Biegi narciarskie. Kolana Kowalczyk, że proszę siadać. Po turecku

- Sprawne nogi to dla mnie nowy komfort życia - cieszy się Justyna Kowalczyk, która za niespełna miesiąc rozpocznie swój 12 w karierze sezon narciarskiego Pucharu Świata. Celem numer jeden Polki są mistrzostwa świata.

Ostatnie dni przed planowaną na 24 listopada inauguracją PŚ Kowalczyk spędzi w Finlandii, w Muonio. Rywalizację o Kryształową Kulę biegaczki rozpoczną w szwedzkim Gaellivare, gdzie rozegrana zostanie sztafeta i bieg na 10 km techniką dowolną.

- Nie nastawiamy się na nic. Pierwsze starty nigdy nie były dla nas udane, ucieszymy się z miejsca w czołowej dziesiątce - mówi trener Aleksander Wierietielny. Trasy w szwedzkim miasteczku trener i Justyna nazywają "motocrossowymi" - tyle jest zakrętów, krótkich podbiegów i zjazdów. A te nie bardzo odpowiadają Polce, którą od kroku łyżwowego bolą piszczele.

Lepiej będzie się czuła w drugim starcie, w Kuusamo. Zwłaszcza, że odbędzie się tam bieg na 10 km klasykiem.

- Życzenia przed sezonem? Chciałabym nie popełniać głupich błędów. I żeby omijały mnie kontuzje, choroby i inne nieprzewidziane zdarzenia. Więcej życzeń nie mam - mówiła polska biegaczka, który w latach 2009-11 wygrywała Puchar Świata. W poprzednim sezonie była druga, za Norweżką Marit Bjoergen.

W marcu tego roku, zaraz po sezonie, Kowalczyk miała poważny zabieg kolana. - Sprawne nogi to dla mnie nowy komfort życia - mówiła w poniedziałek uradowana. - Teraz muszę naprawdę dać w kość, żeby w ogóle cokolwiek mnie w tej nodze zabolało. Po raz pierwszy od dwóch lat bez kłopotów usiadłam po turecku. Wreszcie mogę biegać bez specjalnych opasek, które jeszcze rok temu zakładałam na kolano. Niby drobiazg, a jednak powodował dyskomfort.

Celem Polki są mistrzostwa świata, które na przełomie lutego i marca odbędą się we Włoszech w Val di Fiemme. Kowalczyk zna te trasy bardzo dobrze z corocznego Tour de Ski. W MŚ czekają ją cztery starty indywidualne, w tym m.in. na 30 km techniką klasyczną, w którym na igrzyskach w Vancouver pokonała Bjoergen i wywalczyła złoto. Kowalczyk i jej trener nie mówią wprost, ale wiadomo że celem jest odzyskanie przynajmniej jednego złotego medalu utraconego w 2011 roku na MŚ w Oslo - dwa lata wcześniej w Libercu Kowalczyk wywalczyła trzy medale w tym dwa złote. Z Norwegii też wracała z trzema krążkami, ale najcenniejsze wygrywały Norweżki Bjoergen i Therese Johaug. Wieczór po biegu na 10 km klasykiem, który przegrała z Bjoergen o niecałe pięć sekund Polka wspomina jako jeden z najsmutniejszych w swoim sportowym życiu.

Kowalczyk, tradycyjnie, nie odpuści niemal żadnego startu. Nie wystąpi tylko w ulicznym sprincie w kanadyjskim Quebec. Polka celuje w szóste z rzędu podium w klasyfikacji generalnej PŚ. - Żeby się udało trzeba dobrze pobiec w Tour de Ski, które jest nagradzane dużą liczbą punktów. Nie da się walczyć w Pucharze Świata odpuszczając Tour - mówiła Polka, triumfatorka prestiżowej imprezy w trzech ostatnich latach.

Zmysłowa Kowalczyk. Żeby obejrzeć galerię kliknij zdjęcie

Odwrotnie do poprzednich lat Kowalczyk tym razem ma dostać wsparcie od pozostałych reprezentantek Polski. Ich trenerem został Słowak Ivan Hudacz, który przez sześć lat pracował z Petrą Majdić. Dziś są parą, a słynna słoweńska biegaczka pojawiła się w poniedziałek na konferencji. Ale nie chciała oficjalnie rozmawiać z dziennikarzami. - Przyjechałam na zakupy - żartowała Słowenka, która po igrzyskach w Vancouver skończyła karierę. - Nie było choćby jednego dnia, w którym bym żałowała tamtej decyzji. Teraz podróżuję po całym świecie, cieszę się życiem.

Hudacz układa drużynę od nowa. Do sportu, po dwuletniej dyskwalifikacji za dopingową wpadkę podczas igrzysk w Kanadzie wróciła Kornelia Kubińska (kiedyś Marek). W poprzednich latach ekipą polskich biegaczek wstrząsały konflikty, była wzajemna niechęć, kłótnie i niechęć do ciężkiej pracy. Dziś zawodniczki wydają się mówić wspólnym głosem, dziękują Hudaczowi za ciężkie, ale dobre przygotowania. Zdały sobie sprawę, że do pomocy dostały jednego z najlepszych fachowców.

- Trener nauczył nas bycia razem, wreszcie tworzymy grupę. Razem możemy wiele zdziałać - mówiła Paulina Maciuszek.

Zadaniem Hudacza jest przygotowanie zawodniczek do sztafety i walka w Val di Fiemme o szóste miejsce, które Polki zdobyły w Libercu. A za rok olimpiada w Soczi.

- Najpierw wszystkie zawodniczki muszą się wyleczyć, bo tylko zdrowe są w stanie osiągać sukcesy - powiedział Hudacz. - W światku biegów narciarskich migracje trenerów czy serwismenów nie są niczym wyjątkowym. Praca w Polsce to dla mnie nowe wyzwanie, do Krakowa zdecydowanie mi bliżej niż do Słowenii.

Zobacz wideo

Czy Polka zdominuje mistrzostwa świata? Wypowiedz się w komentarzach lub na profilu Sport.pl na Facebooku ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.