Inny rodzaj życia Justyny Kowalczyk

Kolano goi się, jak powiedział pan rehabilitant, książkowo. Co teraz robię? Lenię się - uśmiechała się polska biegaczka na konferencji prasowej zorganizowanej z okazji przedłużenia o dwa lata umowy sponsorskiej z Polbankiem.

Ole, ole, ole, ola! Trybuna Kibica zawsze pełna

Zobacz wideo

Przynajmniej do końca tygodnia Kowalczyk będzie przebywać w warszawskiej klinice doktora Roberta Śmigielskiego. - On o wszystkim decyduje, słucham jego wskazówek, ale nie rozmawialiśmy jeszcze o terminie powrotu do uprawiania sportu. Nie miałam nawet badania, żeby sprawdzić, jak wszystko się zrasta. Za wcześnie na to. To doktor Śmigielski wskaże termin mojego powrotu do treningu. Trudno mi wytrzymać w tej bezczynności, ale wiem, że muszę. Na Święta Wielkanocne na pewno jednak będę w domu, w Kasinie - powiedziała Kowalczyk, która codziennie przeprowadza trening ogólnorozwojowy zdrowych partii ciała.

Trener Aleksander Wierietielny przygotował już plan przygotowań do kolejnego sezonu - pierwszy obóz, w Zakopanem, ma zacząć się 1 maja. Termin jest oczywiście elastyczny, zależy od samopoczucia i stanu kolana czołowej biegaczki narciarskiej świata. Przed Polką dwa chyba najważniejsze lata w karierze. W przyszłym roku są mistrzostwa świata w Val di Fiemme, za dwa lata igrzyska olimpijskie w Soczi.

- Miniony sezon był jednym z lepszych w życiu, o ile nie najlepszym. Dał mi ogromny zastrzyk optymizmu - powiedziała Kowalczyk, która w styczniu pokonała triumfatorkę Pucharu Świata Norweżkę Marit Bjorgen w Tour de Ski, czyli najważniejszej imprezie poprzedniego sezonu. Wygrała z nią także kilka prestiżowych startów w PŚ. - Od igrzysk olimpijskich w Vancouver w 2010 roku brakowało mi zwycięstw na najważniejszych imprezach sezonu. Osiągnęłam najwyższy z możliwych poziomów sportowych. Tak dobrze nie biegałam nigdy, ale teraz patrzę już w przyszłość. Rezerwy wciąż mam, choć z roku na rok się zmniejszają.

Sport.pl w mocno nieoficjalnej wersji... Polub nas na Facebooku ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.