"Kolejorz" pręży muskuły

Wzmocniony nowymi piłkarzami Lech Poznań zaimponował pogromem Górnika Zabrze aż 4:0. Gole strzelają nowe nabytki - Sławomir Peszko i Robert Lewandowski

- Taka jest różnica między potencjałem piłkarskim Lecha i Górnika. Dzieli nas przepaść - mówił po meczu trener zabrzan Ryszard Wieczorek.

Początek sparingu w wykonaniu lechitów był piorunujący. Już po 19 min bramkarz Górnika trzy razy wyciągał piłkę z bramki. Lech grał w stylu reprezentacji Niemiec z kończącego się Euro - miał dobrze ułożoną grę w środku pola, która zmuszała rywala do strat. Gdy piłka trafiała do poznaniaków, rozpoczynał się błyskawiczny atak. Po kilku podaniach padał gol. Najpierw Sławomir Peszko wymienił podania z Piotrem Reissem i wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. Dwie kolejne bramki dołożył Robert Lewandowski, który jeszcze kilka tygodni temu ścigał się z Peszką o koronę króla strzelców drugiej ligi. Zdobył ją, przeniósł się do Lecha i nadal strzela. - Między II ligą a ekstraklasą jest różnica, ale w II lidze też grają kluby z wysokimi budżetami i mają zawodników z przeszłością w ekstraklasie - mówił Lewandowski. - Jeszcze nie jestem w formie, ona dopiero nadejdzie, na ligę i na puchary. Dojdzie też szybkość i świeżość - dodał.

Były snajper Znicza Pruszków wypracował jeszcze gola w ostatniej minucie przed przerwą. Po jego podaniu Peszko obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. - Bardzo bym chciał, żeby moja współpraca z Robertem nadal się tak układała - powiedział Peszko i dodał: - Dobrze się czuję w drużynie Lecha, który ma w zespole o wiele lepszych piłkarzy niż ci, którzy grają w drugiej lidze. Przede wszystkim koledzy potrafią dokładnie dograć piłkę, co znacznie ułatwia zdobycie bramki. Staram się robić wszystko, by kibice zbyt długo nie tęsknili za Marcinem Zającem, choć przyznam, że nie chciałbym być do niego porównywany. Chcę mieć swój styl.

Póki co Peszko pasuje do stylu, który Smuda narzucił Lechowi. Piłkarz z Płocka jest szybki, dynamiczny i waleczny, a do tego gra efektownie. Trener Wieczorek nazwał wczoraj Lecha "zespołem klasowym". - Bo słynie ze świetnej organizacji gry w środku pola. My nie umieliśmy się zabezpieczyć, gdy rywal przejmował piłkę i wyprowadzał szybki atak - tłumaczył szkoleniowiec Górnika.

Oczywiście nie wszystko w grze Lecha wyglądało wczoraj rewelacyjnie. W wakacyjnej formie jest na razie Manuel Arboleda, który kilka razy nie poradził sobie z Przemysławem Pitrym. Mimo to wydaje się, że Kolumbijczyk stworzy z Bartoszem Bosackim parę świetnych - jak na ekstraklasę - stoperów. Co ważne, Arboleda stara się kierować grą obronną i często krzyczał po polsku. "Ułaziaj!" i "Choś, choś" - podpowiadał kolegom.

Najwięcej uwag było wczoraj do syna prezesa Lecha - Jacka Kadzińskiego. Kontuzja Marcina Kikuta sprawiła, że Smuda szuka piłkarzy, których mógłby ewentualnie wystawić po prawej stronie obrony (ma tam grać nieobecny wczoraj Grzegorz Wojtkowiak). Padło na napastnika Kadzińskiego. - Jacek, prosto graj, nie kombinuj nic - podpowiadał mu Smuda. A 19-latek, po kilku błędach z początku meczu, zaczął radzić sobie coraz lepiej. Asystował nawet przy drugiej bramce dla Lecha.

W drugiej części mieliśmy okazję zobaczyć m.in. najdroższy przedsezonowy zakup "Kolejorza", Bośniaka Semira Stilicia. Na razie młody pomocnik nie błyszczy, a to głównie dlatego, że... za dużo waży. Poza tym jest wystraszony, zagubiony, nie wie jeszcze, jak zachować się na boisku.

Skład, który Smuda wystawił w drugiej połowie, toczył już z Górnikiem wyrównany bój. Nie rozbijał go jak zestaw piłkarzy z pierwszej połowy. Warto pamiętać, że Górnik ostatnio mocno trenuje. Zabrzańscy piłkarze - w tym dwaj komentatorzy Polsatu, Jerzy Brzęczek i Tomasz Hajto, przyznawali, że w czwartek mieli trzy ciężkie treningi.

W szeregach Lecha zabrakło reprezentantów: Rafał Murawski, Hernan Rengifo i Luis Henriquez, nazywani przez trenera Smudę "turystami", dopiero wrócili z wojaży. Na boisko nie wszedł też trapiony kłopotami rodzinnymi (chorujący ojciec) Henry Quinteros.

Wszyscy oni mają się pokazać w dzisiejszym sparingu z Turem Turek - początek meczu na Bułgarskiej o godz. 12.

Lech Poznań - Górnik Zabrze 4:0 (4:0)

Bramki: 1:0 Peszko (10. min, po podaniu Reissa), 2:0 i 3:0 Lewandowski (16., po podaniu Kadzińskiego i 19., po zagraniu Djurdjevicia), 4:0 Peszko (45., asysta Lewandowskiego)

Lech: Kotorowski (46. Kręt) - Kadziński Ż, Bosacki, Arboleda, Djurdjević Ż - Bandrowski, Injac (46. Scherfchen) - Peszko (46. Białożyt), Reiss (46. Stilić), Cueto (46. Wilk) - Lewandowski (61. Machaj).

Górnik: Pahulyi - Pavlenda (46. Gancarczyk), Hajto (65. Pawelec), Pawelec (46. Smirnovs), Magiera (46. Papeckys) - Malinowski (65. Madejski), Danch, Brzęczek (65. Bajić), Bajić (46. Markowski), Madejski (46. Wodecki) - Pitry (46. Jarka).

Copyright © Agora SA