorąco, uważam że występ tutaj to świetne przygotowanie przed Melbourne. Mam jeszcze 6 dni na dokończenie przygotowań, cieszy dzisiejsze zwycięstwo w deblu.

Cele na nowy sezon?

Przede wszystkim chciałbym być zdrowy. Na pewno będę chciał grać w wielkich turniejach, nawet jak nie będę się łapał bezpośrednio do głównej drabinki, to będę grał w kwalifikacjach. Sezon jest długi, zaczyna się teraz. Duże nadzieje wiąże z Pucharem Davisa, ponieważ z tą drużyną jaką mamy, jeśli wszyscy będą zdrowi, możemy powalczyć. Cieszy mnie, że pierwszy mecz rozegramy we Wrocławiu, gdzie będzie szansa na pokazanie się polskiej publiczności. Miejmy nadzieje, że hala i fakt, że jesteśmy gospodarzami, nam pomoże i wygramy.

Masz plan minimum na Australian Open?

Nie mam żadnego planu minimum. Najważniejsze, żebym złapał swoją grę, agresywny tenis, starał się chodzić do przodu. Mam nadzieje, że w tym roku będę mógł powalczyć. Uważam, że powinienem twardo stąpać po ziemi, cieszyć się z każdej rozegranej piłki na korcie i miłe zaskoczyć.

Podczas twojego meczu w Katarze z Lopezem, sędzia zabrał przeciwnikowi pierwszy serwis za opóźnianie gry. Co sądzisz o ostrzejszej egzekucji przepisu o 25 sekundach między serwami przez sędziów w tym sezonie?

Przepisy są przepisami, nic z tym nie zrobimy. Ja sam jestem zawodnikiem, który bierze dużo czasu między serwami. Wiedziałem o tym już pod koniec poprzedniego roku, musieliśmy się do tego przygotować. Dostałem ostrzeżenia, żebym nad tym popracował. To samo stało się przed meczem z Lopezem w grze deblowej. W grze podwójnej zabiera to nawet więcej czasu, trzeba się umówić z partnerem. Czasem tych reguł nie przestrzegamy, ale to są przepisy, trzeba się przystosować. Mam tylko nadzieję, że te przepisy będą te same dla wszystkich. Na razie to taki test. Każdy powinien wiedzieć o 25 sekundach. Sędziowie nic złego nie robią, przestrzegają zasad gry.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.