Agnieszka Radwańska rośnie powoli

Po raz piąty przegrała batalię o półfinał Wielkiego Szlema. - Wciąż jest za słaba fizycznie i w ważnych chwilach boi się atakować - analizują zagraniczni fachowcy. - Zrobiła postęp. Tak drobna i lekka dziewczyna rozwija się wolniej. Zmierzamy w dobrym kierunku - przekonuje jej trener

Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?

Trzecia w światowym rankingu Viktoria Azarenka pokonała we wtorek Agnieszkę Radwańską (nr 8) w ćwierćfinale Australian Open 6:7 (0-7), 6:0, 6:2. Polka po raz pierwszy na tym etapie wielkoszlemowego turnieju umiała ugrać choć seta, ale znów - jak w Wimbledonie (2008-09) i poprzednich edycjach AO (2008, 2011) - to rywalka cieszyła się z awansu.

Radwańska od poniedziałku będzie szóstą rakieta świata, ale też najwyżej notowaną tenisistką, która nigdy nie przebiła się do półfinału Szlema.

Nadzieja tym razem była spora, bo Polka w pierwszym secie umiała neutralizować silniejszą fizycznie przeciwniczkę. Wybijała ją z rytmu ostrymi piłkami po liniach, wytrzymywała wymiany, po korcie poruszała się z dużą prędkością, potrafiła zaatakować czy zaskoczyć dropszotem. Azarenka - m.in. triumfatorka imprezy w Miami i półfinalistka Wimbledonu - przez wielu ekspertów wymieniana jako główna obok Petry Kvitovej faworytka w Melbourne sprawiała wrażenie zdenerwowanej, myliła się często, pomagała Radwańskiej. W drugiej partii wszystko się jednak zmieniło, bo Białorusinka zaczęła lepiej planować akcje, uderzała staranniej i wciąż tak samo mocno. To wystarczyło, by odwrócić los meczu, bo Polka silnym uderzeniom przeciwstawić się nie umiała. Walczyła bez przekonania. Niemal wszystkie kluczowe piłki wygrywała znacznie lepsza w ofensywie Azarenka.

Klątwa Navratilovej nad Radwańską? Za słaba fizycznie na Wielkiego Szlema?

Zachwyca techniką

- Vika w drugim secie zagrała solidniej, agresywniej. Mecz był jednak zacięty - stwierdziła po porażce Radwańska. W Melbourne zarobiła 234 tys. dol. australijskich (ok. 800 tys. zł).

Gdy prowadziła, na Twitterze wychwalali ją eksperci i gwiazdy sprzed lat. "Radwańska jest jak powiew świeżego powietrza, ma różnorodny technicznie tenis, a do tego nie krzyczy" - pisał Mats Wilander, siedmiokrotny triumfator Szlemów. Hałasowała wyłącznie Azarenka - australijska stacja Channel 7 zmierzyła, że jęczała z mocą 92 decybeli! "Zawsze chętnie oglądam Radwańską, gra podobnie do Martiny Hingis. Niezbyt dużo siły, ale sprytnie" - entuzjazmował się Brad Gilbert, były trener Andre Agassiego, który pisał o Radwańskiej, że to jego "ulubiona tenisistka". "Bez względu na to, jak skończy się mecz, muszę przyznać, że Radwańska jest najlepszą profesorką tenisa w WTA Tour" - zachwycał się Miguel Seabra, dziennikarz portugalskiego Eurosportu, a Matt Cronin z Tennis.com dodawał: "Od dawna powtarzałem, że może sprawić niespodziankę. Azarenka wcale nie ma łatwej drogi do półfinału".

Choć eksperci jak zwykle sławili inteligentny i techniczny styl Radwańskiej, zwycięstwa znów się nie doczekali. "Chwaliłem Agnieszkę, ale nie widzę agresywnego forhendu, nie widzę ataków przy siatce. Vika chce wygrać bardziej. Jej motywacja jest lepiej widoczna" - podsumował Seabra. "Wszystko w tym meczu zależy od Azarenki. Jeśli ona gra źle, Radwańska przeważa. Jeśli dobrze, prowadzi" - pisała większość zagranicznych dziennikarzy. Cronin z Tennis.com analizował: "Radwańska przegrywa ważne mecze, bo nie ufa w nich swojemu forhendowi i za mało atakuje przy siatce, wciąż ma też zbyt słaby drugi serwis".

Australian Open. Fibak: było blisko historycznego półfinału, ale Azarenka zbyt mocna i precyzyjna dla Agnieszki

Gra zbyt pasywnie

- Radwańska zawsze w kluczowym meczu w Szlemie gra zbyt pasywnie, nie ma też mocnego uderzenia, którym mogłaby go rozstrzygnąć - analizowała już podczas wrześniowego US Open Martina Navratilova.

Czy coś się zatem zmienia? Wygrany set podpowiada, że tak. Walki na pewno było więcej niż przed laty w ćwierćfinałach z Sereną czy Venus Williams w Wimbledonie albo z Hantuchovą w Melbourne w 2008 r., gdy Agnieszka z trudem wygrywała pojedyncze gemy. Wydaje się jednak, że pod względem siły uderzeń i - przede wszystkim - ofensywnego nastawienia Radwańska wciąż wali głową w mur.

- Za rzadko grała po linii, jesienią albo tutaj w poprzednich meczach, częściej "zabijała" piłkę. Dziś ewidentnie zagrała zbyt pasywnie. Nie umiem na gorąco ocenić, co o tym zdecydowało. Być może Agnieszka nieco jednak osłabła fizycznie. Od drugiego seta była o jeden, dwa kroki wolniejsza od Białorusinki, która umiała przyśpieszyć. Kiedy obie grały kilkanaście dni temu w Sydney, wszystko przebiegało identycznie - powiedział "Gazecie" Tomasz Wiktorowski, trener Radwańskiej.

Z fundamentalnymi deklaracjami w stylu Navratilovej się jednak nie zgadza. - Uważam, że Agnieszka nie stoi w miejscu. Jeszcze niedawno wyśmiewali nas, gdy jej ojciec Robert i ja mówiliśmy, że stać ją na jeszcze wyższe miejsce w rankingu. A już skoczyła z ósmego na szóste. Agnieszka jest delikatna, najlżejsza w Top 10. Później dojrzewa, wolniej się rozwija. Ciągle jednak wzmacnia się fizycznie, poprawia serwis, pokazuje, że umie grać ofensywniej. Na dziesięć meczów z Azarenką wygra dziś trzy, wciąż za dużo dzieli je w przygotowaniu fizycznym. Ale za jakiś czas wygra już cztery mecze, potem pięć. Jeśli dojdziemy do fifty-fifty, Agnieszka będzie w stanie rywalizować także z innymi najsilniejszymi fizycznie dziewczynami w czołówce - Kvitovą, Szarapową. Do tego trzeba dążyć - dodaje Wiktorowski. - Jestem pewien, że bariera półfinału w końcu pęknie. Jeśli nie w Wimbledonie, to w US Open albo za rok w Australii. Agnieszka w marcu skończy 23 lata, ma czas - zakończył szkoleniowiec.

- Gdyby Agnieszka była silna fizycznie, już dziś mielibyśmy najlepszą tenisistkę świata. To, że jest delikatna, raczej się nie zmieni, z silnymi dziewczynami zawsze będzie miała pewien problem. Takie mecze będą w dużej mierze zależały od ich błędów. Ale Martina Hingis, czy Lleyton Hewitt pokazali, że bez dominującej siły na korcie można wygrywać Szlemy. Agnieszka też da radę. Brakuje już niewiele. Ostatnio przegrywa niemal wyłącznie z pierwszą piątką na świecie. Kiedyś tak nie było. Rozwija się - mówi Wojciech Fibak, czterokrotny ćwierćfinalista singlowych Szlemów z lat 70. i 80.

W czwartek Radwańska leci do Krakowa, ale za chwilę znów wyjeżdża na mecze Fed Cup w Izraelu. W lutym wystąpi w Dubaju i Dausze. Na razie nie wiadomo, czy w tych turniejach będzie jej towarzyszył Wiktorowski. Agnieszka miała dopiero z nim na ten temat rozmawiać.

Kolejna próba ataku na pierwszy w zawodowym tenisie polski singlowy półfinał Wielkiego Szlema w maju na Roland Garros w Paryżu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.