Trawa uniesie Jerzego Janowicza?

Polak awansował do ćwierćfinału turnieju w Halle. O półfinał powalczy w piątek w Niemczech z Japończykiem Kei Nishikorim, piątym tenisistą świata. Tak dobrze sezonu na trawie Janowicz nie zaczął nigdy. Początek relacji na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live o 13:30.

W II rundzie Janowicz pokonał Kolumbijczyka Alejandro Fallę 6:2, 5:7, 6:2 i dotarł po raz drugi w tym sezonie do ćwierćfinału imprezy ATP - pierwszy raz był w lutym w Montpellier, gdzie doszedł do finału.

Dziesięć dni przed rozpoczęciem Wimbledonu forma Janowicza zaczęła się poprawiać. Do tego, co oglądaliśmy w Londynie dwa lata temu, gdy sensacyjnie sięgnął półfinału, droga daleka, ale biorąc pod uwagę przeciętne w wykonaniu Polaka ostatnie miesiące, widać pewien postęp.

Po pierwsze, Janowicz (ATP 51) zaczął znów wykorzystywać przewagę serwisu. Trawa, gdzie kozioł piłki jest niższy niż na betonie i mączce, wyraźnie mu służy. Z Fallą, nie licząc jednej zapaści pod koniec drugiego seta, mierzący 204 cm Janowicz serwował pewnie i skutecznie (6 asów, 72 proc. wygranych piłek po pierwszym podaniu). Największą odmianę widać jednak w dłuższych wymianach - Polak, choć wciąż gra momentami bardzo ryzykownie, przestał je notorycznie przegrywać. Z leworęcznym Kolumbijczykiem, który kilka lat temu postraszył w Wimbledonie Rogera Federera (prowadził 2-1 w setach, przegrał 2-3), wygrał efektownie sporo pojedynków biegowych. Właśnie regularności, umiejętności przetrzymania kilku piłek i przygotowania ofensywnej akcji ostatnio najbardziej brakowało Polakowi.

Janowicz, niezmiennie pracujący z fińskim trenerem Kimem Tiilikainenem, który oglądał czwartkowe zwycięstwo z trybun, jeszcze nigdy nie zaczął tak dobrze sezonu na trawie. Przed rokiem i dwa lata temu odpadał w Halle już w pierwszym meczu. W 2013 r. - z Bośniakiem z trzeciej setki rankingu, a w 2014 r. - z Francuzem z drugiej setki. Teraz wygrał już dwa spotkania w Halle, a wcześniej także jedno w Stuttgarcie.

Nie wolno jednak zapominać, że w lepszym bilansie Polakowi pomagają również nowe okoliczności - w tym roku po raz pierwszy przerwa między Rolandem Garrosem a Wimbledonem wynosi trzy, a nie dwa tygodnie. Jest więc czas, by zagrać nie w jednym, ale w dwóch turniejach.

Drugim czynnikiem zmuszającym do zachowania ostrożności w ocenie formy Janowicza jest klasa pokonanych przez niego rywali. W Stuttgarcie rozprawił się z urodzonym na Jamajce Niemcem Dustinem Brownem (ATP 114), który chodził do siatki jak szalony i łatwo go było mijać. W Halle ograł najpierw Urugwajczyka Pablo Cuevasa (ATP 23), specjalistę raczej od gry na mączce niż na trawie, a potem - Fallę (ATP 147), który do turnieju przedarł się z kwalifikacji, ale w tym roku spisywał się przeciętnie. Gdy po drugiej stronie siatki pojawił się raz rywal solidniejszy i potrafiący grać na trawie - Niemiec Philipp Kohlschreiber (ATP 31) w II rundzie w Stuttgarcie - Janowicz przegrał (4:6, 4:6), bo nie był w stanie utrzymać regularności uderzeń na poziomie rywala.

W piątek czeka go jeszcze trudniejszy test - o półfinał turnieju z pulą nagród 1,7 mln euro powalczy z Kei Nishikorim, finalistą zeszłorocznego US Open, piątym zawodnikiem rankingu ATP. Japończyk nie serwuje i nie uderza tak mocno jak Janowicz, ale nadrabia szybkością poruszania się, precyzją ataków i doskonałą techniką. Polak w ostatnich dwóch latach tylko raz pokonał gracza z czołowej dziesiątki rankingu, latem 2014 w Cincinnati Grigora Dimitrowa.

Agnieszka Radwańska w tym tygodniu nie gra, przygotowuje się do występu w Eastbourne, ostatniego sprawdzianu przed Wimbledonem. Nieźle radzi sobie druga z Polek, też pewna występu w Londynie bez eliminacji. Magda Linette awansowała w czwartek do ćwierćfinału turnieju ITF w Ilkley w Anglii (pula nagród 50 tys. dol.) po zwycięstwie 6:3, 6:2 nad Luksiką Kumkhum z Tajlandii.

źródło: Okazje.info

Czy wierzysz, że Jerzy Janowicz osiągnie pierwszą dziesiątkę rankingu ATP?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.