Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony
Stanisław Trebunia-Tutka: Nasi chłopcy dochodzą do formy po słabym początku sezonu, Kamil potrafi skoczyć bardzo dobrze, ale to jeszcze nie "to". Wszyscy wokół niego mówią, że już jest w swojej najwyższej formie, a prawda jest taka, że jeszcze musi szukać stabilizacji. W drugiej serii wyraźnie przejechał próg, nie odbił się, przez to brakowało wysokości i odległości.
- Warunki Kamil miał w sumie niezłe, choć tak naprawdę na podstawie dostępnych danych trudno wszystko ocenić, bo jak na skoczni często się pogoda zmienia, to podmuchy z boku raz są uznawane za korzystne, raz za niekorzystne i wyciągana średnia niewiele mówi. Ale generalnie Kamil zepsuł skok, niestety.
- Za dużo się mówiło, że Kamil jest już w świetnej formie. Nie chcę krytykować prezesa Apoloniusza Tajnera, bo on zawsze chce, żeby było dobrze i nastawia siebie i nas, że tak będzie. Ale dobrych zawodników jest dużo, wielu już swoją formę ustabilizowało, a Kamil jeszcze nie.
- Brak spokojnych zajęć to duży problem, cieszyć się trzeba, jak uda się oddać dwa skoki treningowe dziennie. I każdy skok trzeba wykorzystać maksymalnie. Widzę, że Kamilowi już niewiele trzeba, żeby skakał swoje. Tu wystarczy poprawić się na progu o ułamek sekundy, lepiej się skoncentrować, żeby nie przegapić odpowiedniego momentu. Kamilek na razie jeszcze taki jest troszkę na to wszystko nieodporny, ale powinno być lepiej.
- Skocznia w Oberstdorfie nigdy mu nie podchodziła, teraz powinno mu się skakać łatwiej. Szkoda tylko, że ma tak dużą stratę. O zwycięstwie już nawet nie myślę, ale i o podium będzie trudno, bo 26,5 punktu straty do trzeciego Severina Freunda to sporo. Zwłaszcza że ci najlepsi skaczą równo. U nich forma jest wysoka, wpadek raczej nie będą zaliczać. Trudno, teraz liczę, że Kamil po prostu będzie bardzo dobry w trzech następnych konkursach.
- Widać, że jest w gazie, z obniżonej belki skoczył swoje, bo świetnie dojechał do progu. W ogóle wszyscy osiągają bardzo duże szybkości, a Kamil, niestety, nie. To jest chyba największy problem. Jacobsen startował z belki numer 16 i miał prędkość 92,1 km, a Kamil ruszał z belki 19. i był szybszy tylko o 0,5 km. Tu powinna być duża różnica. Stoch jeździ źle i cała reszta naszej kadry też jeździ źle. Nie można mówić, że to jest kwestia doboru nart albo ich smarowania. Tylko od zawodnika zależy ta prędkość. To trzeba ćwiczyć, zmieniać pozycję dojazdową. Na rozbiegu trzeba się poprawić. Może w Garmisch-Partenkirchen nasi coś wymyślą. Wierzę, że Kamil zrobi nam noworoczną niespodziankę.
- Widzę, że Austriacy nie są w takiej formie, do jakiej przyzwyczaili. Thomas Morgenstern nic nie skoczył [zajął 40. miejsce], Andreas Kofler nie zachwycił, Schlierenzauer, choć był drugi, też nie spisał się nadzwyczajnie. Widać, że lepsi są Norwegowie i Niemcy. Jacobsen może do końca być najlepszy, ale może też wyskoczyć któryś z jego kolegów. Jest z ośmiu zawodników, których stać na wygrywanie. Więcej powiedziałbym, gdyby pod koniec nie zmieniano ciągle belki startowej. Gdyby wszyscy skakali z tej samej, łatwiej byłoby to ocenić.
- Myślę, że tak, ale on jeszcze nie jest regularny. Mimo to liczę, że będzie coraz lepszy i wkręci się do pierwszej "szóstki". Zawsze mówię to, co myślę, nie jestem prezesem albo trenerem kadry, więc mogę sobie na to pozwolić. Początek sezonu Kamil miał ciężki, w Engelbergu już był bardzo dobry, ale tylko pierwszego dnia. Jeszcze skacze w kratkę, ale wkrótce powinien się ustabilizować. Szósty Ammann wyprzedza Kamila o 16 punktów. To jest do odrobienia. Pewnie, że trzeba trochę szczęścia, bo teraz nawet leciutki podmuch wiatru skraca albo wydłuża każdy skok o trzy-cztery metry, ale "szóstka" dla Kamila może być. Może ktoś powie, że to mało, bo po Oberstdorfie Stoch już nie walczy o najwyższą stawkę, ale dziękujmy za to, co mamy. Adam Małysz już nam odszedł.
- Dobrze, że zaraz po Turnieju Czterech Skoczni będą konkursy w Wiśle i w Zakopanem. Tam Kamil będzie miał okazję wejść na najwyższy poziom, bo skocznia w Wiśle naprawdę mu leży, w Zakopanem zresztą też, już tam w Pucharze Świata wygrywał. Z drugiej strony jak ktoś jest dobry, to wszędzie mu idzie. Ale na to trzeba być wybitnym. Jak Małysz w 49. TCS. Wtedy skakał jak nikt nigdy. Zresztą, później wiele razy też. Nawet Ammann mówił, że Adam to człowiek nie z tej ziemi. Dla niego często nie liczyło się, czy wiatr wieje z przodu, z tyłu, z boku, on i tak przelatywał przez ten wiatr. W trudnych warunkach strasznie ważne jest, jak zawodnik sobie radzi nad bulą. Jak nad nią wytraca się szybkość, to się nie odlatuje, nie ma szans. Adam był szybki, zdecydowany, u Kamila nie ma tego kopa, on nad bulą nie przelatuje tak szybko, jest bardziej techniczny.
- Strasznie nisko go oceniają. Za ten skok powinien dostać po 19 punktów, wspaniale wylądował, palcem nie kiwnął, a dostał po 18 punktów. Mało tego, Francuz dał mu notę 17,5 pkt, która odpadła. Nie wiem, co to za ekspert. Chyba człowiek, którego wzięli spod wieży Eiffla. Kamil nie ma takiej werwy na progu i pewnie dlatego sędziowie go tak źle postrzegają. Ale myślę, że jak zacznie skakać równo i na dobre wróci do czołówki, to będą musieli do oceniania Kamila podchodzić poważniej.