NBA. Gortat woli odejść z Orlando

1 lipca początek najgorętszego okresu transferowego w historii NBA. Czy obok najlepszych koszykarzy ligi także Marcin Gortat zmieni klub?

Najbliższe dni lub tygodnie przesądzą o układzie sił w NBA na najbliższe sezony - trzy lata temu sprowadzenie Kevina Garnetta i Raya Allena przez Boston Celtics zamieniło słabeusza w mistrza, teraz pozyskanie LeBrona Jamesa i innej gwiazdy może wynieść na szczyt Chicago Bulls, New York Knicks lub Miami Heat.

W środę kończą się kontrakty m.in. Jamesa, Chrisa Bosha, Dwyane'a Wade'a, Amar'e Stoudemire'a, Carlosa Boozera, Dirka Nowitzkiego i Joe Johnsona. To czołowi koszykarze NBA ostatnich i najprawdopodobniej także najbliższych lat. 26-letni James już ma pewne miejsce wśród najlepszych graczy w historii ligi.

Na 1 lipca 2010 r. wiele klubów czekało od kilku sezonów. W NBA obowiązuje limit płac dla zawodników, więc aby zaproponować gwiazdom maksymalne kontrakty (15-20 mln dol. rocznie), pozbywano się najdroższych kosztem wyników. Knicks czy Nets spadły na dno po to, aby kusić wielkimi pieniędzmi. Szczególnie Jamesa.

Wybitny koszykarz, który wszechstronnością i atletyzmem bije konkurentów na głowę, od siedmiu lat walczył o mistrzostwo z Cleveland Cavaliers. Jego drużyna do finału dotarła tylko raz i sromotnie przegrała 0:4 z San Antonio Spurs. Cavaliers jako pierwszy klub Jamesa w NBA mogą zaproponować mu największe pieniądze - 126 mln za sześć sezonów.

Bulls, Heat i Knicks, a także Los Angeles Clippers i New Jersey Nets, zaoferują LeBronowi "tylko" 96,2 mln za pięć lat, ale mają ważny atut - splendor związany z wielkim miastem, którego tak bardzo brakowało gwiazdorowi w prowincjonalnym Cleveland. James lubi światła reflektorów i chce być marką wykraczającą poza sport.

Co zrobi? Amerykańskie media od kilku tygodni donoszą, że raz James jest bliżej Chicago, raz Nowego Jorku, a ostatnio - że chce dołączyć do Wade'a, który ma pozostać w Miami.

James, Bosh i Wade - najmłodsi z rozchwytywanych gwiazdorów, którzy wspólnie debiutowali w NBA w 2003 r., a potem byli filarami reprezentacji USA - mieli się nawet potajemnie spotkać, aby ustalić priorytety i wybadać, czy możliwe jest wspólne przejście do jednego z wymienionych klubów. W grę wchodzi ponoć gra całej trójki w Miami lub Chicago.

Transferowe puzzle mogą - choć nie muszą - zacząć dopasowywać się już od jutra. Układanka może wynieść na wyżyny Konferencji Wschodniej przeciętnych ostatnio Bulls lub Heat. Orlando Magic z Marcinem Gortatem zyskają poważnych konkurentów w walce o mistrzostwo.

Czy transferowe trzęsienie ziemi dosięgnie także Polaka? - Na razie wygląda na to, że zostanę w Orlando, choć szef klubu Otis Smith dał do zrozumienia, że jeśli będzie możliwość pozyskania gwiazdy, to nie będzie się wahał - stwierdził wczoraj Gortat. - Na razie nie dostaliśmy żadnych sygnałów, które sugerowałyby chęć wymiany z udziałem Marcina - mówi "Gazecie" jego agent Guy Zucker.

Amerykańskie media pisały o trzech możliwych wymianach z udziałem Gortata - do New Orleans Hornets (Magic dostaliby rozgrywającego Chrisa Paula), do Toronto Raptors (do Orlando wróciłby Hedo Turkoglu) lub do Bulls (Magic pozyskaliby Luola Denga). Klub z Orlando musiałby w tych ewentualnych wymianach oddać także Vince'a Cartera, Mickaela Pietrusa lub Brandona Bassa.

Szefowie zainteresowanych klubów plotek nie komentują, bo czekają na decyzję Jamesa. Jak na ewentualny transfer zapatruje się Gortat? - To byłby dla mnie krok naprzód, bo w każdym innym zespole NBA poza Magic nie ma Dwighta Howarda - mówi Polak, który nie ma szans na wygryzienie ze składu najlepszego środkowego NBA i za jego plecami gra po 12 minut w meczu.

Gortat nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy chciałby zmienić klub. - Miło jest być w zespole, który regularnie wygrywa i walczy o mistrzostwo. Z drugiej strony w innym klubie mógłbym grać po 30 minut, czasem zdobyć może nawet 20 punktów, ale i skończyć sezon przed play-off. Chcę się rozwijać, ale nie wiem, czy chcę odejść z Orlando - kluczył.

Przyciśnięty do muru przyznał jednak: - Tak, chciałbym odejść. Nieważne gdzie, byle więcej grać. Chicago Bulls? To byłoby najlepsze rozwiązanie.

Rok temu Gortat podpisał pięcioletni kontrakt gwarantowany w każdym klubie NBA. W minionym sezonie zarobił 5,8 mln dol. W przyszłym roku dostanie 6,3 mln.

Więcej o:
Copyright © Agora SA