Gortat z Hornets lubi grać. To przeciwko tej drużynie ustanowił swój rekord punktowy kariery (w styczniu rzucił im 25 punktów), dwa tygodnie temu zanim pechowo uszkodził sobie nos, rzucił w niespełna 28 minut 18 punktów i miał 10 zbiórek.
W piątek też zaczął mecz bardzo udanie od punktów z faulem. Po sześciu minutach Suns prowadzili 21:12, Gortat rzucił pięć punktów, ale po chwili sfaulował po raz drugi i trener Alvin Gentry nie chcąc ryzykować straty Gortata w dalszej części meczu, posadził go na ławce.
Jego zmiennik, Robin Lopez, nie radził sobie kompletnie. Przez sześć minut "udało mu się" dwa razy sfaulować i zebrać dwie piłki. Suns z nim na parkiecie roztrwonili całą przewagę. Gentry stracił cierpliwość do zagubionego w ostatnich tygodniach Lopeza i dał kilka minut pograć niezbyt doświadczonemu Garretowi Silerowi - w niespełna sześć minut rzucił dwa punkty.
Gdy Gortat wrócił na parkiet Suns przegrywali 39:44. Przewagi straconej w pierwszej kwarcie nie odzyskali już do końca meczu. Gortat był aktywny, wymuszał faule rywali i trafiał z linii rzutów wolnych, przyzwoicie grali Jared Dudley i Grant Hill, ale rewelacyjna obrona Hornets zatrzymała atak Suns, nie wiele do gry wnieśli zmiennicy. Do tego zespół z Arizony nie potrafił zatrzymać rzucającego Williego Greena, który zdobył 31 punktów i ustanowił swój nowy rekord kariery. Suns przegrali 97:109.
Zespół z Arizony po raz siódmy w tym sezonie zagrał bez Steve'a Nasha. Kanadyjski rozgrywający naciągnął mięsień uda w meczu z Chicago Bulls i dostał w piątek wolne. Bez niego Suns sobie nie radzą, przegrali sześć z siedmiu spotkań. Zastępujący Nasha Aaron Brooks grał na fatalnej skuteczności (2/7 z gry), słabo bronił, ale kilka razy potrafił dograć dobrą piłkę czy to pod kosz, czy na obwód (9 asyst).
Najlepiej w Suns zagrał Dudley, który rzucił 18 punktów i miał siedem zbiórek. Gortat, który zdobył 17 punktów i miał sześć zbiórek, miał jako jedyny z graczy Suns wysoki wskaźnik plus/minus (+14). To oznacza, że z nim na parkiecie jego zespół rzucił o 14 punktów więcej od rywali.
W Hornets oprócz Greena wyróżnił się Trevor Ariza (21 punktów, 8 zbiórek), a lider drużyny z Nowego Orleanu Chris Paul zaliczył 12 asyst i rzucił siedem punktów.
Hornets na trzy mecze przed końcem sezonu zasadniczego z bilansem 46-33 zajmują siódme miejsce na zachodzie, ale mają jeszcze realne szanse nawet na piątą lokatę. Suns szanse na play-off stracili już kilka meczów temu. Po porażce z Hornets mają bilans 38-41 i dziesiąte miejsce w Konferencji Zachodniej.
Suns zagrają jeszcze trzy mecze w tym sezonie. W niedzielę na wyjeździe zmierzą się z Dallas Mavericks, a później przed zespołem Marcina Gortata dwa mecze u siebie - w poniedziałek z Timberwolves i w środę ze Spurs.
Do końca sezonu nie zagra Deron Williams?