Radwańska gra z Szarapową o "piątą lewę" Wielkiego Szlema

- Maria uderza mocno, ale postaram się coś wykombinować - obiecuje Agnieszka Radwańska, która przegrała sześć ostatnich pojedynków z Rosjanką. Polka jest w życiowej formie, ale czy to wystarczy? Wielki finał w Miami w sobotę o 18.30, transmisja w Eurosporcie, relacja Z Czuba i na żywo w Sport.pl.

Relacja z meczu Radwańska - Szarapowa od 18:30 w m.sport.pl

Impreza na Florydzie to "piąta lewa Wielkiego Szlema", najbardziej prestiżowy turniej po Australian Open, Rolandzie Garrosie, Wimbledonie i US Open. Pula nagród wynosi 4,8 mln dol. Po raz pierwszy w historii w singlowym finale wystąpi Polka.

- Nie ma już wątpliwości, że Agnieszka jest największą ambasadorką naszego sportu na świecie. Finał w Miami obejrzy cała Ameryka - mówi Wojciech Fibak, który w latach 70. i 80. dobijał się do szczytu tenisa, ale tak wysoko jak czwarta dziś w rankingu Radwańska nie wdrapał się nigdy.

Agnieszka w lipcu zeszłego roku zajmowała jeszcze 14. lokatę na liście WTA, ale wtedy nastąpił przełom. Podjęła odważną decyzję, że nie będzie już jeździć na turnieje z ojcem Robertem (dziś sam przyznaje, że był to trafny wybór). Usamodzielniła się, a przy okazji nabrała pewności siebie. To z kolei przełożyło się na większą pracowitość, koncentrację i lepsze wyniki. Bardziej zmotywowana, coraz silniejsza fizycznie i solidniej serwująca Agnieszka wygrała od tego czasu cztery turnieje: Stanford, Tokio, Pekin i Dubaj (impreza w stolicy Chin miała zbliżoną rangę do Miami - czek za zwycięstwo to ponad 700 tys. dol.). Zaczęła ogrywać tenisistki z czołówki, m.in. Zwonariewą, Woźniacką, Petković. Przestała miewać głupie wpadki. W tym sezonie odniosła 25 zwycięstw, przegrała cztery spotkania, wszystkie z liderką rankingu Wiktorią Azarenką. W Miami zanosiło się na ich piątą konfrontację, ale niespodziewanie Białorusinkę ograła Marion Bartoli (WTA 7).

Dawaj, Aggie!

Dla Radwańskiej był to prezent podwójny, bo z żadną inną rywalką nie ma tak dobrego bilansu jak z Francuzką. W piątek ograła ją w półfinale 6:4, 6:2, odnosząc siódme zwycięstwo. Z równowagi nie wytrąciła jej nawet awaria oświetlenia, gdy na 20 minut zapadły ciemności i trzeba było iść do szatni. "Radwańska magiczna. Genialnie przewiduje, co zrobi przeciwniczka" - napisała na Twitterze Rennae Stubbs, była australijska tenisistka.

Zagraniczni eksperci zachwycają się Agnieszką, bo jej tenis jest pozbawiony wielkich mięśni i groźnych krzyków, za to ma dużo wyczucia i inteligencji. Mecze z jej udziałem ogląda się z przyjemnością. Polkę doceniają też fani. Wchodząc na zagraniczne fora internetowe przed finałem z Szarapową, można było przeczytać: "Dawaj, Aggie! Mam już dość tych wrzasków i bezmyślnych petard Szarapowej. Musisz wygrać!".

Ale o zwycięstwo łatwo nie będzie. Szarapowa (WTA 2) to nie tylko marketingowa królowa tenisa zarabiająca rocznie na kontraktach sponsorskich 25 mln dol. (z kortu nie podnosi nawet 10 proc. tego). To także najbardziej utytułowana obecnie zawodniczka w czołówce - zwyciężczyni 24 turniejów, trzech Szlemów. Jest też Rosjanka wyjątkowo niewygodną rywalką dla drobnej i niższej o 16 cm Polki (Rosjanka ma aż 188 cm). To królowa jednego strzału - uderza często tak mocno, że po drugiej stronie siatki nie ma czego zbierać. - Agresja to mój żywioł, w długie wymiany bawić się nie zamierzam - stwierdziła.

Radwańska na początku kariery - z zaskoczenia - jedyny raz pokonała Rosjankę. Zwycięstwo było efektowne, bo w Nowym Jorku, Maria broniła w 2007 r. tytułu US Open. Szarapową zabolało, ale wyciągnęła wnioski i nauczyła się z Radwańską grać jak nikt inny. Od tamtej pory pokonała ją sześciokrotnie. Zazwyczaj zdmuchiwała delikatną Polkę z kortu. Ostatnio - w maju 2011 r. w Paryżu.

Czy nowa, silniejsza wersja Radwańskiej zdoła pokonać Szarapową?

Klucz ma Szarapowa?

- W kobiecym tenisie każdy pojedynek to inna historia. Raz gra się pewnie, innego dnia pewność uderzeń zupełnie się traci. Nic nie jest przesądzone - mówi "Gazecie Wyborczej" i Sport.pl Tomasz Wiktorowski, trener Polki. - Agnieszka broni się dobrze, jest w stanie przetrzymać mocne ataki. Jeśli odegra ostro pod linię, a nie w środek kortu, albo zaryzykuje wzdłuż linii, to otworzy się szansa. Jasne, pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Agnieszka nie założy szpilek, żeby być wyższa, nie napompuje mięśni, żeby być mocniejsza. Granice są, ale w ich ramach się rozwinęła. Ewidentnie lepiej serwuje, umie grać wymiany mocną piłką, dokłada winnery - podkreśla Wiktorowski.

- Szarapowa jest niewygoda, bo bije mocno. Jest też niezwykle odporna psychicznie. Tylko Monica Seles miała tak znakomitą siłę wewnętrzną - podkreśla Wojciech Fibak. - Celem Szarapowej będzie atak returnem drugiego serwisu Agnieszki. Będzie chciała wybić ją z rytmu, sprawić, żeby poczuła się zagubiona. Tego samego próbowała w ćwierćfinale Venus Williams, ale nie była w stanie biegać i dobrze serwować. Szarapową nic nie boli, w półfinale pokazała, że jest w formie. Za Rosjanką przemawia też taki szczegół, że ostatni mecz zagrała w dzień, czyli w warunkach finału [który będzie o 12.30 lokalnego czasu], a Agnieszka - wieczorem. Temperatura i różnica w wilgotności sprawiają, że piłki odbijają się inaczej. Mimo wszystko szanse oceniam na pół na pół. Klucz do zwycięstwa jest jednak w rękach Szarapowej. Wszystko zależy od tego, czy będzie trafiać - dodaje Fibak.

- Wierzę w Agnieszkę. Jest w niesamowitym gazie - mówi Paweł Ostrowski, były trener Marty Domachowskiej i Angelique Kerber. - Rozpędzona, pewna siebie, doskonale umie wybijać z rytmu. Poprawiła szybkość piłki, dzięki czemu potrafi płynniej przechodzić do ataku. Szarapowa musi zagrać na maksa, żeby ograć taką dobrą Agnieszkę. Jeśli tylko się trochę rozchwieje, Isia wykorzysta szansę - dodaje Ostrowski.

Bukmacherzy stawiają na Szarapową, ale nieznacznie - 1,6 do 2,2.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.