Pewny gry od początku jest tylko obrońca Łukasz Piszczek. Kreatywność Błaszczykowskiego i skuteczność Lewandowskiego może być jednak niezbędna. Werder, jeszcze niedawno zespół z najbardziej dziurawą defensywą w Bundeslidze, w ostatnich spotkaniach w swoim polu karnym jest niezwykle pewny. Trzy mecze skończył bez straty bramki.
Dla lidera z Dortmundu to mecz o rekord. Jeśli wygra dwa ostatnie spotkania do końca roku, przebije historyczne osiągnięcie Bayernu Monachium, który zdobył 44 punkty w rundzie jesiennej.
Za to trener Werderu walczy o przetrwanie. Związany z klubem od 38 lat, uważany w mieście za legendę Thomas Schaaf w tym sezonie może czuć się zniechęcony do piłki.
W Werderze uczył się jej od dziecka, później był liderem na boisku i został trenerem młodzieży. Od 11 lat prowadzi pierwszy zespół. To niemiecki rekordzista w wierności barwom.
Miał wielkie chwile. Wygrywał Puchar Niemiec, zdobywał mistrzostwo kraju. W tym sezonie znów chciał walczyć o triumf w Bundeslidze i miał ambitne plany związane z Ligą Mistrzów. Problem w tym, że z tej ostatniej już odpadł, a w Niemczech szanse na sukces zachował tylko teoretyczne. Werder jest dopiero na 10. miejscu w tabeli, do lidera traci 21 punktów.
Schaaf jest pod ogromną presją. W listopadzie kibice skandowali, by z klubu odeszli wszyscy poza bramkarzem Timem Wiesem. To dla uwielbianego dotychczas fachowca było jak policzek, ale oficjalnie Werder zachowuje cierpliwość, a jego szef Klaus Allofs przekonuje, że Schaaf to ciągle najlepszy trener z możliwych. Przyznał jednak w "Kickerze", że pożegnanie z legendarnym szkoleniowcem jest możliwe, bo klubowi trudno będzie funkcjonować rosnącą presją fanów domagających się natychmiastowych zmian.
Nastroje nieznacznie poprawiło pokonanie Interu Mediolan - i media, i działacze podkreślają jednak, że obrońcy tytułu nie wystąpili w najmocniejszym składzie. - To mecz z Borussią będzie prawdziwym testem. To trudniejszy rywal niż Inter - przekonuje Allofs.