-
-
-
-
-
-
Agnieszka grała słabiej niż z Errani, ale warto podkreślić, że Lepczenko grała też niczego sobie, co podkreślali także komentatorzy brytyjskiego Eurosportu.
Widać było, na ile sprawdzają się słowa Fibaka, że Amerykanka jest już szczęśliwa, że dotarła tak daleko i jej to wystarczy. Warwara wyszła najwyraźniej na kort w diametralnie innym nastawieniu: "Skoro już tu jestem i gram najlepiej w życiu, to dam z siebie wszystko, żeby dojść jeszcze dalej." I faktycznie dała z siebie na tyle dużo, że nie starczyło na ostatni gem 2. seta.
Niestety znów niechlubną rolę odegrała nawierzchnia, która zdawała się być coraz bardziej nierówna w miarę trwania meczu. Niemało do życzenia pozostawiało sędziowanie.
Agnieszka w pierwszym secie trochę trzymała się za plecy, ale w drugim już tego nie widziałem, choć wygląda albo na trochę obolałą, albo zmęczoną. Grała po prostu *wystarczająco* dobrze, a z Lepczenko (podobnie jak z innymi leworęcznymi tenisistkami) nigdy nie grało się jej najłatwiej. -
-
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
ukos
Oceniono 4 razy -2
Na portalu od wczoraj pojawiają się zagadkowe informacje, że Radwańska miała kilka piłek meczowych, ale nie skończyło się na ostatniej. Poprzednio miała trzy piłki meczowe i już pierwszą wykorzystała, czyli wygrała, bo wygrana piłka meczowa kończy mecz. Co to jednak znaczy w takim razie, że miała jeszcze dwie piłki meczowe? Dzisiaj też zdaniem sprawozdawcy miała trzy piłki meczowe i tym razem wykorzystała drugą, zatem trzeciej nie powinno być, ajednak jakimś cudem była. Ktoś to rozumie?