Nowe przepisy FIS czy spisek przeciw Justynie Kowalczyk?

Wietrzący spisek trener Justyny Kowalczyk powołuje się na nieaktualne przepisy, ale Polski Związek Narciarski mimo to oficjalnie zaprotestował w poniedziałek przeciw przesunięciu Polki z trzeciego na szóste miejsce w niedzielnym sprincie w Davos. - Justyna ewidentnie zabiegła drogę Amerykance, zanim zebrało się jury wiedziałem że to się skończy dyskwalifikacją - mówi Sport.pl trener pozostałych polskich biegaczek Wiesław Cempa.

- Jury popełniło błąd. Justyna stoi Skandynawom z FIS jak ość w gardle - grzmiał w niedzielę trener Aleksander Wierietielny po tym, jak jury odebrało Polce miejsce na podium. Uznało, że na finiszu Kowalczyk zajechała drogę Amerykance Randall. To jej druga dyskwalifikacja w tym sezonie.

Wieretielny: Skandynawowie nie mogą przeżyć, że Justyna jest taka mocna - Przed metą są tory, w których finiszują zawodniczki. Kiedy w nie wjadą, nie mogą ich zmienić. Justyna wjechała przed Amerykankę, kiedy była przed korytarzem i miała do tego pełne prawo - zapewniał Wierietielny.

Mylił się.

- W tym sezonie nie wolno zajeżdżać drogi nie tylko na finiszu, ale na całej trasie. Nie wolno też najeżdżać nartą na nartę czy nartą na kijek - mówi Sport.pl trener Wiesław Cempa, który prowadzi kadrę pozostałych polskich biegaczek. - Rok temu takie przewinienia w sprintach były nagminne, ale kary na pewno by nie było. Jednak przed pierwszym startem tego sezonu PŚ mieliśmy specjalną odprawę z przedstawicielami FIS. Przestrzegali przed ostrą jazdą. Sprint ma być konkurencją właściwie bezkontaktową - tłumaczy Cempa.

- Nie jestem wrogiem Justyny i nie chcę nim być, tak jak i trenera Wierietielnego, który broni zawodniczki, ale moim zdaniem ewidentnie zabiegła drogę Amerykance. Widziałem finał w telewizji i zanim jury podjęło decyzję, powiedziałem, że to się skończy dyskwalifikacją Justyny. Ale uważam, że nie jest to spisek w nią wymierzony.

- To prawda, że w tym roku przepisy są bardziej rygorystyczne - dodaje Barbara Sobańska, delegatka FIS w biegach narciarskich i dyrektorka Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem, do której chodziła Kowalczyk. - Nie widziałam biegu, bo w niedzielę byłam na zawodach w Czechach, ale zawodniczka zawodniczce nie może przeszkadzać na całej trasie. Zdaję sobie sprawę, że w sprincie walka o jak najlepszą pozycję trwa od pierwszego do ostatniego metra i ciężko orzec o czyjejś winie. Dlatego zanim jury kogoś ukarze, jest głosowanie. Nie wierzę, że Justyna celowo zabiegła drogę, wiele zależało od interpretacji sędziów. Ale też nie chcę doszukiwać się w tym spisku. Moim zdaniem to przypadek, że dyskwalifikacja dotknęła akurat naszą zawodniczkę.

W poniedziałek Polski Związek Narciarski wysłał do Szwajcarii protest z przygotowanym przez TVP plikiem MP4, w którym jest dokładny zapis ostatnich kilkudziesięciu metrów finiszu. Pokazany z kamer ustawionych bokiem do trasy, jak i frontem do zawodniczek.

- Trener i zawodniczka poprosili nas, byśmy zaprotestowali, a my jesteśmy od tego, żeby im pomóc. Napisaliśmy prośbę o ponowne rozpatrzenie dyskwalifikacji i zmianę niedzielnej decyzji na podstawie zapisu wideo - mówi sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła. - Protest trenera złożony jeszcze w Davos został odrzucony, zaprotestowaliśmy jako federacja. Mieliśmy na to 72 godziny.

- Oglądałem finisz razem z profesorem krakowskiej AWF Szymonem Krasickim i w pierwszym odruchu pomyślałem, że Justyna zabiegła drogę Amerykance. Patrząc jednak na powtórki z różnych kamer, zobaczyłem - i profesor się ze mną zgadzał - że sprawa nie jest tak ewidentna i że można przyjąć, iż Justynę skrzywdzono, a przynajmniej decyzja o dyskwalifikacji nie była już tak ewidentna - mówi Mikuła. - Polka cały czas była przed Randall, nie widziała jej, w jej tory wbiegła przed strefą finiszu. Rywalka nie stanęła ani nie zwolniła. Na mecie Amerykanka nie miała pretensji do Justyny, nie machała ze złością kijkami.

- Stoimy murem za Justyną, ale też nie doszukujemy się żadnego spisku. Jeśli FIS uzna nasz protest, a jest szansa, bo jury podejmowano decyzję tuż po biegu, nie mając zapisu ze wszystkich kamer, to świetnie. Jeśli nie, trudno. Nie sądzę, by ktoś celowo chciał skrzywdzić Justynę, bo jej nie lubi. Najlepiej, jeśli ona odpowie rywalkom na trasach PŚ - dodaje sekretarz PZN.

Wszystko o Justynie Kowalczyk - w specjalnym dziale Sport.pl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.