Rajd Dakar. Hołowczyc: Na metę wjechałem wściekły

Po pierwszym etapie Rajdu Dakar Krzysztof Hołowczyc (Mini All4 Racing) zajmuje 8. miejsce ze stratą 1,42 min do Carlosa Sainza (buggy). - Na metę wjechałem wściekły, byłem pewny, że czas będzie w lesie, bo w pewnym momencie, przejeżdżając przez bardzo głęboki, wręcz grząski piach za słabo "strzeliłem" ze sprzęgła i zgasiłem silnik - napisał na Facebooku po etapie polski kierowca.

Pierwszy odcinek Rajdu Dakar miał tylko 13 km, ale czas był mnożony razy pięć. Hołowczyc dojechał na metę z czasem 8 minut 14 sekund. Na oficjalnej stronie rajdu sklasyfikowany jest na ósmej pozycji, ale ma identyczny czas co zawodnicy z 6. i 7. pozycji.

Po etapie Hołowczyc podzielił się swoimi wrażeniami na Facebooku: - Już po prologu... Na metę wjechałem wściekły, byłem pewny, że czas będzie w lesie, bo w pewnym momencie, przejeżdżając przez bardzo głęboki, wręcz grząski piach, za słabo "strzeliłem" ze sprzęgła i zgasiłem silnik. Uruchomienie trochę czasu zajęło, potem wygrzebanie się z pułapki, na pewno straciliśmy kilkanaście sekund - opowiada Hołowczyc.

Jednak gdy zobaczyłem wyniki, humor natychmiast powrócił. Okazuje się, że musieliśmy jechać całkiem dobrym tempem, skoro po takiej wpadce mamy identyczny czas co Peterhansel i Novitskiy, parę sekund lepszy od Romy. To, że na tym płaskim, otwartym odcinku przegramy z buggy i innymi szybkimi benzyniakami było oczywiste, bo ich top speed jest lekko o 20-30 km/godz. większy od naszego. Rajd i tak zacznie się jutro, a my ruszymy z bardzo dobrej 6.-8. pozycji. Zobaczymy, czy będziemy dochodzić buggy i Toyotę przed nami, czy też oni będą nam bardziej odjeżdżać, ale jestem dobrej myśli. Mam w sobie taką dobrą energię. Tutaj, w Peru, przyjęcie Dakaru jest wspaniałe, dużo bardziej entuzjastyczne niż w zeszłym roku. Tłumy ludzi wiwatują na trasie, często wybiegają na drogę, widać, że Dakar to dla nich prawdziwe święto.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.