Turniej Czterech Skoczni. Pierwszy trener Stocha: Dziękujmy za to, co mamy. Małysz odszedł

- Kamil jeszcze nie jest regularny, mimo to liczę, że będzie coraz lepszy i wkręci się do pierwszej ?szóstki?. Może ktoś powie, że to mało, bo po Oberstdorfie Stoch już nie walczy o najwyższą stawkę, ale dziękujmy za to, co mamy. Adam Małysz już odszedł - mówi były trener Kamila Stocha, Stanisław Trebunia-Tutka.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Łukasz Jachimiak: Kamil Stoch najlepszy w serii próbnej, na półmetku zawodów piąty z dużą szansą na podium, a ostatecznie dopiero 13. Jest pan rozczarowany finałowym skokiem swojego wychowanka?

Stanisław Trebunia-Tutka: Nasi chłopcy dochodzą do formy po słabym początku sezonu, Kamil potrafi skoczyć bardzo dobrze, ale to jeszcze nie "to". Wszyscy wokół niego mówią, że już jest w swojej najwyższej formie, a prawda jest taka, że jeszcze musi szukać stabilizacji. W drugiej serii wyraźnie przejechał próg, nie odbił się, przez to brakowało wysokości i odległości.

Można go tłumaczyć gorszymi warunkami od tych, w jakich skakało wielu jego rywali? Kamil leciał z wiatrem pod narty wiejącym z siłą 0,46 m/s, a taki Tom Hilde miał aż 1,55 m/s.

- Warunki Kamil miał w sumie niezłe, choć tak naprawdę na podstawie dostępnych danych trudno wszystko ocenić, bo jak na skoczni często się pogoda zmienia, to podmuchy z boku raz są uznawane za korzystne, raz za niekorzystne i wyciągana średnia niewiele mówi. Ale generalnie Kamil zepsuł skok, niestety.

13. miejsce nie może cieszyć, zwłaszcza że po pierwszym konkursie Turnieju Czterech Skoczni do najlepszego Andersa Jacobsena Stoch traci aż 44,3 pkt.

- Za dużo się mówiło, że Kamil jest już w świetnej formie. Nie chcę krytykować prezesa Apoloniusza Tajnera, bo on zawsze chce, żeby było dobrze i nastawia siebie i nas, że tak będzie. Ale dobrych zawodników jest dużo, wielu już swoją formę ustabilizowało, a Kamil jeszcze nie.

Na Turnieju Czterech Skoczni o stabilizację będzie mu trudno, bo w najbliższych dniach czeka go więcej podróży niż treningów.

- Brak spokojnych zajęć to duży problem, cieszyć się trzeba, jak uda się oddać dwa skoki treningowe dziennie. I każdy skok trzeba wykorzystać maksymalnie. Widzę, że Kamilowi już niewiele trzeba, żeby skakał swoje. Tu wystarczy poprawić się na progu o ułamek sekundy, lepiej się skoncentrować, żeby nie przegapić odpowiedniego momentu. Kamilek na razie jeszcze taki jest troszkę na to wszystko nieodporny, ale powinno być lepiej.

Dlatego, że Stoch ma już za sobą konkurs na najtrudniejszym dla niego obiekcie w całym TCS?

- Skocznia w Oberstdorfie nigdy mu nie podchodziła, teraz powinno mu się skakać łatwiej. Szkoda tylko, że ma tak dużą stratę. O zwycięstwie już nawet nie myślę, ale i o podium będzie trudno, bo 26,5 punktu straty do trzeciego Severina Freunda to sporo. Zwłaszcza że ci najlepsi skaczą równo. U nich forma jest wysoka, wpadek raczej nie będą zaliczać. Trudno, teraz liczę, że Kamil po prostu będzie bardzo dobry w trzech następnych konkursach.

Wierzy pan, że wystrzeli jak Jacobsen? W ostatnich zawodach przed TCS, w Engelbergu, Norweg zajął 27. i 25. miejsce, a w Oberstdorfie wygrał treningi, był drugi w kwalifikacjach i w konkursie odleciał wszystkim.

- Widać, że jest w gazie, z obniżonej belki skoczył swoje, bo świetnie dojechał do progu. W ogóle wszyscy osiągają bardzo duże szybkości, a Kamil, niestety, nie. To jest chyba największy problem. Jacobsen startował z belki numer 16 i miał prędkość 92,1 km, a Kamil ruszał z belki 19. i był szybszy tylko o 0,5 km. Tu powinna być duża różnica. Stoch jeździ źle i cała reszta naszej kadry też jeździ źle. Nie można mówić, że to jest kwestia doboru nart albo ich smarowania. Tylko od zawodnika zależy ta prędkość. To trzeba ćwiczyć, zmieniać pozycję dojazdową. Na rozbiegu trzeba się poprawić. Może w Garmisch-Partenkirchen nasi coś wymyślą. Wierzę, że Kamil zrobi nam noworoczną niespodziankę.

Podejmie się pan wytypowania zwycięzcy 61. TCS już teraz?

- Widzę, że Austriacy nie są w takiej formie, do jakiej przyzwyczaili. Thomas Morgenstern nic nie skoczył [zajął 40. miejsce], Andreas Kofler nie zachwycił, Schlierenzauer, choć był drugi, też nie spisał się nadzwyczajnie. Widać, że lepsi są Norwegowie i Niemcy. Jacobsen może do końca być najlepszy, ale może też wyskoczyć któryś z jego kolegów. Jest z ośmiu zawodników, których stać na wygrywanie. Więcej powiedziałbym, gdyby pod koniec nie zmieniano ciągle belki startowej. Gdyby wszyscy skakali z tej samej, łatwiej byłoby to ocenić.

Proszę powiedzieć szczerze - w gronie skoczków, których stać na wygrywanie, widzi pan Stocha?

- Myślę, że tak, ale on jeszcze nie jest regularny. Mimo to liczę, że będzie coraz lepszy i wkręci się do pierwszej "szóstki". Zawsze mówię to, co myślę, nie jestem prezesem albo trenerem kadry, więc mogę sobie na to pozwolić. Początek sezonu Kamil miał ciężki, w Engelbergu już był bardzo dobry, ale tylko pierwszego dnia. Jeszcze skacze w kratkę, ale wkrótce powinien się ustabilizować. Szósty Ammann wyprzedza Kamila o 16 punktów. To jest do odrobienia. Pewnie, że trzeba trochę szczęścia, bo teraz nawet leciutki podmuch wiatru skraca albo wydłuża każdy skok o trzy-cztery metry, ale "szóstka" dla Kamila może być. Może ktoś powie, że to mało, bo po Oberstdorfie Stoch już nie walczy o najwyższą stawkę, ale dziękujmy za to, co mamy. Adam Małysz już nam odszedł.

Stoch sam mówi, że chce osiągać podobne sukcesy. Zapowiada, że na mistrzostwach świata, które odbędą się na przełomie lutego i marca w Val di Fiemme będzie walczył o medale.

- Dobrze, że zaraz po Turnieju Czterech Skoczni będą konkursy w Wiśle i w Zakopanem. Tam Kamil będzie miał okazję wejść na najwyższy poziom, bo skocznia w Wiśle naprawdę mu leży, w Zakopanem zresztą też, już tam w Pucharze Świata wygrywał. Z drugiej strony jak ktoś jest dobry, to wszędzie mu idzie. Ale na to trzeba być wybitnym. Jak Małysz w 49. TCS. Wtedy skakał jak nikt nigdy. Zresztą, później wiele razy też. Nawet Ammann mówił, że Adam to człowiek nie z tej ziemi. Dla niego często nie liczyło się, czy wiatr wieje z przodu, z tyłu, z boku, on i tak przelatywał przez ten wiatr. W trudnych warunkach strasznie ważne jest, jak zawodnik sobie radzi nad bulą. Jak nad nią wytraca się szybkość, to się nie odlatuje, nie ma szans. Adam był szybki, zdecydowany, u Kamila nie ma tego kopa, on nad bulą nie przelatuje tak szybko, jest bardziej techniczny.

Za technikę Stoch nie jest specjalnie nagradzany. Pierwszy skok w Oberstdorfie miał bardzo dobry, a od sędziów dostał tylko 54 pkt.

- Strasznie nisko go oceniają. Za ten skok powinien dostać po 19 punktów, wspaniale wylądował, palcem nie kiwnął, a dostał po 18 punktów. Mało tego, Francuz dał mu notę 17,5 pkt, która odpadła. Nie wiem, co to za ekspert. Chyba człowiek, którego wzięli spod wieży Eiffla. Kamil nie ma takiej werwy na progu i pewnie dlatego sędziowie go tak źle postrzegają. Ale myślę, że jak zacznie skakać równo i na dobre wróci do czołówki, to będą musieli do oceniania Kamila podchodzić poważniej.

Co, gdzie, kiedy? Wszystko o Turnieju Czterech Skoczni

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.