Skoki narciarskie. Kamil Stoch wraca na skocznię

Po dwóch tygodniach przerwy i kilku spokojnych treningach najlepszy polski skoczek znów wystartuje w Pucharze Świata. W piątek o godz. 14 kwalifikacje do konkursu w Engelbergu. Transmisja o 14 w Eurosporcie, konkursy w sobotę i niedzielę.

O fatalnym występie w Kuusamo, gdzie drużyna zajęła ostatnie, 11. miejsce w konkursie drużynowym, nikt w polskiej ekipie nie chce już pamiętać. - Patrzymy przed siebie, w Szwajcarii wszystko powinno wrócić do normy - przekonuje Łukasz Kruczek, trener kadry.

Kruczek z Kamilem Stochem i Piotrem Żyłą, czyli dwoma najstarszymi zawodnikami drużyny, pojechali na kilka dni do austriackiego Ramsau, by na małej skoczni wyprostować błędy. - Kamil z Piotrem zaczęli skakać na dobrym poziomie. Byliśmy w Ramsau po to, by zwiększyć powtarzalność dobrych skoków, i to się udało - twierdzi Kruczek. W niedzielę trener i zawodnicy byli już w Polsce, a we wtorek trenowali na Wielkiej Krokwi. - Trening w Zakopanem pokazał, że udane próby z małej skoczni w Ramsau zawodnicy przenieśli na duży obiekt - dodaje trener kadry. - W środę zespół miał trening motoryczny, w czwartek podróżowaliśmy, a kolejne skoki dopiero w piątek w Engelbergu.

W kadrze znalazł się m.in. 18-letni Klemens Murańka, który w poprzedni weekend dwa razy zajął drugie miejsce w Pucharze Kontynentalnym w Ałmatach. W poprzednim sezonie Klimek wywalczył 26 punktów PŚ. - Zawodnik, który staje na podium w Pucharze Kontynentalnym, zwykle zdobywa punkty w PŚ, ale podstawą do tego zawsze są dobre skoki - mówi Kruczek. Oprócz Murańki, Stocha i Żyły w Engelbergu wystąpią także Dawid Kubacki, Maciej Kot i Krzysztof Miętus.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.