Jerzy Dudek przed Gran Derbi: Giganci nie grają o remis

Mistrzostwo Hiszpanii to jedyne, co możemy zdobyć w tym sezonie. I musimy, jeśli nie chcemy, żeby kolejny rok był totalną porażką. Ale Barcelona ma genialnego Messiego - mówi bramkarz Realu Madryt. W sobotę o 22 ?Królewscy? grają z Barceloną. Relacja na żywo na Sport.pl

Robert Błoński: Kto jest faworytem?

Jerzy Dudek: Real ma światowe gwiazdy i gramy na Santiago Bernabeu, ale obawiam się wskazać faworyta. W lidze nie jesteśmy od nich gorsi. Mamy tyle samo punktów, strzeliliśmy więcej goli, bijemy swoje rekordy i nie mamy powodów do kompleksów. Ale Barcelona jest bardzo silna.

W szatni mówi się tylko o Barcelonie?

- Zwykle rywal obchodzi nas mniej, niech on się martwi, jak grać z Realem. Teraz pracowaliśmy nad taktyką podporządkowaną powstrzymaniu ataków Barcelony i szukaliśmy sposobów na strzelenie gola.

Najwięcej uwagi poświęciliście Leo Messiemu?

- W środę, dzień po meczu z Arsenalem, któremu strzelił w Lidze Mistrzów cztery gole, w naszej szatni było cicho. Znamy jego geniusz. Przyćmił już nie tylko wszystkich rywali, ale nawet swoją drużynę. Mówi się, że to nie Barca wygrywa, ale Messi. Podobają mi się porównania jego gry do gry na playstation. Jeśli da mu się trochę wolnego miejsca, z jego warunkami fizycznymi, szybkością, gibkością, balansem ciała i koordynacją potrafi z piłką zrobić wszystko. Żartujemy, że utrzymałby równowagę, nawet stojąc na rozpędzonej karuzeli łańcuchowej albo śpiąc na huśtawce. Podobny balans ciałem ma jeszcze tylko Kaka. Messi jest genialnie przygotowany motorycznie i szybkościowo, ma też - co mnie zaskakuje - mocne uderzenie z 18-20 m. Piłka leci tam, gdzie on chce i to z ogromną siłą. Udaje mu się każdy drybling i strzał. Jest pewny siebie, nie zwraca uwagi na obrońców, którzy kopią go po nogach. Robi swoje z uśmiechem na ustach.

Zmniejszycie boisko, by powstrzymać Messiego?

- Jeden z trenerów powiedział, że Messiego może unieszkodliwić tylko snajper wyborowy. Miał rację.

Wymieniłby pan Messiego na Cristiano Ronaldo?

- Cristiano jest w Realu tylko dziewięć miesięcy, więc nie mógł zrobić dla nas tego, co Leo dla Barcelony. Za wcześnie, by dominował w zespole jak Messi, ale to "maszyna", która może mieć podobny wpływ na drużynę. W sobotę będziemy mieć problemy z Messim w defensywie, klucz w tym, by defensywa Barcy miała problemy z naszymi gwiazdami. Higuain jest w wybornej formie, Ronaldo też. Xabi Alonso podaje nie gorzej niż Xavi. Musimy się ich bać, ale oni nas też.

Czy Barcelona może tak zdominować Real, jak zrobiła to z Arsenalem - szczególnie jeśli chodzi o posiadanie piłki.

- Barcelona ma problemy, kiedy rywal się cofnie i piłkarze w poszczególnych formacjach są blisko siebie. Wtedy ciężko im przebić się przez podwójne zasieki. Najpierw jednak spróbujemy zaatakować. Posiadanie piłki i agresywność po jej stracie będzie kluczem.

Jeśli się otworzymy, damy im przestrzeń. Jeśli się rozkręcą, to szybko możemy się poczuć zakręceni jak na karuzeli. Na Santiago Bernabeu ciężko się bronić, będąc w białej koszulce Realu. Tu nikt nie wybaczy defensywnego futbolu, jaki kiedyś przyniósł sukces Liverpoolowi. Na Anfield ustawiliśmy się z tyłu i wyeliminowaliśmy Barcelonę z Ligi Mistrzów.

Zwycięzca nie będzie pewny tytułu mistrza Hiszpanii?

- Chcemy zdetronizować Barcelonę, trzy punkty za zwycięstwo z Barceloną są najbardziej prestiżowe w sezonie, ale tytułu nam nie dadzą. Czekają nas spotkania z trzecią Valencią i czwartą Majorką.

Czy Kaka zagra w sobotę?

- Nie sądzę, by usiadł nawet na ławce. Po urazie tylko lekko truchta z piłką wokół boiska. Gorzej, że we wtorek z zajęć zszedł Xabi Alonso i do czwartku nie ćwiczył. Jeśli chodzi o straty Barcelony, to jeśli zagra Messi, znaczy, że nie będzie osłabiona.

Remis w sobotnim meczu kogoś uraduje?

- Nie. Najlepsi zawsze grają o trzy punkty, a w tak prestiżowych meczach szczególnie. Przed spotkaniem wszystkie statystyki i rekordy tracą znaczenie. My jechaliśmy na Camp Nou z planem zdobycia trzech punktów. Nastawianie się na remis nie jest w stylu wielkich. Na remis z Realem w Madrycie może nastawiać się Sporting Gijon, a nie Barcelona.

Wie pan, już gdzie będzie grał w następnym sezonie?

- Na mecz z Barceloną przyjeżdża mój menedżer Jan de Zeeuw, w przyszłym tygodniu powinienem dowiedzieć się, co mnie czeka w Madrycie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.